Przejdź do komentarzyU chorego brata
Tekst 80 z 107 ze zbioru: Moje wiersze
Autor
Gatunekpoezja
Formawiersz / poemat
Data dodania2017-03-11
Poprawność językowa
Poziom literacki
Wyświetleń1765

Wyszorowane niebo szczotką ryżową

zapowiada piękny wiejski dzień.


Kruszę młotkiem siemię dla świń

oblewam pomyjami ugotowane ziemniaki

z obory widłami wyrzucam gnój.


Łaciata kręci się niecierpliwi

ogonem smaga twarz

inne palce pieszczą wymię

ściskam kolanami wiaderko

udój  pachnie cudnie

przez otwarte drzwi

wdziera się aromat roślinności i ziół.


Jedne zapachy zalatują stęchlizną

drugie nieco słodkawe

kurnik i chlew

rywalizują o pierwszeństwo powonienia

przy murze gnojówka

restauracja dla much

z kurnika zdecydowanie azotem

uderza w nozdrza obezwładnia

chłonę symfonię i śnię.


Tuż przy ganku rosną dziewanny

wysokie i smukłe

według mnie kłamliwe chorowite

wydają trującą woń.


Jedynie oleandry przy gruszy

w nasłonecznionym miejscu

różowe i białe płatki

roztarłszy na dłoni

z przyjemnością wdycham.


Dalej sadzawka ropucha na tronie

dwie zielone żabki damy dworu

czekają na księcia bociana

wiatr wiąże słowa

dwóch wierzb z sitowiem

boją się jesiennych chłodów.


Z zagrody dobiega muzyka

nokturny kur

kuranty koguta

arie świń

basy byka.


Na dużej kaflowej kuchni

gotuje się kociołek z białą bielizną

bulgotanie unosi przykrywkę

wypływa szumiąca fala mydlin.


Tarka w drewnianej balii

niczym rybia łuska

usuwam brud z wygotowanych rzeczy

poruszam się zaciekle

kołnierzyk śwista w dłoniach

kruszą się paznokcie.


Płukane pranie wypuszcza mydlane smugi

potem tylko mleczne

po trzecim płukaniu woda czysta.


Wyżymam kręcę rękawy

aż trzeszczą kości

grube rzeczy maja sto kilo wody.


- Kolorowe powłoczki upierz oddzielnie farbują

za oknem tęcza suszy się na sznurze.


Jest pełnia cykają świerszcze

nie mam siły wyjść na ganek

Morfeusz przygniata do poduszki

jutro muszę wstać wraz z kurami.


,,Ja chciałbym być poetą`


  Spis treści zbioru
Komentarze (3)
oceny: poprawność językowa / poziom literacki
avatar
"Wsi spokojna, wsi wesoła...", im dalej od szosy, tym bardziej po ludzku pracowita, mądra i po Bożemu poukładana...
avatar
Przypomniałeś mi moje szczenięce wakacje u babci na Mazowszu. Było cudownie, choć pracowicie. Tam nauczyłem się szacunku dla chleba, szacunku dla zwierząt i roślin, szacunku dla ziemi, a także szacunku dla logiki polskiego chłopa.

Dziękuję :)
avatar
Kurczę, jakże daleko odjechliśmy od takich klimatów!
Pięknie opisaleś czasy, które pamiętam z dzieciństwa, kiedy wakacje na wsi u krewnych...
Z przyjemnością wybrałam się na wycieczkę w te wersety.
© 2010-2016 by Creative Media
×