Autor | |
Gatunek | satyra / groteska |
Forma | proza |
Data dodania | 2012-01-09 |
Poprawność językowa | - brak ocen - |
Poziom literacki | - brak ocen - |
Wyświetleń | 2777 |
Mała para warkoczy przecinała powietrze, co jakiś czas lądując na czerwonym sweterku przyozdobionym w żółte falbanki. Za posiadaczką - z oporem - podążał mały chłopiec o słonecznym kolorze włosów. Sunęli między kolejnymi przedziałami, mijając uśpione i tępo wpatrzone przed siebie twarze.
- Sally, mama nas okrzyczy. Przecież wiesz, że nie wolno nam tam iść - próbował powstrzymać swoją siostrę przestraszony chłopiec. Ta jednak z uporem ściskała jego dłoń i podążała przed siebie.
- A co, jeśli odwrócimy jego uwagę i pociąg się wykolei?
- Skąd wiesz, że tam jest? Widziałeś go? - spytała, po czym ścisnęła jego dłoń jeszcze mocniej.
- To przecież oczywiste...Pociągi nie jeżdżą same.
Właz oddzielający wagony zasyczał wściekle i otworzył się powoli. Turkot wydobywający się z okolic szyn nasilił się na krótką chwilę, za nim zdążyli wejść do kolejnego wagonu. Skakał po ich uszach, jakby był jakimś potwornym strażnikiem, który próbuje ustanowić nowy rekord w ilości wydanych przez siebie decybeli.
To był już ostatni wagon. Dzieliło ich tylko kilkanaście kroków i wielkie żelazne drzwi z przyciskiem w kształcie oka. Kiedy stanęli przed nimi, Adam schował się za plecami siostry, miętosząc nerwowo kawałek materiału z jej swetra.
- Nie bój się - powiedziała drżącym głosem i nacisnęła przycisk.
Oko zapadło się w drzwiach, a symfonia zamków i przekładni zagrała swój krótki koncert. Jego zwieńczeniem był lekki syk, trochę dymu i skrzypienie ostatniej zapory oddzielającej ich od kabiny maszynisty, która schowała się bez pośpiechu w lewej ścianie.
Sally weszła ostrożnie, zostawiając brata przed wejściem.
- Mówiłam! - krzyknęła po kilku sekundach. Adam prawie udusił się własnym sercem. - Wejdź, bo nie uwierzysz.
Chłopiec pokonał ostrożnie właz i zbliżył się do odwróconego tyłem fotelu maszynisty. Spojrzał pytająco w stronę siostry i uspokoił mocno trzesące się kolana. Sally uśmiechnęła się w przerażający sposób i odwróciła fotel w jego stronę. Za nim zdążył krzyknąć `nie, bo zabijesz nas wszystkich`, gardło zamieniło się w saharę, a struny głosowe rozluźniły się z przerażenia.
Fotel był pusty.
Spoglądał na puste, obdarte miejsce, gdzie powinien siedzieć ktoś, kto kieruje tym wszystkim i powoli dochodziło do niego, że rodzice kłamali przez cały czas. Zmarszczył gniewnie brwi i zerknął na przednią szybę. Tory ginęły pod nimi w zawrotnym tempie, a niebo rozsuwało się w popłochu.
- Musimy o tym powiedzieć Mamie! - wyrwała go z transu Sally.
***
Wysoka kobieta o garbatym nosie wpatrywała się w dwójkę podekscytowanych dzieci. Wyglądały na dumne z siebie.
- Zakazałam wam tu przychodzić. Nikomu nie wolno tu wchodzić! To niebezpieczne - wycedziła.
- Byliśmy ciekawi - wybąkała Sally.
- Nie wolno przeszkadzać Panu Maszyniście - odparła oschle kobieta. - Przeproszę go w waszym imieniu, ale macie obiecać, że już nigdy tu nie wejdziecie.
Wzrokiem wodziła po całej kabinie. Lęk na jej twarzy nie pozwalał skierować spojrzenia w stronę przedniej szyby.
Adam zmarszczył nos i spojrzał odważnie w stronę matki.
- Powiedziałaś, że Maszynista kieruje pociągiem.
Kobieta nagle zmienila wyraz twarzy, siniejąc ze złości i trzęsąc się niczym galaretka. Jej brwi zetknęły się przy nosie, a oczy wbiły w małego chłopca.
- Bo kieruje, smarkaczu! Kto cię nauczył tak pyskować?!
- Ale mamo... - zaczęła Sally. - Przecież tam nikogo nie...
- Na swoje miejsca!
***
Noc spowijała ciasny przedział brakiem światła. Kuszetki trząsły się lekko od nierównych torów, a hałas dobiegający spod pociągu koił umęczone nerwy pasażerów.
- Pssst! Adam – wyszeptała siostra do jego ucha.
Chłopiec podniósł leniwie jedną powiekę i spojrzał pytająco.
- Miałam dziwny sen.
Druga powieka dołączyła do pary. Adam opatulił się kołdrą i próbował skupić wzrok na Sally.
- Opowiedzieć ci? - spytała dziewczynka, stojąc na drabinie i opierając podbródek o łóżko chłopca.
- I tak mnie obudziłaś – odpowiedział zmęczonym głosem. - Teraz możesz mi nawet zaśpiewać. Byle nie obudzić Mamy. Czuję, że jej jeszcze nie przeszło.
- Była w moim śnie – wyszeptała z lękiem.
- I co?
- Ja myślę, że ten Maszynista wchodzi im do głów. Wiesz, przez uszy.
- To głupie...Może Mama miała rację i go nie zastaliśmy?
- I zostawił pociąg sam sobie?
Adam zastanowił się chwilę, ale zrezygnował. Była starsza i zawsze wygrywała kłótnie.
- Opowiedz mi ten sen.
Sally nabrała powietrza w płuca i wypuściła z siebie szept.
- Obudziłam się i pierwsze, co zobaczyłam, to Mama, a przy jej głowie małego człowieczka. Miał czapkę, dokładnie taką, o jakiej opowiadała nam Mama. Wdrapywał się na jej ucho, a potem przeciskał przez nie. Kiedy podniosłam głowę, usłyszał mnie, wyszedł z ucha i dziwnie się patrzył. Spytałam, kim jest, a on powiedział, że nieważne i zwiał pod łóżko. Potem chyba zasnęłam.
- Mały człowieczek wchodził Mamie przez ucho?! - podekscytował się Adam. - To bardzo dziwny sen.
- A jeśli to nie był sen? A co, jeśli Maszynista wchodzi wszystkim przez uszy? - zadumała się Sally.
- To czemu nam nie wszedł?
- Może mamy za małe uszy?
Szelest pościeli i odgłos głębokiego ziewania uderzył w plecy Sally.
- Zaraz się obudzi – syknął Adam i schował się pod kołdrę. Jego siostra natomiast zeskoczyła sprawnie na materac pod nim i wtopiła się w poduszkę.
Matka podniosła głowę, obiegła pokój swoim zamglonym wzrokiem i wróciła do spania. Garbaty nos jeszcze przez chwilę monitorował pokój z nad pomiętej pościeli.
- Wchodzi przez uszy... - wyszeptał chłopiec. - To głupie...