Autor | |
Gatunek | romans |
Forma | proza |
Data dodania | 2019-11-15 |
Poprawność językowa | - brak ocen - |
Poziom literacki | - brak ocen - |
Wyświetleń | 1402 |
Rozdział 2
Siedziały u Carli w pokoju już ponad trzy godziny. Choć egzaminy miały dopiero za kilka tygodni, postanowiły uporządkować (a w przypadku Carli i Betty- pokserować) notatki. Przyjaciółki rzadko bywały na wykładach, przeważnie miały ważniejsze sprawy do roboty, czyli Carla spotykała się ze swoim chłopakiem- Thomasem, a Betty chodziła po galeriach handlowych i kupowała całe torby ciuchów, butów i kosmetyków. Emily zawsze chodziła na wszystkie zajęcia. Po pierwsze dlatego, że to lubiła, po drugie po to, żeby mieć zawsze dokładne notatki, które potem mogła udostępniać dziewczynom.
Emily miała dużo zajęć w tygodniu, oprócz studiów pomagała tacie w utrzymywaniu porządku w kościele i chodziła do świetlicy pomagać w nauce dzieciom z ubogich rodzin. Jednak wszystkie te zajęcia umiała dobrze zgrać, także miała zawsze czas na spotkania z przyjaciółkami.
Gdy kserowanie i uporządkowywanie notatek dobiegło końca, dziewczyny przeszły na taras, gdzie odprężone, mogły wypić lemoniadę.
- Uważam, że powinnyśmy iść na jakąś imprezę. Mamy po 20 lat, a zachowujemy się jak jakieś stare babcie, brakuje nam jeszcze grubych okularów i wełny do szydełkowania- powiedziała Carla, wymachując dłońmi. Przed chwilą pomalowała sobie paznokcie na krwistoczerwony kolor, dokładnie taki odcień, jaki mają jej sandałki.
- Jestem za!- krzyknęła Betty.- Wytuszuję sobie rzęsy i możemy ruszać.- Zaczęła wyciągać z kosmetyczki mascarę.
- Wariatko, nie dziś. Dziś spotykam się z Thomasem, ale może w przyszłym tygodniu?
Dziewczyny spojrzały pytająco na Emily.
- Na mnie nie patrzcie, ja się wypisuję. Nie mam ochoty na żadną imprezę, z resztą w przyszłym tygodniu mam przeprowadzkę. A wy obiecałyście mi pomóc, więc się nie wykręcajcie- Emily uśmiechnęła się do koleżanek.
- Oczywiście, że ci pomożemy, we trzy wszystko zrobimy dużo szybciej i sobotni wieczór będzie nasz.
- Emily, nie daj się prosić. Znamy się 5 lat, a ani razu nie byłyśmy razem, we trzy, na żadnej imprezie, nie licząc urodzin, gdzie i tak rodzice są w domu i trzeba być grzecznym- poparła koleżankę Betty.
- Posłuchaj. Jesteś już dużą dziewczynką, czas, abyś poznała jak wygląda dorosłe, studenckie życie. Poza tym, knajpa należy do kumpla Thomasa, to sprawdzone miejsce, nie ma tam bójek, narkotyków ani nie odbywają się żadne orgie, także nawet ty możesz się tam czuć bezpiecznie- nalegała Carla.
- No kochana, zgódź się! Musimy jakoś uczcić twoją przeprowadzkę. A kto wie, może na imprezie poznamy jakichś superprzystojniaków?- ucieszyła się Betty.
W przeciwieństwie do Carli, Betty nie lubiła stałych związków ani zobowiązań. Dopóki koleś był spoko, dogadywali się itd.- było super. Ale jeśli coś zaczęło zgrzytać- kończyła znajomość i zaczynała szukać kolejnego faceta.
Z nich trzech to ona najszybciej straciła dziewictwo, Carla zrobiła to 3 lata temu, a Emily… cóż… Nigdy nawet o tym nie myślała… Ba! Nigdy tak naprawdę się nie całowała, a może inaczej- nigdy nie czerpała przyjemności z pocałunku, z resztą… Była córką pastora… Pomijając fakt, że nigdy specjalnie nie wzbudzała zainteresowania u chłopaków, to jeszcze przez całe życie wpajano jej wiele zasad, z czego: „ seks dopiero po ślubie”- była fundamentalną z nich.
Emily nie była brzydka, była raczej przeciętna. Miała niecałe 170 cm wzrostu, rude kręcone włosy do połowy pleców i ładne, kształtne usta. Była szczupła, choć jak każda dziewczyna uważała, że gdzieniegdzie jest jej za dużo, ale, jak przekonywały ją przyjaciółki- to tylko roiło się w jej głowie. Tym co wyróżniało ją wśród innych były zielone oczy. Nie szare, nie niebieskie czy chociażby piwne. Zielone. Ten kolor oczu w porównaniu z kolorem włosów sprawiał, że nie raz chłopacy oglądali się za nią na ulicy. Żaden jednak nigdy nie podszedł, nie zagadał, a chłopcy ze szkoły nawet nie myśleli, żeby umówić się z nią, córką duchownego. I choć z czasem, dzięki przyjaźni z Carlą i Betty grono jej znajomych poszerzało się, to jeszcze nie znalazła tego „kogoś”.
- Emily! Zgódź się! Na pierwszą imprezę musisz iść z nami- nalegała Carla.
To nie była do końca prawda. Emily była już na pierwszej imprezie, ale stało się na niej coś tak złego, że nie powiedziała o niczym nawet przyjaciółkom.
- Ale ja się nie nadaję na imprezy- starała się bronić.
- Bzdura, na imprezy każdy się nadaje, z resztą- skąd masz wiedzieć, skoro nigdy na żadnej nie byłaś… A może byłaś, ale nie chcesz nam o czymś powiedzieć?- drążyła temat Carla.
- Nie byłam, przecież wiecie.
- No to nie opowiadaj bzdur. Z resztą, kiedyś mówiłaś, że chciałabyś być tak śmiała jak my, więc masz szansę. Chodź, dobrze się baw i pokaż tym wszystkim nadętym dupkom i ich pustym laskom, że jesteś zajebistą dziewczynom.
Tak od słowa do słowa przekonywały ją aż Emily zgodziła się iść z dziewczynami na imprezę, mając nadzieję, że te kilka godzin szybko minie i nie okażą się takie straszne.