Przejdź do komentarzy'herosi'
Tekst 6 z 8 ze zbioru: Czas bandytów
Autor
Gatunekhistoryczne
Formaproza
Data dodania2020-06-28
Poprawność językowa
- brak ocen -
Poziom literacki
- brak ocen -
Wyświetleń1107
„HEROSI”Najbardziej zjawiskową postacią był ... – i od tej jasnej, i od tej mrocznej, strony – Józef Szwejcer. Albo Józef  Schweitzer. Przed wojną był podoficerem w Sanoku, ale ta informacja znaczy dla mnie tyle, że przez jakiś czas był pracownikiem tej instytucji na przykład jako żołnierz kontraktowy. Pochodzenia był żydowskiego – co dodaje pikanterii  jego mrocznej epopei.Powiem szczerze: nie natknąłem się na przekonującą opinię o tym panu. Namieszał nieźle i na dodatek w fantazyjnym stylu, ale na temat tego co on naprawdę robił, nikt nie ma pewności. A co więcej nie ma też zgody także w kwestii: dla kogo.  – [ Wbrew pozorom wybór w tych czasach nie ograniczał się tylko do wariantu: nasi i obcy. Panowała w tym względzie iście wolnorynkowa konkurencja. Nawet konspiracyjne organizacje przejmowały sobie wzajem członków, całe komórki organizacyjne nawet,  - czasem po dobroci, po przekonaniu, albo upiciu, a czasem nie po dobroci. Partyzanci, z którymi polska partyzantka się stykała, czyli głównie rosyjscy partyzanci dostawali w prezencie i w geście dobrej woli ludzi – żołnierzy, zbiegów z obozów jenieckich i innych rosyjskojęzycznych przejętych przez naszych partyzantów – a kiedy mieli przewagę liczebną to sobie sami brali. Nie tylko ludzi. Do wyboru było także kilka ofert niemieckich. Radzieckich. Brytyjskich. Zagrożenie ze strony jednej z tych sił często nie pozostawiało innej możliwości niż schronienie się pod skrzydła konkurencyjnej  i silnej. Bywało i tak, że nie dało się nie wybrać. ]Wszystkie relacje jakie o nim napotkałem są niesamowicie poplątane, pełne sprzecznych ocen. Chyba najwstrzemięźliwszy okazał się Kazimierz Leski. Ślaski  powtarza za Tomaszem Strzemboszem.[1] Nieco ciekawszą wersję podaje Andrzej Zasieczny[2]y, ale nie znaczy to bynajmniej, że w tym przypadku relacja bogatsza w detale jest bardziej wiarygodna. Zasieczny upiera się, że Józef naprawdę nazywał się Hammer i urodził się w 1890 roku w Bursztynie na Śląsku albo w Sanoku.Józef moim zdaniem był czarnym charakterem, nawet bywały takie chwile, że dla zysku był bardzo czarnym charakterem. Ci, którzy o nim pisali zarzucali mu niemal etatowe zatrudnienie, tymczasem z licznych – hehe – relacji wynika  po prostu to, że był samotnym strzelcem, choć korzystającym łaskawie z protekcji strony silniejszej, czyli nazistów. No tak, ale naziści mieli wiele konkurencyjnych ofert. T. Strzembosz  mówi tak: Hammer pracował dla Abwehry { wywiad i kontrwywiad wojskowy III Rzeszy.} I Ślaski mówi: Hammer pracował dla Abwehry. I – chyba – Ślaski dodaje, że przy jego zwłokach znaleziono legitymację gestapo. Leski  za to wspomina, że „Nadwywiad” to nie była pierwsza organizacja stworzona przez Józefa. Wcześniejsze Józef wsypał – czyli sprzedał tych ludzi na sztuki. Potem chyba  dokładnie to przekalkulował, znalazł swoją niszę  i rozkręcił interes.Spotkanie następuje wiosną  1941 roku. Wówczas  to okazuje się, że AK jest słaba,  jeśli chodzi o kontakt z uwięzionymi członkami. I wówczas to następuje spotkanie agentów kontrwywiadu „Muszkieterów” i AK z organizacją płk Baczewskiego ( pod takim to pseudonimem występował Józef). Wiedzieć,  to co wie przeciwnik, znaczy tyle, co mieć możliwość uprzedzenia jego ruchów i nie  dać się pokonać, a dla kontrwywiadu  organizacji konspiracyjnej takie rozpoznanie znaczy tyle, co przetrwać albo nie. I naprawdę bardzo ważne jest,  dla AK i dla innych, ale w tym czasie ich  nie było na tym rynku, wiedza o tym, co gestapowcom udało się dowiedzieć od zatrzymanych członków organizacji – a