Autor | |
Gatunek | poezja |
Forma | wiersz biały |
Data dodania | 2020-08-03 |
Poprawność językowa | - brak ocen - |
Poziom literacki | - brak ocen - |
Wyświetleń | 1007 |
igiełki i szpile. setki ich
wkłuwa się to-to w człowieka całymi pęczkami:
od ledwie widocznych, nie do wyciągnięcia
nawet przy pomocy pęsety
po kilkunastocentymetrowe, posrebrzane
a potem - noże, lecą jeden za drugim:
koziki, motylki, majchry
z ozdobnymi rękojeściami
i następuje to, co zwykle:
użalanko niemal bez końca
jaki to biedny jestem
jaki pokaleczony
hipochondrycki skowyt chłopczyka, który
lubi sprawdzać, jak wysokie jest ogrodzenie
jak ostre druty (nigdy nie wyszedł
na tym dobrze, szczeniak!)
cienkie arterie wrastają w grubsze, tkanka
pokrywa się szarymi bliznami
ciężko oddychać przez te węzły, liny
co i rusz jakaś ciągnie się przez gardło
(no już, nie maż się!
- ktoś próbuje mną wstrząsnąć
krzyczy
że powinienem być jak Till Lindemann
a jestem jak Michał Szpak, co udaje Cher
że nic, tylko mnie zadołować
przy dźwiękach Belive
albo utopić w olbrzymim lustrze
wrzucić w nie, niczym do kadzi
bym naprzeglądał się na amen
zadławił obrazem nie do zniesienia)