Autor | |
Gatunek | poezja |
Forma | wiersz biały |
Data dodania | 2020-11-01 |
Poprawność językowa | |
Poziom literacki | |
Wyświetleń | 1004 |
byle więcej ich!
twarz w twarz - nie do odróżnienia.
samoidentyfikujący się z ojcem-bóstwem
współnieistotni, bezustannie w gromadzie
(kto by się liczył z niepoliczalnymi
— serią w nich, jedną, drugą
— aż zalegną pokotem, zmieszają się
z trawą i liśćmi)
przyspieszam kroku, próbuję się odwrócić
— ciągle włażą w oczy, otacza,
okrąża mnie niepodzielna, identyczna
głowa. polibliźniak, klon syjamski,
zawęźlony, nie do rozerwania
wlepiają załzawione oczka
biedule w ciągłej żałobie
parę lat temu ich przywódca, nauczyciel
przewodnik duchowy
(by nie rzec dosadniej - prowodyr)
przepił się serum prawdy
od tamtej pory - dramat! - nie może
wydusić z siebie słowa
— pocieszyć was? — wyciągam z kieszeni nóż
nie uciekają, natarczywcy
e tam. nie warto. niech kto inny
się upora
są od tego odpowiednie służby
srebrno - niebieskie śmieciarki
— wyprostowuję się, przechodzę ponad
zrośniętymi głowami. czuję się — paradoks! —
bardziej stabilny od nich
bo tak wielu kłębi się w tej jedności
że aż się w tym zatracają
że wcale ich nie ma
— proste, co nie?
pleśń szumuje przez ulice. biały kożuszek
oblepia drzewa i elewacje bloków
oddalam się coraz bardziej
tracę ich z pola widzenia
niesmak w ustach. spluwam w porę
póki nie przyżarł do języka
bo jeszcze i ja zacząłbym milczeć głupoty
krzyczeć mniej składną ciszą
oceny: bezbłędne / znakomite
Milion but *)
W rytm nut, nut!
Idziesz?
Chybaś szut!
............
*) dopełniacz od buta
(patrz przedostatnie wersy)
dzisiaj w damskiej torebce ze szminką i podpaskami otwiera się scyzoryk
Ta akurat gonitwa / i przedmiot rozważań jednego z jej uczestników/ jest płodem określonej sytuacji, którą wszak nie kobiety stworzyły. One "siedziały przecież cicho".
O naszych zachowaniach decyduje chronologia /nawarstwienie się/ zdarzeń
I vice versa.
Na tym polega nasza *wolność* tworzenia: albo piszesz, co chcesz /i gwiżdżesz sobie na publikę/ - albo rozumiesz, że aby być właściwie odczytanym, trzeba mówić językiem Odbiorców.
Jest też trzecia droga, jaką obrał w *Ulissesie* J. Joyce, a u nas - w zasadzie w całej dojrzałej swojej twórczości - K.C Norwid: pisanie skierowane do przyszłych pokoleń
Napisana TERAZ /kiedy Polki masowo wyszły na ulice, i w massmediach wrze płomienna - spóźniona o dekady! -dyskusja nt. 3. punktu ustawy antyaborcyjnej/
"Płodnitwa" - w tłumaczeniu na nasze: gonitwa w piętkę /spędzanie i spędy/ w sprawie milczących płodów
oblepia drzewa i elewacje bloków
/i dalej/
oddalam się coraz bardziej
/ i jeszcze dalej/
niesmak w ustach. spluwam w porę
póki nie przyżarł do języka
Cóż... Z oddalenia widać ponoć najlepiej