tu płk Baczewski okazuje się być lepszy, sprawniejszy.Wiosną 1941 roku Niemcy ruszyli na wschód, ich aparat represji stawał się coraz sprawniejszy, kontrolowali w sposób trwały całość podbitego terytorium i wciąż zatrzymywali tłumy ludzi. Tych, których chcieli jeszcze wypytać o to i owo, zostawiali sobie na miejscu w więzieniach. Większość z nich obsadzona jeszcze była w dużej części przez miejscowy, polski albo ukraiński, albo białoruski, albo litewski, albo mieszany personel. To była najprostsza droga pozyskiwania informacji dla organizacji konspiracyjnych o postępach w poszczególnych śledztwach. Wiosną 1941 takiego personelu zatrudnionego było jeszcze sporo – potem ograniczono drastycznie personel polski – mimo masowych aresztowań organizacje konspiracyjne na tyle urosły w siłę, by rozpocząć na szeroką skalę akcję ofensywną , także wywiadowczą i kontrwywiadowczą. A kiedy potrzeba i okoliczności się kojarzyły razem  także i zbrojną. Informacje pozyskane od zatrzymanych często ułatwiały odbijanie więźniów. A nawet działały mobilizująco na konspiratorów, gdy dowiadywali się o bliskim przeniesieniu bliskiego im więźnia.Organizacje konspiracyjne w 1941 miały już siatki informacyjne  w polskich więzieniach. Wiosną 1941 członkowie tych siatek zdążyli już rozejrzeć się wokoło i zauważyli konkurencję. Tą znaną i tą, której nawet nie potrafili sobie wymyślić. Co więcej, organizacja płk Baczewskiego przejęła część członków konkurencyjnych organizacji. Często Józef jako „osobiście przysłany przez Naczelnego Wodza” werbuje członków innych organizacji konspiracyjnych, bo to w celu ich kontroli go przysłano! I przyglądając się jego metodom działania wcale się temu nie dziwię. W „Nadwywiadzie”  można było dostać zasiłki socjalne, więźniom wysyłano paczki na koszt organizacji. Głównie jednak Hammer kupował ludzi na niepodległość i na krytykę konkurencji, bo ta była wówczas albo nieaktywna albo tajna, a jeśli już pojawiała się w sposób widoczny to najczęściej przy okazji  aresztowań. On robił to lepiej, sprawniej: organizował łączność z uwięzionymi, bez aresztowań, no i dawał te paczki na podtrzymanie na życiu tych więźniów, których rodziny były zamożne. I tym więźniom, na których mu zależało. Do jego organizacji należeć miało około 100 osób, ale danych tych nie da się raczej zweryfikować.uPosądzano  go o współpracę z Abwehrą, bo Gestapo się do niego nie przyznawało. Tak, napotkałem też w jego biografii także i ten wątek, że Józef już przed wojną był w ich kręgu ich zainteresowań – tak, był podoficerem, a listy tychże były nie utajniane. Abwehra wielu takich tykała. A szczególnie tych, którzy właśnie przestali być podoficerami i kiepsko im się powodziło – a bezrobocie było powszechnym doświadczeniem społecznym II RP. I było wielu takich, którzy porzuceni przez własne państwo przyjmowało zapłatę za informacje od obcych państw. Jeśli oficerowie Abwehry byli średnio inteligentni – a można założyć, że co najmniej byli tacy – to ktoś, kto nie miał nic ciekawego do sprzedania, albo nie potrafił pozyskać takich informacji od pracujących jeszcze kolegów, był także przez nich porzucany.A co do Gestapo: wydaje mi się, że nie ma podstaw by im nie wierzyć. Miał legitymację – nigdzie nie znalazłem szczegółów na temat tego, czy nie był to czasem dokument akredytujący dla niego od pracodawcy dla organów porządkowych. To  mogła być jedna z gratyfikacji za sprzedane informacje. To, że on ją miał, nie znaczy by się nią posługiwał, a tym bardziej o tym, że Józef Schweitzer ją posiada wiedzą przełożeni funkcjonariuszy , którzy się z nim kontaktowali i którzy wydali mu tą legitymację. Tak, można założyć, że Józef naprawdę pracował dla Gestapo. Kazimierz Leski, który spojrzał na Hammera oczami dwóch