Przejdź do komentarzyCiemna noc... czy wisi coś w powietrzu
Tekst 4 z 4 ze zbioru: Coś w tym jest
Autor
Gatunekhorror / thriller
Formaproza
Data dodania2011-11-14
Poprawność językowa
Poziom literacki
Wyświetleń2683

   Otaczający ją mrok był nieprzenikniony i gęsty niczym smoła. Zabrakło srebrnej tarczy księżyca, która swym nikłym blaskiem wskazałaby drogę. Ciemność pożarła go zostawiając sobie gwiazdy na dokładkę. Jak znajdowała drogę? Sama się dziwiła. Może tak dobrze ją znała? Może to szemrający obok niej strumień został jej przewodnikiem niczym biała laska dla niewidomego. Poruszała się wolno na przód marząc o ciepłym, jasnym wnętrzu własnego mieszkania. Obiecała sobie, że tej nocy zostawi sobie zapaloną lampkę przy łóżku na całą noc. Miała dość ciemności.  

     W oddali zamajaczyło nikłe światło i odgłos nadjeżdżającego samochodu. Wolno zbliżało się, a jasna smuga oświetlała coraz więcej. Po chwili był tuż przed nią, chwilę tuż obok niej. Ostre światło reflektorów oświetliło dziurawa ulicę, przerdzewiałą barierkę z resztkami biało-czerwonej farby, która miała zapewnić bezpieczeństwo przed wpadnięciem do strumyka. Zielone za dnia krzewy teraz wydawały się dziwnie upiorne, tak jakby coś czaiło się pomiędzy ich czarnymi w nocy liśćmi… samochód minął ją i pojechał dalej. Przez chwilę cienie ożyły chowając się przed zdradzieckim światłem z reflektorów samochodu, gdy jasność zniknęła odważnie wysunęły się z ukrycia zlewając się w jedną, gęstą i nieprzeniknioną ciemność. Jeszcze przez chwile widziała tyle światła auta, ostro czerwone pośród ciemności i ogólnie panującej szarości. Z sekundy na sekundę coraz mniejsze i mniejsze, po chwili zniknęły, odgłos silnika umilkł.  

      Cisza zadzwoniła jej w uszach. Pomyślała o własnym mieszkaniu i znowu ruszyła przed siebie idąc wolno, zastanawiając się nad każdym krokiem, stawiając stopy ostrożnie. Ile tak szła? Nie wiedziała. Ani razu nie potknęła się, nie zboczyła z drogi. Szła nasłuchując odgłosów nocy, ale wciąż odpowiadała jej tylko cisza, głęboka, nierealna i głucha. Spojrzała w górę. Zamiast nieba ujrzała czerń. Wydawało jej się, że kończy się tuż nad nią. Oddziela ją od pogodnego nieba, od księżyca, gwiazd, od słońca, że kpi z wszystkich wisząc tak. Poczuła złość i ciekawość. Rozłożyła drabinę i wspięła się po niej. Im wyżej była tym wolniej szła w górę przyglądając się wiszącemu tuż nad nią ciemności. Gdy była już bardzo blisko pod nią sięgnęła ku niej ręką. Tuż przed wiszącym niebem zawahała się. Czym była ciemna maź imitująca niebo, zasłaniająca je? Agresywnym tworem pochłaniającym wszystko co go dotknie? Wybrykiem natury nigdzie wcześniej nie opisanym? Koszmarnym snem? In-wazją… obcych? Czy to „coś” żyło i było negatywnie nastawione, czy było tylko martwą, obojętną substancją?  

      Bała się, lecz ciekawość była silniejsza. Wsunęła rękę w ciemną maź… ani ciepłą, ani zimną. Nie czuła by to „coś” żyło. Wydawało jej się, że to neutralny twór ani mokry ani suchy.  

      Wolno zaczęło wysuwać rękę z powrotem. Maź oblepiała jej rękę, niczym błoto nie czynią żadnej krzywdy. Gdy wysunęła dłoń czerń nie zlała się, została szczelina którą przedzierało się ostre światło słońca. Zmrużyła oczy przed ostrymi, kłującymi promieniami. W ostatniej chwili złapała się kurczowo drewnianej drabiny, ta lekko zakołysała się lecz nie przewróciła. A więc to nie była noc…

  Spis treści zbioru
Komentarze (6)
oceny: poprawność językowa / poziom literacki
avatar
To rzeczywiście bardzo ciekawe i frapujące opowiadanie, a wieloznaczność nadaje mu wartości. Nie będę wchodził w dywagację, czy to była noc, czy też czarna maź, bo niekwestionowanym i niezbywalnym prawem czytelnika jest dowolność interpretacji. Natomiast Medicus słusznie wskazała błąd ortograficzny i literówki. Ja dodam jszcze dużą liczbę błędów interpunkcyjnych. W tekście niemal programowo nie ma przecinków oddzielających zdania podrzędne od nadrzędnych, a czasowniki typu: "idąc, robiąc, czekając" usytuowane wewnątrz tekstu zawsze takie zdania rozpoczynają. Ale to nie tylko tego typu błędy interpunkcyjne; jest ich zbyt dużo, by je wymieniać
avatar
To, co wyróżnia tę narrację, to jej krucha logiczność.

Przykład 1. z brzegu:

tuż obok siebie sąsiadują 2 zdania

Zabrakło srebrnej tarczy księżyca,

k t ó r a

swym nikłym /itd., itd./

i zaraz za nim /tym zdaniem/

Ciemność pożarła GO /.../

Jeżeli najbliższymi sąsiadami są dwa podmioty logiczne

tarcza i on

to kogo pożarła ciemność?!
avatar
Przykład 2.:

szemrający strumień

(patrz kolejne kwiatki)

Bezokoliczniki

szemrać

i

szemrzeć

są kompletnie różne znaczeniowo:

szemrać /po kątach, skrycie, z niezadowolenia/ mogą tylko ludzie

szemrzeć może tylko strumyk, rzeczka, potok, spływająca cicho woda
avatar
Przykład 3.:

Ile tak szła? Nie wiedziała.

/godzinę? pół nocy?/

- i nieco dalej -

Spojrzała w górę. Zamiast nieba ujrzała czerń.

- i parę zdań niżej -

Rozłożyła drabinę i wspięła się po niej.

Pomyślmy:

szła, szła, szła,
szła i szła,
szła, szła, szła

z rozkładaną drabiną
w kieszeni
/w torebce/

??

Ile taka rozkładana drabina waży?

Czy to horror/thriller, czy science fiction, czy bajeczki z mchu - obojętne -

JEDNAK

z a w s z e

w każdym gatunku literackim

narracja musi trzymać się podstawowych praw logiki
avatar
Czy wisi coś w powietrzu?
Czy coś w tym wszystkim jest?

Na nocne strachy jest najlepszy
Wesoły śpiew, blues albo jazz.
avatar
Ile waży rozkładana drewniana /taka najlżejsza, z drewna balsy/ drabina?

(patrz zakończenie)

Pisarskie założenie, że Odbiorca NIE MYŚLI,

uwłacza nie Odbiorcy,

a

Autorom
© 2010-2016 by Creative Media
×