Autor | |
Gatunek | bajka |
Forma | artykuł / esej |
Data dodania | 2017-04-07 |
Poprawność językowa | |
Poziom literacki | |
Wyświetleń | 2516 |
profesjonalny raport trollingu publicznego
Grube zlecenie jest na konkretne nazwisko. Zleceniobiorca najpierw zasiada do sieci. Google, archiwa YouTube, serwisów medialnych. Wszelkie dostępne informacje na temat obiektu. Dosłownie wszystko: fakty, plotki, teraźniejszość, przeszłość, przodkowie, oraz grono znajomych i rodzina. To bardzo brutalne, ale najbardziej poszukiwane są brudy rodzinne, które są używane w celu psychicznego osłabienia celu. Troll gromadzi archiwum, a na koniec zasiada do jego analizy.
Następnie typuje członków rodziny, bliższych i dalszych znajomych obiektu, które mogą być potencjalnym źródłem cennych informacji. W dalszej kolejności penetruje środowisko wytypowanych, dokonując negatywnej selekcji. Oznacza to, że głównym kryterium są haki, ewentualne waśnie, zadawnione krzywdy doznane od osób zbliżonych do celu głównego. Wreszcie troll przystępuje do realnych działań. Posługując się przetworzonym materiałem stara się zbliżyć do wyżej wymienionych, by uzyskać interesujące go informacje. W tym celu może stać się dalekim krewnym, dziennikarzem, czy bratem zakonnym – spowiednikiem. A jak! Cel uświęca środki. Zaś cel to profesjonalny raport trollingu publicznego. Robota jak każda inna. Jeden kradnie, a drugi go łapie, trzeci odbiera porody, a czwarty grzebie. Życie. Troll ma taką robotę, to się przykłada. Jeden nieskuteczny raport i nikt już cię nie poleci. Wypadasz z branży.
Dlatego mimo że profesjonalistę interesują tylko informacje dotyczące obiektu głównego, to będzie babrał się prywatnym życiu osób pochodzących z obydwu kręgów, czy jak niektórzy wolą gron. Całość nazywa się grono – stąd powiedzenie: „brać z grona”. Zatem troll pozyskuje materiał w sposób pośredni – sieć, oraz bezpośredni – grono. Nigdy natomiast nie zbliża się do obiektu. Kiedy uzna za celowe - za informacje szkodliwe zaoferuje kwotę.
Może to trwać miesiącami, ale za grube zlecenia jest gruba kasa. Następnie przygotowuje raport, w którym przedstawia analizy i metodykę działań dla zleceniodawcy. Konkretne instrukcje postępowania, konspekty artykułów prasowych, jakie miałyby się w przyszłości ukazać, oczywiście nagłówki, wrzutki, falsy, itd. Do każdego zlecenia jest aneks, w którym troll zobowiązuje się do ewentualnej korekty raportu, w przypadku nieskuteczności przedstawionych przez niego wariantów postępowania. Przy czym cel każdego zlecenia jest dookreślony. Może nim być tylko „przyciśnięcie obiektu”, ale może być też zmuszenie do wycofania z obiegu publicznego, zdyskredytowanie obiektu w oczach opinii publicznej, etc. Raport niekoniecznie musi zostać przez zleceniodawcę wykorzystany. Prawdopodobnie większość profesjonalnych raportów nigdy nie zostanie użyta. Natomiast prawda jest taka, że wpływowe osoby zabezpieczają się na wszelki wypadek, składając zlecenie na profesjonalny raport trollingu publicznego. I teczki sobie leżą w sejfach, czekając na odpowiedni moment.
