Autor | |
Gatunek | publicystyka i reportaż |
Forma | artykuł / esej |
Data dodania | 2018-07-08 |
Poprawność językowa | |
Poziom literacki | |
Wyświetleń | 1791 |
Nieposłuszeństwo
Osoby klechobojne nie powinny czytać poniższego tekstu! Podczas lektury może wystąpić u nich kołatanie w okolicach płatów mózgu odpowiedzialnych za logiczne myślenie oraz migotanie w miejscach kotwic zainstalowanych w dzieciństwie poprzez wielokrotne powtarzanie pustych formułek.
Nieposłuszeństwo to moja doktryna, ugruntowana podszeptami Lucyfera. Zresztą, posłuszeństwo jest dobre dla pingwinków. Wiele z nich lubi permanentny stan upodlenia, szczególnie, kiedy upadla pastuch. To prosty mechanizm sadomasochistyczny. A jednak też to lubię, tyle, że jestem wybredny. Nie kręcą mnie czarni masterzy z serii: Żenua, ani bottomy z serii: zniesę wszystko. Posłuszeństwo jest dobre jeszcze dla trzody, o czym wspomina papież PiS X: „Co do tłumu, nie ma on innych obowiązków, jak dać się prowadzić i jak trzoda posłuszna iść za swymi pasterzami”. Ale ja nie lubię ani tłumu, ani obowiązków, ani pasterzy. Wszystko won! Dlatego owieczki mnie palą. Meee.
Niby owcze spędy są nieobowiązkowe, ale pastuchy znalazły sposób, żeby od czasu do czasu zagnać i mnie na niby nieobowiązkowy apel. Wymyśliły chrzty, komunie, pogrzeby i całą masę okoliczności dla drenażu mózgów i kieszeni. Tam się nade mną pastwią, plotąc androny, na które owce odpowiadają zgodnym beczeniem. Ale Lucyfer nie mówił, że będzie słodko, dlatego znoszę apele do owiec z godnością. Natomiast sam apeluję o nieposłuszeństwo. Jeśliby nie ono, to Słońce krążyłoby wokół Ziemi po dzień dzisiejszy, zaś pasterze musieliby podróżować w lektykach. Rozumiem jednak, że dla zwykłych ludzi to ma znaczenie niewielkie, ponieważ zasadniczo oni patrzą tylko pod nogi, a do noszenia lektyk zawsze znajdą się chętni. Jednak warto być nieposłusznym, ponieważ rzeczywistość oferuje tyle zakazanych owoców, że gdyby Adam i Ewa żyli w naszych czasach, to Bóg nawet by nie zauważył, że opierdolili jakieś jabłko. Zasadniczo nie jest rozstrzygnięte, czy księga rodzaju to metafora, czy kronika wypadków, ale już słyszałem, że kości dinozaurów zesłał na Ziemię Bóg, żeby wystawić ludzi na próbę. To odnośnie dat podawanych w encyklopediach. Cała nauka to szajs w tym wypadku. Ale to nie koliduje z życiem codziennym zwykłego człowieka, dlatego on potrafi przełknąć słowa pasterza. Być może stęka w trakcie tej czynności. Ja, zwracam.
W końcu Biblia jest, jakby tu powiedzieć… kroniką przygód narodu żydowskiego. Występują różne postaci, ale kręci się wokół Żydów. Wreszcie Matka Boża jest Żydówką, a mesjasz, jeśli wolno przypisać narodowość, też jest Żydem. A nawet jeśli jego ojcem nie jest człowiek, to wedle prawideł jest Żydem po matce. Poza tym, na koniec tabliczkę mu nad krzyżem przybili, że był królem żydowskim. Jedni mówią, że na pośmiewisko, drudzy, że z racji boskości, był królem. Obecnie królem wszechświata. Zakładając istnienie cywilizacji pozaziemskich, to tam też, nawet jeśli jeszcze o Nim nie słyszeli. Dzikusy w Ameryce też nie słyszały, i co? To się nazywa chrystianizacją. Ale oni mówią, że Jezus się przemocą nie wdziera. Przemocą nie. Jezus nie używał przemocy. Raz tylko. W świątyni, kiedy wywracał stragany. Amen.
Tam, gdzie jest amen, zaczyna się czarna ewangelia. Zakazane owoce. Masturbacja. Pierwsze zwarcie z pasterzem. Niewielu wychodzi z niego zwycięsko, zaś większość staje się Judaszami. Robią swoje, lecz o tym nie kłapią. Godzą się z tym grzechem. Żyją z nim. Jednak Lucyfer największą ma uciechę, kiedy masturbacja pasterza zwycięży. W takim sensie, że onanista pojmie, że mu pasterz niepotrzebny, skoro zabrania tego, co dobre. A masturbacja jest bardzo dobra. A potem są kolorowe magazyny. Choć niekoniecznie, bo masturbacja rozwija wyobraźnię, prowokuje fantazje, bądź odwrotnie – fantazje prowokują masturbację. To zubaża życie wewnętrzne. Chyba, że akurat owsiki, albo tasiemce w ramach diety odchudzającej. Dlatego pasterze trują, żeby się zły nie zagnieździł. Zły dla nich. A jeśli im się uda złamać onanistę, wówczas mają posłuszną owcę, która w ich stadzie służyć będzie runem i zębami przeciwko wilkom, które nieustannie pragną pasterzy kąsać. Cmok, cmok.
Potem są nieprzychylne słowa i herezje zawarte w księgach świata. Ponoć niektóre natchnione przez Lucyfera. Treści, które stoją w sprzeczności z nauką. Nauką nauk. Albowiem nie ma nic na świecie godniejszego uznania i ważniejszego, niż nauka Kościoła. To nie podlega dyskusji. Z niej wywodzi się prawo Boże, które jest ważniejsze od stanowionego. Z niej wynika wiedza prawdziwa.
A jednak nie trzeba studiować teologii, aby być pasterzem. Owce da się wypasać na każdej idei. I nigdy nie pojmą, że są tylko owcami. Pastuch jest im koniecznie do życia potrzebny.
Składam słowa tak, by wyrywać kotwice neurolingwistyczne z zaprogramowanych mózgów.
Przykazania pasterskie (część pierwsza):
Jam jest pasterz twój, którym cię oplótł swą imaginacją.
Nie będziesz miał pasterzy innych poza mną.
Będziesz się pasał na każdej idei, którą ustanowię prawem.
Będziesz czcił fetysze, które ci z łaski podam.
oceny: bezbłędne / znakomite
Czytałem szybko treść i przekaz, ale nie zauważyłem jakichś błędów w zapisie. Oceny więc -jak wyżej.
oceny: bezbłędne / znakomite
Czasem nieposłuszeństwo jest następstwem nadmiaru przekory lub braku pokory (jak napisał Stanisław Barańczak w wierszu "A tak niewiele brakowało").
Są słowa, są osoby, na które nie można inaczej reagować niż przekorą, krytyką, nieposłuszeństwem, aktywnym oporem. W społeczeństwach jest za dużo durnych owiec i za dużo durnych, podstępnych pasterzy.
Auroro, ileż jest takich ludzi w owczej masie? Sęk w tym, że wiara powinna rodzić pokorę, a okazuje się, że wierni z pazurami lecą na niewiernych. Matkę Boską klonują i potem w jej imieniu bronią grodów przed innością albo napadają na cudze. Nie może cały naród być zakonnikami. Społeczność może być zakonników, ale w żadnym wypadku nie można mówić na zakonników naród.