Przejdź do komentarzyKonstantin Simonow - Przypadek Połynina /41
Tekst 255 z 252 ze zbioru: Tłumaczenia na nasze
Autor
Gatunekobyczajowe
Formaproza
Data dodania2020-02-19
Poprawność językowa
- brak ocen -
Poziom literacki
- brak ocen -
Wyświetleń1325

- Skoro jest od ciebie o pięć lat starsza, to znaczy, że to nie jest dla ciebie żona na całe rodzinne życie, - powiedział Wasilij Wasiliewicz, - między mną a matką jest 15 lat różnicy - i to ledwo-ledwo na styk w sam raz!

- Sam to wiem.

- A jeśli to wiesz, czemuś jej zaproponował miejsce w nowym teatrze?

- A czy mam czego żałować?

- Chcesz jej tym łzy otrzeć, a potem zostawić na lodzie?

- Przypuśćmy, że tak!

- A co tu przypuszczać, - odparł stary Bałakiriew. Chłopiec słyszał, jak swoim ciężkim krokiem podszedł do gabinetu i oparł się o futrynę. - Co na to powie ta twoja nowa pasja? Przecież w ten sposób obie będą w tym samym zespole?

- Damy radę, - roześmiał się Witieńka.


Rozmowa ta prawie nie dotarła do świadomości Wołodii. Wciąż myślał o tym, co wcześniej usłyszał, i jedynie *pasja* utkwiło w jego pamięci. *Co to jest pasja?* - pomyślał. Potem przestali mówić, pewnie dlatego, że weszła Olga Fiodorowna i spytała, czy nie chcą jeszcze herbaty.


- Oczywiście, i to możliwie mocną, - odpowiedział wujek.

- A dla mnie jeszcze wódki, - ze śmiechem zawołał Wiktor Wasiliewicz.

- Obejdziesz się, - zaoponował ojciec. - Cała wypita czy nie, starczy ci tego, co już wypiłeś.


Matka wyszła, a oni zaczęli rozmowę o jakimś doktorze Katzu, który był u nich dzisiaj z okazji urodzin Bałakiriewa.


- Odważny ten Katz, - mówił Wasilij Wasiliewicz, - dalej siedzi w Moskwie i jak dawniej leczy ludzi, a jakby tak weszli tu Niemcy, pierwszego by go powiesili!

- *Śmiałego kula omija, śmiałego bagnet się boi!* *) - znowu roześmiał się ze swojego żartu Witieńka.

- Nie, Katza bardzo by było szkoda, - powiedział Wasilij Wasiliewicz. - Było nie było już od 30 lat z okładem dzielnie leczy całą naszą teatralną brać.

- Żal żalem, ale jak postawić sprawę na ostrzu noża: ukryć Katza czy nie w swoim własnym domu, - przerwał mu syn. - to tego przecież byś dla niego nie zrobił?

- A może i nie? - wahając się, odparł Wasilij Wasiliewicz.

- Na pewno byś go nie ukrywał, - wciąż tym samym zuchwałym tonem zaprzeczył Wiktor Wasiliewicz.

- Tego nie wiem, - i po sekundzie stary nagle krzyknął: - A ty co tak tutaj chojrakujesz? Mądryś, gówniarzu, w domu, bo na front wysłać teraz ciebie już za późno!


Do uszu Wołodii dobiegł dzwonek z przedpokoju. Wasilij Wasiliewicz i Witieńka umilkli, a po chwili do salonu weszła Olga Fiodorowna i zaanonsowała:


- Gość do ciebie, synku!


..........................................................


*) *Śmiałego kula omija...* - rosyjska mądrość ludowa

  Spis treści zbioru
Komentarze (2)
oceny: poprawność językowa / poziom literacki
avatar
Dzięki Pani przyswoiłam sobie Sołomina i wiem, że Witeńka,czyli Witalij był znanym rosyjskim aktorem filmowym i teatralnym. Znanym m.in z roli doktora Watsona w 11 częściach "Przygód Sherlocka Holmesa i doktora Watsona".
Pozdrawiam.
avatar
Niestety, nie znam żadnych opracowań krytyczno-literackich, dotyczących okoliczności, w jakich Simonow napisał książkę "Przypadek Połynina". Nie wiem, kto był literackim pierwowzorem bohaterów tej powieści.

Witieńka - to moskwianin, reżyser teatralny, WIKTOR Wasiliewicz, syn Wasilija Wasiliewicza Bałakiriewa. Rzecz dzieje się w czasie 1. dla Rosjan wojennej zimy 41/42 roku. Witieńka ma wtedy 27 lat (jest młodszy od Galiny Pietrownej /i Połynina/ o 5 lat), a zatem urodził się w 1914 r. Niemcy w tym czasie podeszli do Moskwy na odległość 60-70 km. (Historia pokaże, że nigdy tam się nie przedarli. Nasza Warszawa wówczas była od dwóch już prawie lat na kolanach.)

Tyle wiemy z samego tekstu
© 2010-2016 by Creative Media
×