Tekst 255 z 255 ze zbioru: A kiedy mi życie dopiecze
Autor | |
Gatunek | poezja |
Forma | wiersz / poemat |
Data dodania | 2018-08-25 |
Poprawność językowa | |
Poziom literacki | |
Wyświetleń | 1750 |
Muzyka: Paco Santiago, `Noche de verano`
WIERSZOWANIE
gra słów błyskotliwych sypanych garstkami
w grządki linii dziewiczych pod sznureczek duszy
klamra rymów właściwych spina między nimi
myśl ulotną by ładu chochlik nie naruszył
szyk poddaństwu niechętny dokucza zasadom
wypinając na przemian brzuszek to policzki
autor znaki przestawia chwyta się roszady
ot wytrwały kapelmistrz i uparte smyczki
aż tu nagle przeczysty ton spod pióra tryśnie
literkami muskając demiurga pragnienie
za harmonią w naparstku co się zmieści w rączce
dziecięcia w mężczyźnie – zadośćuczynienie
oceny: bezbłędne / znakomite
Gdy nadejdą ciężkie norwidy,
Siędę wtedy do wierszy.
I nie będę pierwszym,
Co liryką leczył
Losu ciosy, rany, ran zwidy.
ot wytrwały kapelmistrz i uparte smyczki
(vide przedostatnia strofa)
Świetna autoterapia. W czas zawziętej zarazy, kolejnych obostrzeń, lockdawnów i nawrotów kwarantanny w sam raz jak znalazł
Dyrygent wytrwały
Koncert dał wspaniały,
Bo grał z samym czartem.