organizacji – AK i „Muszkieterów” – komentuje to mniej więcej tak: Hammer przejmował wiele informacji, ale tylko część z nich trafiała do Gestapo. Co więcej tworzy także na użytek Gestapo informacyjny spam. Opowiada im o fikcyjnych organizacjach i to na tyle wiarygodnie, że funkcjonariusze naprawdę je tropią. Gestapo wierzy na przykład, że w 1942 roku w Warszawie toczą się walki między AK a NKWD.Od strony organizacyjnej sprawa wyglądała tak: uwięzieni przekazywali grypsy[3], rodziny i znajomi z wolności przekazywali paczki. Właśnie poprzez przekupionych i przekonanych pracowników więzień. Hammer skaptował sobie naczelnik oddziału damskiego Wandę Gawryłow, przodownika Włodzimierza  Ryszkowskiego, starszego strażnika Ludwika Radkiewicza i kilka innych osób. Tak, jego organizacja przejmowała grypsy, ale podawała je dalej, do adresatów. Informacje z nich trafiały do Gestapo, to je wykorzystywało, ale nie wszystkie, często nie te najważniejsze. K. Leski sugeruje nawet, że Hammer sprzedawał tylko niektóre informacje i z grypsów i na temat swojej organizacji. Konkluduje, że gdyby Hammer powiedział wszystko, szybko przestałby być potrzebny. Ja zaś myślę, że Hammer po poprzednich doświadczeniach nauczył się już myśleć perspektywicznie i wolał nie tracić tak szybko efektów swojej pracy, decydując się raczej na stałe i pewne dochody z codziennej działalności, niż na pozbycie się interesu i szykowanie nowego – a w tym temacie w roku 1942 było coraz trudniej i ciaśniej.Swą działalność dla współpracowników Hammer uzasadniał tym, że jest pułkownikiem wywiadu przysłanym z Londynu, by kontrolować działalność organizacji podziemnych. Świadczyło to o dość dobrej orientacji o środowisku organizacji konspiracyjnych, wśród których istniały liczne waśnie, a dodatkowej pikanterii dodaje sprawie fakt, iż wódz naczelny też nie darzył ZWZ bezwarunkowym i pełnym zaufaniem. Miał być kimś w rodzaju inspektora kontrolującego działalność ZWZ z ramienia władz londyńskich.Inne, poza kontaktami z uwięzionymi, o ile miały miejsce – formy aktywności organizacji „Nadwywiad” – nie są wspominane ( przez wymienionych przeze mnie wyżej autorów). Ale tu – pomiędzy 1941 a początkiem lata 1942 – Hammer był sprawniejszy organizacyjnie od ZWZ i „Muszkieterów”. Do tego stopnia, że AK – to już ten czas był – likwiduje całkowicie swoją siatkę łączności z uwięzionymi. Ci, którzy współpracowali jeszcze z AK na wiosnę 1942 zostali wyeliminowani z gry, okupant wymienił bowiem personel warszawskich więzień [ a to przecież tam  miały siedzibę sztaby najważniejszych organizacji konspiracyjnych i to do tamtejszych więzień trafiali najciekawsi zatrzymani] z miejscowego, polskiego, na niemiecko ukraiński. Od tego momentu to Hammer miał wiodącą pozycję na rynku.Kupił lub przekonał – i osiągnął efekt.  Po wymianie personelu, ludzie Hammera uniknęli aresztowań, jakimi dotknięto znaczącą część zwalnianego personelu. Wiosną 1942 AK przejmuje Ryszkowskiego. K. Leski wspomina, że ludzi Hammera do współpracy z AK trzeba było niemalże przymuszać. Przekupstwo nie skutkowało. AK dążyła już nie tylko do podjęcia łączności, ale i do zdobycia informacji o szefie „Nadwywiadu”, uznano go bowiem za na tyle niebezpiecznego, by dać mu wyrok śmierci. Informacje uzyskane od niego przez Gestapo pozwalały tej instytucji uderzać jeszcze skuteczniej w konspiracyjne organizacje. 30. 06. 1942 zespół likwidacyjny zabija Hammera w jego melinie. Według innej wersji Józef ginie 1. 08. 1942, ale nie w melinie, ale na ulicy i umiera na szpitalnym łożu.  Przy zwłokach znajdują legitymację Gestapo i dowód osobisty na nazwisko Schweitzer Józef. AK zabija także bliską mu kobietę , Jadwigę Król – do końca opowiadała się za Hammerem. Ale to niczego nie kończy.Ò

