Przejdź do komentarzyPusty staw i wędka (Bękart)
Tekst 60 z 255 ze zbioru: Czarcie kopyto
Autor
Gatuneksatyra / groteska
Formaproza
Data dodania2017-04-26
Poprawność językowa
Poziom literacki
Wyświetleń2382

Pusty staw i wędka




Skurwysyna przywieźli z województwa. Czarnym samochodem z ludzkiego potu i krwi. Błyszczał się jak psu jaja i glaca dygnitarza, który przyjechał ludziom urągać i z nich szydzić. Na świetlicy, w remizie, się odbyło. Wszystkie ludzie, co byli we wiosce, przyszli, ale chłopaka młodego, żadnego nie wpuścili, bo u paru po kieszeniach, kamienie znaleźli jak pięści, i sołtys zabronił wpuszczać. Dobrze zrobił, bo by potem trąbili na cały świat w mendiach, że u nas we wiosce islam i się szariat dokonał na zdrajcy narodu. A tu same Polacy. Katolicy. Na pielgrzymce każdy choć raz był i przed tacą nikt się nie chowa. Grzech by był, tak wioskę naszą kochaną zniesławiać. Lepiej było puścić skurwysyna żywcem, niech naród się z nim użera, a nie nasza biedna wioska. Ale ludzie i tak nie wytrzymali, kiedy w końcu powiedział, że przyjechał dać wszystkim wędki.

- Panie, kurwa! Staw pusty od lat, woda mętna! Na chuj wędki? - ktoś krzyknął.

- Weź go sołtys, bo mu pierdolnę zaraz! - zawołał Włodek Ołdak.

- Za łeb go i do stawu! Niech łowi skurwysyn! - krzyknął ktoś inny i nagle szum się podniósł na sali.

- Kuuurwa, ludzie! Uspokójta się, ludzieeee! - krzyczał sołtys, ale już było za późno. Wkurwione ludzie, ciągnęły krawaciarza za nogi, w kierunku bajora za remizą. Niedaleko. Ze sto pięćdziesiąt metry. Miał szczęście, bo zdążyła dojechać policja, ale jak zaczął pyskować, że mają być aresztowania, to się znowu miarka przebrała.

- Panie, kurwa, co mam wioskę całą aresztować? Przyjeżdżacie, ludziom trujecie, a potem pretensje pan masz.

- Zenek, przypierdol mu pałą, po co z chujem dyskutujesz - zawołała Teresa Kaziuków, ciotka Zenka - policjanta.

- Zenuś, tylko chcielim, żeby nam pokazał jak ryby łowić w naszem bajorze. Toć gadał, że nam wędek nawiózł.

- Wsiadaj kurwa do radiowozu i odjazd, chyba, że wolisz ryb szukać w naszem bajorze, co?

- A skądżeś łobuzie tyle wędek nabrał?

- Skurwysyny rybaków będą z ludzi robić na lądzie.

- Warsiawiakom wędki rozdawaj, toć mata gdzie łowić, złodzieju jeden!

- Gdzie tam, kochana, przecie cała Warsiawa sra do Wisły, to tyż im ryby dawno wyzdychały.

- Zabierz palanta, Zenuś, niech ludziom krwi nie psuje! - Sołtys, a ty co? Od siedzenia na stołku żeś zbaraniał i politykujesz? A pole przy lesie żeś zapierdolił chwastem. Już nie uprawiasz?

- Twój pyrz, sołtys, w nocy przez miedze przechodzi i mnie pole wysysa! Weź ty się Zdzisiek za robotę, a nie z kurwami szopki na wiosce odstawiasz.

  Spis treści zbioru
Komentarze (2)
oceny: poprawność językowa / poziom literacki
avatar
Doskonale przedstawiasz atmosferę we wsi, chociaż trochę mi się wydaje, że w omawianym czasie ludzie byli już bardziej światli. Brakuje przecinków przed: jak ryby, kurwa, do radiowozu (dwa ostatnie przypadki to wtrącenie: kurwa). Zbędne przecinki przed: co byli, kamienie, i sołtys, tak wioskę, ciągnęły, w kierunku że (W zwrocie "chyba że", a wtedy stawiamy przecinek tylko przed słowem poprzedzającym. O tym już wielokrotnie Cię informowałem).
avatar
Chciałam odnieść się do jankorewelacyjne komentarze jank,ale nie uważasz,ze jednak literatura nie może na każdym kroku podpierać się przekleństwami?Kto to będzie czytał?Dobre,ale wyciać jak skalpelem te inwektywy legion,to ci radzę.
A ponadto ok,czasem można wtrącić jakieś słowo,jak 3 grosze,albo ewentualnie jakąś postać tak przedstawić,ubarwić.Poza tym dobre.
© 2010-2016 by Creative Media
×