Autor | |
Gatunek | proza poetycka |
Forma | proza |
Data dodania | 2020-01-28 |
Poprawność językowa | - brak ocen - |
Poziom literacki | - brak ocen - |
Wyświetleń | 996 |

Paradoksalnie czasem bardziej mi Ciebie brakowało, gdy byłeś w swoim domu. Wspinałam się na wzgórze nad miastem i patrzyłam w stronę, gdzie za niewielkim zalesionym garbem znajdował się Twój dom. Nie było go widać, jedynie wiedziałem, że leży w tym kierunku. Wiedziałem, że jesteś w domu, wyobrażałem sobie, jak po nim chodzisz, zajęty pomaganiem swoim rodzicom.
Zastanawiałam się, jakie masz spodnie, jaką koszulę dziś ubrałeś, czy się rano ogoliłeś.
Próbowałem z ruchu wiatru, szelestu liści odczytać, w jakim jesteś nastroju, co zaprząta Twoją głowę.
Miałam co chwilę odruch, aby sięgnąć po telefon, na szczęście ta stąpająca twardo po ziemi część mnie samej mówiła z naciskiem:
- Daj jej nacieszyć się rodziną. Oni są najważniejsi.
Stawałem więc twarzą w Twoją stronę, uśmiechając się ciepło do wzgórz, do olszynowych zarośli w wąwozie z potokiem, do pędzących chmur. Miałam wrażenie, że te uśmiechy docierają do Ciebie, choć nie jesteś ich świadomy. W jakiś sposób je odbierasz, może pocierając charakterystycznie twarz prawą dłonią.
Zresztą nawet w normalnym kontakcie trudno było dotrzeć do głębi Twojej duszy. Zdarzało się to tylko czasami, gdy odsłaniałaś się, może przez nieuwagę, lub niedobór energii.
Wracałam ze wzgórz do mieszkania i zasypiając, gdy gasły wszystkie obrazy, zapisane w pamięci, czułem delikatną nić, pasmo kolorowej pępowiny łączącej nasze serca.
To była bliskość.
Zresztą nawet w normalnym kontakcie trudno było dotrzeć do głębi /itd., itd./
(patrz 3. od końca akapit)
Szkoda :( Literacko to naprawdę interesujący liść (vide tytuł) z pięknym klimatem