Uruchomiona przez Hammera organizacja działała jednak dalej. Grypsy i paczki szły w tą i w tamtą stronę. Po śmierci szefa „Nadwywiad” kierowany był przez dwóch pułkowników, Dobrzańskiego i Zawadzkiego – tak się przedstawiali. Ten drugi miał nazywać się Edward Zajączkowski, być absolwentem prawdziwej szkoły oficerskiej. AK likwiduje obu we wrześniu 1942 i to dopiero kładzie kres istnieniu „Nadwywiadu”. Zasieczny mówi, że dokonało się to 13. 11. 1942. Zastrzeleni zostają wówczas Edward Zajączkowski „ Bogdan Bogdanowicz” i Julia ( nie – Jadwiga) Król, a także Stanisław Szczepański. Wedle Zasiecznego działalność kontynuuje jeszcze Władysław Boczoń „Pantera”, oficer Abwehry, a zarazem szef wywiadu i kontrwywiadu Komendy Obrońców Polski. Czyżby w tej grze wywiadowczej były do wygrania jeszcze jakieś smakowite kąski?

Kazimierz Leski z Hammerem jako konkurentem zetknął się jeszcze będąc członkiem „Muszkieterów”, przed 1942 rokiem. Nie przesądza o tym, dla kogo pracował Hammer, ale jest gotów przyznać, że działa w ramach dużej autonomii organizacyjnej. Miał legitymację Gestapo, co moim zdaniem niczego nie przesądza. Większość autorów, z T. Strzemboszem na czele, przypisuje mu pracę dla Abwehry, ale jakoś brak po temu argumentów, poza przedwojennymi kontaktami Józefa z tą instytucją. Wspomina się, że z ramienia Abwehry koordynował jego działalność mjr. Fabian. Najbardziej prawdopodobną wydaje mi się jednak wersja, że był samodzielnym graczem – żerował na polskiej konspiracji, a że najbardziej zainteresowana w jej zwalczaniu była niemiecka policja polityczna i kryminalna [ gestapo i kripo], im to właśnie oferował informacje na sprzedaż. Nie wszystkie, nie od razu – dawkował, aby być w lepszej sytuacji przetargowej. Niemcom jednak informacje od niego pomogły schwytać wielu istotnych działaczy konspiracyjnych. Hammer był jak bardzo uciążliwy pasożyt i  aby przetrwać, AK musiała się go pozbyć.

Jego postać pojawia się w serialu „Czas honoru”. W serialu przeżywa do powstania. W życiu/historii nie.

 

[1] Tomasz Strzembosz  „Akcje zbrojne podziemnej Warszawy 1939 – 1944”. Nie czytałem całości – o Hammerze  kawałek czytałem  na stojaka w całodobowym antykwariacie .

[2] Andrzej Zasieczny „Zdrajcy, donosiciele i konfidenci w okupowanej Polsce 1939 – 1945”, Warszawa 2016. Rzecz interesująca, pełna interesujących faktów, ale  pewnych wątków autor nie doprowadza do końca, jedynie je sygnalizuje, bo dokończy temat w innej przygotowywanej do druku książce.

[3] Krótki, często zaszyfrowany, skryty liścik z więzienia.


  Spis treści zbioru
Komentarze (0)
oceny: poprawność językowa / poziom literacki
brak komentarzy
© 2010-2016 by Creative Media
×