Przejdź do komentarzyA roślinny?
Tekst 32 z 33 ze zbioru: To co jest
Autor
Gatunekobyczajowe
Formaproza
Data dodania2020-07-29
Poprawność językowa
- brak ocen -
Poziom literacki
- brak ocen -
Wyświetleń896

Idę…

Bernardynek…

Taki też wczoraj był na Woli (?)…

Pogoda piękna…

Bronikowskiego (?)…

Kocura nie ma…

Skręcam…

Widać w oddali ten domek przy Relaksowej…

Idę Wąwozową...

Kupuję u Lubaszki pięć pączków…

Wracam do domu…

Park Moczydło…

Wchodzę po schodach…

Nade mną gałęzie drzewa (?)…

Ten gwiezdny park (?)…

Widać jeziorko…

Schodzę…

Wśród krzaków (?)…

Jeziorko (?)…

„Kwatery pracownicze. Błękitna przystań” (?)…

Hotel(?)…

Nad nim wyrasta drzewo…

Stadion Olimpia…

Krzesełka na trybunach…

„Wolski Robotniczy Klub Sportowy „Olimpia””…

Idę…

Mijam park…jaki?

Edwarda Szymańskiego(?)…

Pan prowadzi bernardynka…

Podchodzą do samochodu…

Gospodarz podnosi pieska i stawia go na legowisku w bagażniku…

Idę…

Już tunel…

Wchodzę po schodach…

Idę…

Dworzec Zachodni…

Czekamy z innymi przed na podniesienie szlabanu…

Szlaban w końcu się podnosi…

Przechodzę…

Widać kopułę…CH Reduty? CH Blue City?

A to co?

Pociąg (?) „mieszkalny”…

Kiedyś jeździł?

Peron WKD…

Ogłoszenie: „Zielona Podkowa. Otrębusy. WKD 100 m” (?)…

Część nieba jasna…żółta(?)…

Podjeżdża WKD – ka…

Wsiadam…

Warszawa Śródmieście WKD…

Wysiadam…

Dworzec Centralny…

Patelnia…

Wsiadam do metra…

Wysiadam przy Natolinie…

Cofam się na północ…

Meander…

Na Uboczu…

To drzewo(?)…

Ptaszki namalowane na ścianie bloku…

Idę Aleją KEN (?)…

Smak Natury (?)…

Kupuję dwa deserki (?)…

Wchodzę do mieszkania…

Wracam od babci…

Wysiadam na Natolinie…

Idę…Aleją KEN (?)…

Ten park…

Idę…

Róg Telekiego i Przy Bażantarni (?)…

Zawracam…

Smak Natury…

Pytam pracownicę, gdzie można na Ursynowie oddać makulaturę…

Ona proponuje telefonować do urzędu dzielnicy…

Kupuję dwa deserki…

W sklepiku bliżej domu kupuję jeszcze banana i dwie butelki wody (?)…

Wchodzę do mieszkania…

Idę…

Tam, gdzie Wąwozowa przechodzi w Wełnianą…

Punkt Lubaszki…

Ciasta drożdżowego dziś nie ma…

„Drożdże poszły na pączki”  komentuje klientka.

Wracam do mieszkania…

Telefonuję do Urzędu Dzielnicy Ursynów.

Pytam o skup makulatury w dzielnicy.

Pracownica nie wie więcej niż ja…

Open Eyes…

Nie mogę się dodzwonić…

Zamknięte już, czy co?

Mąka + woda to klej…

Podobno można też z nich zrobić kluski…

Ser…

Kiedyś gotowałam go z jogurtu; dziesięć lat temu to było…

Zaraz…czy ser biały to nie jest przypadkiem twarożek?

A roślinny?





  Spis treści zbioru
Komentarze (5)
oceny: poprawność językowa / poziom literacki
avatar
Jaki tekst napisałaby Autorka, gdyby mieszkała nie na Ursynowie, a w Głuchej Dolnej z piętnastką kominów przy owalnicy ul. Polnej?

Może tę kompulsję zdziwień (patrz zalew znaków zapytania) wyciszyłaby zwykła wieśniacka prostota, dalekość od noszy i skrajny minimalizm obejścia z nieodzowną /w tym jakżeż polskim krajobrazie/ wygódką za stodołą?
avatar
Taka mnogość wielokropków i pytajników - i już jesteśmy w lesie!
avatar
To, co jest

(vide wszystkie tytuły i teksty)

mierzalne nie tylko nogami, widzialne, słyszalne, kupowalne, gotowalne, zjadalne, dotykalne -

już w następnym wierszu w tej poetyce ani nie zaskakuje, ani nie budzi ciekawości, ani Ani, ani Mani, ani pani Frani ;(
avatar
Sztandarowy przykład twórczości poetyckiej, która zastygła w swym kształcie /w przekazie, w obranym gatunku, w użytych tropach/ już na dzień dobry - i to na amen
avatar
PO - WIE - TRZAAAAAAAAA!!!!!!!!!!!!!!!!!
© 2010-2016 by Creative Media
×