Autor | |
Gatunek | bajka |
Forma | proza |
Data dodania | 2018-03-27 |
Poprawność językowa | - brak ocen - |
Poziom literacki | - brak ocen - |
Wyświetleń | 1269 |
W szkole.
Wera:
Cześć. Czemu wczoraj do mnie, nie przyszłaś? Byłyśmy przecież umówione.
Emilka:
Nie mogłam.
Wera:
Twoi rodzice Ci, nie pozwolili?
Emilka:
Nie.
Wera:
To czemu, nie przyszłaś?
Ktoś Ci zmarł, czy co?
Spytała Wera śmiejąc się.
Emilka:
Tak. Zmarła ciocia Magda.
Wera spoważniała.
Wera:
Och. Sorry, Ja, nie wiedziałam. Przepraszam, to był głupi żart. Wybacz.
Emilka:
Niema sprawy.
Wera:
A jak Ty się wogule czujesz? To musiał być dla Ciebie wielki szok.
Emilka:
Bo był, na początku, nie mogłam w to uwierzyć, ciocia Magda była, dla mnie kimś najważniejszym i zawsze będzie, zawsze.
Ale, nie chce o tym rozmawiać, pomówmy o czymś innym. A tak właściwie to kto jest teraz chłopakiem Irminy, bo nie widziałam, aby chodziła z Kacprem, o coś się pokłócili?
Wera:
Kacper miał trzy dni temu wypadek motorowy, umarł przed przyjazdem karetki. Irmina, nie może pogodzić się z Jego śmiercią, jest załamana, Jej rodzice boją się, aby przypadkiem, nie przyszło Jej do głowy, aby załatwić swoje problemy życiowe jednym ruchem ręki.
To mówiąc Wera przejechała sobie palcem po wewnętrznej części dłoni (nadgarstka) wskazując na żyły, które były dobrze widoczne na jej bladej ręce.
Emilka:
Nie żartuj! Irmina chce się zabić?!
Wera:
Nie wiem tego na sto procent ponieważ, nie widziałam, aby używała noża w takim celu, ale w depresji ludzie robią różne głupoty.
Emilka:
A czy ktoś rozmawiał z Nią na ten temat, pocieszał, zaproponował Jej jakąś pomoc?
Wera:
Oczywiście, że tak. Wszyscy próbowali Jej pomóc, ale zamknęła się w sobie. Z nikim, nie chce rozmawiać.
Emilka:
A może ja bym z Nią porozmawiała, może mi się uda jakoś Jej pomóc. Irmina zawsze mnie lubiła.
Wera:
Spróbować, nie zaszkodzi, a kto wie, może to Jej pomoże.
Emilka:
A czy wiesz może gdzie będzie po lekcjach?
Wera:
Najprędzej w kawiarence internetowej, zawsze tam chodziła kiedy Kacper jeszcze żył, to było Ich stałe miejsce spotkań, siadali zawsze przy ostatnim stoliku licząc od drzwi, tam gdzie się kończą okna.
Wera widząc, że Emilka, nie rozumie o co chodzi uściśliła.
Jak wchodzisz do tej kawiarni to po lewo masz okna, a po prawo masz salę, idziesz wzdłuż okien kawiarni i nagle napotkasz miejsce w którym stoi ostatni stolik będący bez okna po lewej stronie.
Rozumiesz?
Spytała Wera patrząc na Emilkę.
Emilka:
Chyba tak.
Wera:
To świetnie, Irmina nigdy, nie zmienia swoich nawyków więc łatwo Ją znajdziesz, no chyba, że nie przyjdzie, ale to raczej mało prawdopodobne.
Powiedziała Wera i w tej chwili, kiedy skończyła mówić zadzwonił dzwonek obwieszczający koniec przerwy.