Jeśli jeszcze nie, to wkrótce – większość osób publicznych będzie miała swoje raporty, które w sejfach będą trzymać jej wrogowie, lub przyjaciele. Przykro mi, ale rozumiecie Państwo, co to jest wizerunek? Jeśli ktoś nie wie, to polecam znane wszystkim nazwisko specjalisty od kreacji wizerunku, ale także wybitnego trolla. Kontynuując - wizerunek, to bardzo cenna rzecz. Ludzie są w stanie zapłacić kilka milionów złotych za zbudowanie wizerunku. Takie rzeczy kosztują. A skoro można wizerunek zbudować, to chyba można go zniszczyć, prawda? Raport profesjonalny robi to z chirurgiczną precyzją, uwzględniając bieżące preferencje społeczne, a także ich ewentualne zmiany w przyszłości – bo raport może być do natychmiastowego zastosowania, ale równie dobrze do sejfu. Częściej do sejfu. To jak sztaby złota. Dosłownie! Dlatego raport wykonywany jest wyłącznie w jednym egzemplarzu i zawiera sygnaturę, oraz rekomendację trolla. To dzieło sztuki. I takie dzieła sztuki oglądacie Państwo na okrągło w mediach. To przykre, że nazwisko autora nigdy nie wychodzi na jaw i musi on się zadowolić jedynie banknotami. W tej kategorii artystów nie ma sławy. Nie ma nagród, ani zaszczytów i nikt nie może liczyć na Nobla. Chyba, że na jego równowartość za raport. Ale to by musiało być zlecenie na kogoś z samego szczytu. Wtedy byłby Nobel trollowski. Nie wiem czy były takie zlecenia, a nawet jakbym wiedział, to Państwo wiecie, że ja nic na ten temat nie wiem. Tak to mniej więcej wygląda. Ofiara raportów, to potencjalnie każda osoba publiczna, która jest dla kogoś niewygodna, lub się czymś zasłużyła. Ale też nie chcę tworzyć teorii spiskowych, że wszystko co się publicznie dzieje jest wynikiem realizacji raportów. Absolutnie nie.
A jak rozpoznać, że działania są ich wynikiem? Otóż kiedy nagonka publiczna na obiekt jest logicznym ciągiem wydarzeń medialnych, skoncentrowanych wokół jednego rozwojowego zagadnienia, a w przypadku rozmywania się zarzutów, natychmiast pojawia się kolejny mocniejszy zarzut, wtedy można założyć, że działania nie są przypadkowe. Sam obiekt może się zorientować, że padł ofiarą raportu najszybciej, kiedy połączy fakty. Poza tym metodyka wywlekania historii z przeszłości i wałkowania ich na oczach publicznych jest domeną raportów właśnie. Wybitni oficerowie dawnego SB to cieniasy, w porównaniu z twórcami profesjonalnych raportów trollingu publicznego. Tutaj trzeba znajomości podstawowych zagadnień psychologii, socjologii, statystyki matematycznej, rachunku prawdopodobieństwa (rozkłady), oraz wszelkich nowoczesnych dziedzin związanych z PR, które dawniej nie istniały. Przynajmniej nie pod naszą szerokością geograficzną. Dziedzina jest rozwojowa, bowiem wielu ludzi pragnie posiadać raporty bardziej niż pieniądze. I tu przemilczę.
Twórcy raportów nie działają przez żadne agencje reklamowe, a jedynie na zasadzie prywatnej rekomendacji. To oznacza, że trolle pracują dla wąskiego grona osób, ale z kolei utrzymują pomiędzy sobą kontakty i zdarza się, że rekomendują kolegę z branży. Ma to ten pozytywny skutek, że zawodowcy nie pozostają dłużej na bezrobociu. Są to osoby, które potrafią poruszać się wśród ludzi ze szczytów, elit i artystów. Przy czym są wyjątkowo skromne. To nie są ludzie pokroju pana T, którzy się afiszują pokazując społeczeństwu, że z czarnego można zrobić białe i na odwrót. Oni się tym zajmują, ale o tym nie rozprawiają publicznie. Bo to strzał w stopę. A dziś ja strzelam w samo serce problemu. Reszta owiana jest zasłoną milczenia. Zdradzając Państwu nawet te ogólnikowe informacje stąpam po ostrzu brzytwy, bo jeśli mój tekst się upubliczni, wówczas ja mogę zostać ofiarą zlecenia i niekoniecznie ze strony jakiegoś wściekłego trolla, któremu po tej publikacji spadną stawki na raporty, albo nawet nieco nimi zainteresowanie. Jak kogoś stać na kupno raportu, to stać go również na inne zlecenia. Tak sądzę. Dlatego musicie mi Państwo darować, że jednak zrezygnuję z dalszego posuwania się w kierunku lufy karabinu maszynowego i tutaj zakończę temat profesjonalnych raportów trollingu publicznego.
