Autor | |
Gatunek | obyczajowe |
Forma | proza |
Data dodania | 2020-02-19 |
Poprawność językowa | - brak ocen - |
Poziom literacki | - brak ocen - |
Wyświetleń | 1325 |
- Skoro jest od ciebie o pięć lat starsza, to znaczy, że to nie jest dla ciebie żona na całe rodzinne życie, - powiedział Wasilij Wasiliewicz, - między mną a matką jest 15 lat różnicy - i to ledwo-ledwo na styk w sam raz!
- Sam to wiem.
- A jeśli to wiesz, czemuś jej zaproponował miejsce w nowym teatrze?
- A czy mam czego żałować?
- Chcesz jej tym łzy otrzeć, a potem zostawić na lodzie?
- Przypuśćmy, że tak!
- A co tu przypuszczać, - odparł stary Bałakiriew. Chłopiec słyszał, jak swoim ciężkim krokiem podszedł do gabinetu i oparł się o futrynę. - Co na to powie ta twoja nowa pasja? Przecież w ten sposób obie będą w tym samym zespole?
- Damy radę, - roześmiał się Witieńka.
Rozmowa ta prawie nie dotarła do świadomości Wołodii. Wciąż myślał o tym, co wcześniej usłyszał, i jedynie *pasja* utkwiło w jego pamięci. *Co to jest pasja?* - pomyślał. Potem przestali mówić, pewnie dlatego, że weszła Olga Fiodorowna i spytała, czy nie chcą jeszcze herbaty.
- Oczywiście, i to możliwie mocną, - odpowiedział wujek.
- A dla mnie jeszcze wódki, - ze śmiechem zawołał Wiktor Wasiliewicz.
- Obejdziesz się, - zaoponował ojciec. - Cała wypita czy nie, starczy ci tego, co już wypiłeś.
Matka wyszła, a oni zaczęli rozmowę o jakimś doktorze Katzu, który był u nich dzisiaj z okazji urodzin Bałakiriewa.
- Odważny ten Katz, - mówił Wasilij Wasiliewicz, - dalej siedzi w Moskwie i jak dawniej leczy ludzi, a jakby tak weszli tu Niemcy, pierwszego by go powiesili!
- *Śmiałego kula omija, śmiałego bagnet się boi!* *) - znowu roześmiał się ze swojego żartu Witieńka.
- Nie, Katza bardzo by było szkoda, - powiedział Wasilij Wasiliewicz. - Było nie było już od 30 lat z okładem dzielnie leczy całą naszą teatralną brać.
- Żal żalem, ale jak postawić sprawę na ostrzu noża: ukryć Katza czy nie w swoim własnym domu, - przerwał mu syn. - to tego przecież byś dla niego nie zrobił?
- A może i nie? - wahając się, odparł Wasilij Wasiliewicz.
- Na pewno byś go nie ukrywał, - wciąż tym samym zuchwałym tonem zaprzeczył Wiktor Wasiliewicz.
- Tego nie wiem, - i po sekundzie stary nagle krzyknął: - A ty co tak tutaj chojrakujesz? Mądryś, gówniarzu, w domu, bo na front wysłać teraz ciebie już za późno!
Do uszu Wołodii dobiegł dzwonek z przedpokoju. Wasilij Wasiliewicz i Witieńka umilkli, a po chwili do salonu weszła Olga Fiodorowna i zaanonsowała:
- Gość do ciebie, synku!
..........................................................
*) *Śmiałego kula omija...* - rosyjska mądrość ludowa
Pozdrawiam.
Witieńka - to moskwianin, reżyser teatralny, WIKTOR Wasiliewicz, syn Wasilija Wasiliewicza Bałakiriewa. Rzecz dzieje się w czasie 1. dla Rosjan wojennej zimy 41/42 roku. Witieńka ma wtedy 27 lat (jest młodszy od Galiny Pietrownej /i Połynina/ o 5 lat), a zatem urodził się w 1914 r. Niemcy w tym czasie podeszli do Moskwy na odległość 60-70 km. (Historia pokaże, że nigdy tam się nie przedarli. Nasza Warszawa wówczas była od dwóch już prawie lat na kolanach.)
Tyle wiemy z samego tekstu