Po lekcjach Emilka postanowiła zrobić to co wymyśliła wraz z Werą na przerwie. Nic, nie mówiąc swoim rodzicom poszła do kawiarni, w której Irmina spotykała się, jak powiedziała Jej Wera, z Kacprem. Czekała w tej kawiarni dość długo na przyjście przyjaciółki, zaczęła nawet wątpić czy Irmina w ogóle tutaj zajrzy, po godzinie czekania w końcu postanowiła odejść z kawiarni myśląc, że Irmina nie przyjdzie, ale ledwo wstała od stolika przy, którym się „usadowiła”, aby mieć dobry widok na drzwi kawiarni, Jej oczom ukazała się zgrabna i „doprawdy” ponętna postać Irminy, tak więc Emilka znowu usiadła, mając w planach śledzenie przyjaciółki w chwili, Jej wyjścia z kawiarni. Irmina siedziała przez pewien czas przy stoliku, co chwila zerkała na zegarek, wyglądało na to, że na kogoś czeka i rzeczywiście po minucie zjawił się przy jej stoliku jakiś, nieznany Emilce chłopak, ale z tego co Emilka zauważyła Irminie, nie był obcy, wręcz przeciwnie wyglądał na Jej starego przyjaciela. Irmina i ten chłopak, który, niedawno się do Niej przysiadł zamówili coś z karty dań. Kelner, który Ich obsługiwał przyjął Ich zamówienie i odszedł do kuchni, chwile potem wyszedł z niej niosąc na tacy butelkę wina angielskiego i dwa kieliszki, postawił je przed Irminą i jej „gościem”, otworzył butelkę, nalał wino do kieliszków i znów odszedł do kuchni, po minucie wyszedł z powrotem z tacą na której widniały jakieś zagraniczne potrawy, kiedy kelner ustawił talerze przed Irminą i tym chłopakiem, ukłonił się najprędzej życząc Im smacznego i wrócił z powrotem do kuchni i w tym momencie chłopak, z, którym Irmina przyszła do tej restauracji, padł przednią na kolana i coś otworzył, Emilka pomimo wyciągania szyi, nie mogła zobaczyć co to było, z reakcji Irminy zdołała się jednak domyśleć, że to coś musiało być wspaniałe. Potem ten chłopak wstał z podłogi i znów zasiadł na swoim miejscu, zaczęli jeść, chłopak mówił coś do Irminy, między kęsami, ale Emilka tego, nie słyszała. Po paru minutach kelner znowu podszedł do stolika Irminy i tego chłopaka, zabrał puste talerze i wrócił z nimi do kuchni.
- Czym mogę Pani służyć?
To pytanie zadał Emilce jakiś inny kelner podchodząc do Jej stolika, Emilka, nie wiedziała co Mu odpowiedzieć, zerknęła więc, niespokojnie w stronę stolika przy, którym siedziała Irmina z tym chłopakiem i ku Jej wielkiej radości spostrzegła, że szykują się do wyjścia.
- Mnie niczym. Dziękuję za dobre chęci, ale dostałam już to co chciałam otrzymać. Do widzenia.
To mówiąc Emilka odeszła od stolika, wzięła z wieszaka swoją kurtkę i wyszła z restauracji, za oddalającą się Irminą, ku wielkiemu zdumieniu kelnera. Po wyjściu z kawiarni Emilka stała się , niespodziewanym świadkiem, nietypowego (jej zdaniem) zdarzenia.
Kiedy Irmina i ten chłopak z którym siedziała w restauracji wyszli z niej, Emilka dostrzegła na palcu Irminy pierścionek, wyglądało na to, że był to pierścionek zaręczynowy. Emilkę, aż zatkało z wrażenia taki był piękny, na dworzu zaczynało się robić chłodno, w sumie nic dziwnego w końcu dochodziła północ.
Emilka:
Chyba będę się zbierała, nie wygląda na to, aby Irmina chciała zrobić coś głupiego, a nawet jeśli by sobie chciała coś zrobić, to już On ją przed tym powstrzyma.
Pomyślała Emilka i ruszyła w drogę powrotną, do domu.