oceny: bardzo dobre / znakomite
Natomiast fachowości w interpunkcji, mimo mojej usilnej pracy, nie dostrzegam. Przypominam ponownie, ze nie stawiamy przecinków przed: oraz, lub, czy (jeśli zastępuje albo), albo. Nie stawiamy też przed "że", jeśli poprzedzają je słowa typu: chyba, dlatego, mimo. Stawiamy przed nimi przecinki wtedy, jeżeli te słowa się powtarzają, a przed "ani" również wtedy, gdy to "ani" wprowadza nową treść. Natomiast zawsze stawiamy przecinki przed zdaniami podrzędnymi oraz przed imiesłowami przysłówkowymi.
oceny: bezbłędne / znakomite
Trzeba się spodziewać tego typu pytań, kiedy się pisze takie rzeczy. Cóż, to tylko ogólnikowe informacje. Powiem tak: różnorakie mam towarzystwo, ponieważ ja nikogo nie przekreślam. Z pisowcami zażartymi mi się zdarzało wódkę pić i wojny nie było. Nigdy nie złożyłem żadnego raportu. Temacik jest śliski, ale dam trop... Otóż kilka lat temu była głośna sprawa jednego z dziennikarzy znanego tygodnika. Otóż pojawiło się w mediach sporo informacji i wypowiedzi osób publicznych w tamtej sprawie. Chodziło o to, że ów dziennikarz śledczy przez lata spotykał się z osobami publicznymi w różnych miejscach, między innymi restauracjach, pubach i potajemnie rejestrował rozmowy. Zadawał przy tym często dwuznaczne i dziwne pytania - tak twierdziło później wielu jego rozmówców, w tym przyjaciele. Dopiero po latach zaczęło się to składać do kupy. Otóż ten dziennikarz gromadził kilometry nagrań, archiwizował je, przetwarzał, analizował itd. Z tych nagrań potem powstawały artykuły.
oceny: dobre / znakomite
A ponadto świat się w kółko kręci,i niestety,ale okażes się,ze każdy ma rację-muzułmanin,bo chce udowodnić,że np. seks oralny jest grzechem i złem,i tak zabije np. katolika,ktory ten seks uprawia,a katolik zabije żyda,z swoją religię,a zyd nie odpuści izraelicie,a komunista katolikowi.I co-wygląda na to,że każdy musi sobie coś przypominać,aby świat obracał się w nieskoncozność,ja czase zastanawiam się po co?Czy nie lepiej ROZPIEPRZYĆ GO RAZ A PORZĄDNIE?
oceny: bezbłędne / znakomite
/który najdalej 5 lat po śmierci powieszonego Jezusa sam popełnił samobójstwo/,
t e n Poncjusz Piłat, rzymski namiestnik Jerozolimy i jej prokurator, który
/przed wydaniem wyroku/
Chrystusa wcześniej na żywe oczy nie widział
??
JAK /w oparciu o jakie źródła informacji/ działa każdy - łącznie z samosądem - wymiar sprawiedliwości
??
NIE SĄDŹCIE, ABYŚCIE /SAMI/ NIE BYLI SĄDZENI!
("Biblia" Nowy Testament Mt 7; 1-5)
Nie osądzaj n i k o g o, bo w ten sposób sam na swoją własną szyję kręcisz sznur!