Przejdź do komentarzy'druidka aba' zapowiada: zakwita ałycza
Tekst 39 z 43 ze zbioru: Chlorofil
Autor
Gatunekpublicystyka i reportaż
Formaartykuł / esej
Data dodania2021-04-08
Poprawność językowa
- brak ocen -
Poziom literacki
- brak ocen -
Wyświetleń1170

Ałycza to wysoki krzew lub niewielkie drzewo, które dorasta maksymalnie do 10 m wysokości, tworząc nisko osadzoną, rozłożystą koronę; liście ma piłkowane. Wiele jej odmian lubi się przebarwiać na czerwono, purpurowo lub bordowo.


Ałycza najefektowniej prezentuje się w kwietniu, kiedy obficie kwitnie [przez niespełna tydzień] przypominając wtedy lekki, świetlany obłok; kwiaty białe bądź różowe, pachnące migdałowym pudrem szybko jednak opadają. I całe zresztą szczęście, bo jej woń potrafi wywołać alergię; swoim kształtem a przede wszystkim owocom nieco przypomina mirabelkę, z którą też często bywa mylona.


Tę, którą co roku obserwuję pod własnym oknem musiała powstać z przypadkowej z pestki, ponieważ – a wiem dokładnie, gdyż liczę wszystkie unicestwiane w dawnym Sadzie Żupnym, drzewa – wyrosła na wcale pokaźny okaz owocujący niedużymi owalnymi śliweczkami o bursztynowej barwie. Moja, widocznie poganiana czułymi myślami, rozrosła się do tego stopnia, że gałęzie jej zahaczały o dachy przejeżdżających nieopodal rozmaitych samochodów oraz śmieciarek.


Pewnego razu ktoś ze zdesperowanych kierowców postanowił poskromić niesforne drzewko, w związku z czym wgramolił się nań ze stosownym zębatym akcesorium i zaczął podpiłowywać tę zawadzającą mu gałąź, na której zresztą usiadł.


Obśmiałam się później [długo, serdecznie] i wyjątkowo nie po chrześcijańsku…


W tym czasie, gdy kwitną wszelkie odmiany „śliwowatych” bywa chłodno, błękitnie, sucho oraz wietrznie. Nierzadko z przymrozkami, dlatego bardzo nie lubię tej pory o jakiej napisałam w swoim „Dyariuszu czterer pór roku” [2001], że:


„Wiosenny chłód

każe zakwitać tarninom

macha skrzydłami polarne powietrze”


dlatego zapowiadający się od dziś, kiedy począwszy od Wielkiej Soboty raz „zawiewało”, raz śniegiem i śnieżną krupą „zamiatało”, to znów tłukło o z takim trudem wypucowane szyby tym specyficznym wiosenno jesiennym rzadkim lodowatym deszczem, by w godzinach popołudniowych zacząć się wypiętrzać od północnej strony nieba, przypominający Andy, chmurzasty górotwór jest mi w stanie zastąpić każdy z najbardziej „zawodnych” – niezawodny barometr.


  Spis treści zbioru
Komentarze (1)
oceny: poprawność językowa / poziom literacki
avatar
Z życia zaczerpnięty :)))
© 2010-2016 by Creative Media
×