Autor | |
Gatunek | poezja |
Forma | proza |
Data dodania | 2017-03-06 |
Poprawność językowa | |
Poziom literacki | |
Wyświetleń | 2067 |
Bolała mnie mocno pustka i samotność, porzucona, bita, tak jak stara kość. Tylko w kątach wyłam i skamlałam z głodu patrzyłam czy przyjdzie ktoś po mnie od wchodu. Słońce zachodziło i zlękniona byłam, czy to wtedy może pierwszy raz się spiłam. Już dziś nie pamiętam trzęsłam się i gniłam. Wtedy cel już miałam, że nie będę miła. Wtedy to zgorzkniałam i mój świat lukrowy zmienił się tak szybko jak pod oczami sińce, złe podkowy. Wtedy powiedziałam nienawidzę świata, niech się tylko kurwa z tym padołem brata. Wtedy nią się stałam i nie miałam łaski, mogłam wtedy przebić mieczem te fałszywe kaski. Nic mnie nie powstrzyma, tak im powiedziałam. Runęłam w tą przepaść, za wcześnie dojrzałam. W szarych labiryntach i kanałach pływałam, bawiłam się cudzym życiem, wtedy hasz wciągałam. Na porządku dziennym brałam narkotyki, potem burdel-życie, hazard i uniki. Ciągle uciekałam, ciągle mnie ganiano. Nie byłam już z nikim nawet z zmarłą mamą. Mama mi umarła, choć jej nienawidziłam, tak jak ona ciągle do księżyca wyłam. Wtedy to suką mnie pierwszy raz nazwano na murach złych slumsów o mnie tak pisano. Chciałam to zapomnieć, lecz nie mogłam- wyłam. Na czole wylazła mi ze złości żyła. Brud, nienawiść, pustka, skoki w tej przepaści. Miałam chęć jedynie uciec z tej paskudnej baśni. Królów tu nie było, ani książąt młodych, na nogach wylazły tylko pół ostrogi.
Coraz bardziej szpetna byłam i w dno się staczałam.
Już nie byłam miła, przedwcześnie dojrzałam.
Radość?
Nie pamiętam bym ją wtedy przeżyła.
Byłam już wyklęta i swój świat przepiłam.
Jakoś ciągle smutno, nieład, chaos, horror.
W moje życie wdzierał się jedynie terror.
Zapieprzałam w nicość. Coraz bliżej dna.
Zapieprzałam w nicość do jakiegoś psa.
Kastrata spotkałam dał mi pięć wskazówek.
Popłynęłam dalej, wzięłam sześć makówek.
I tak popłynęłam na chore mielizny.
Bałam się ponownie chorej złej wścieklizny.
Wyruszyłam tak w nieznane po horyzont.
Dość długo płynęłam, zobaczyłam ląd.
Tubylców spotkałam ociekali krwią.
Tak jak oni byłam obrośnięta pchłą.
Wszystko mnie swędziało, podwójnie widziałam.
Osuszone łzy wtedy oszalałam.
oceny: bezbłędne / znakomite