Autor | |
Gatunek | publicystyka i reportaż |
Forma | artykuł / esej |
Data dodania | 2021-05-09 |
Poprawność językowa | |
Poziom literacki | |
Wyświetleń | 1314 |
STAŁY FRAGMENT GRY
Te zdania powtarzane wciąż i wciąż, codziennie. Dyżurne zagadywanki. To – tak myślę – bierze się stąd, że oni chcieliby porozmawiać z kolegą, bo go lubią, ale nie wiedzą o czym. Jakoś zacieśnić koleżeńskie relacje. Chcieliby coś wyrazić, ale nie wiedzą jak. I te dialogi powtarzają się co dnia.
Miałem taki pomysł, by z tych stałych fragmentów gry zbudować całą opowieść, ale lenistwo moje stanęło na przeszkodzie. Ale wiem, że to realne.
Jeden Heniek przy byle okazji mówi: co za los!
Drugi Heniek mówi, aby wyrazić trud istnienia: chuj ma jaja.
Grzesiek, gdy mijam go na hali, pyta: pijemy coś? Przyniosłeś coś?
Damian, kiedy mnie widzi, pyta: waliłeś wczoraj? Albo: próbowałeś wczoraj seksu analnego?
Wiesiek przy byle okazji powtarza trzy zdania. I oto chodzi. Pomaluśku, pomaluśku. I: trzeba zapalić, bo wilgoć.
Paweł na końcu każdej wypowiedzi mówi: i wiesz o co chodzi.
A Marcin, gdy mnie widzi, drze się: Wojtek! Wojtek!
Słyszę te zdania co dzień, od 4 lat. Mnie by się dawno znudziło ich powtarzanie, ale koledzy uczynili sobie z tych zdań znak rozpoznawczy.
Bardziej rozbudowane powtórki słyszałem w „Chemarze”. Co dzień pod prysznicem dwa dialogi – zależnie od tego, czy byliśmy tam sami ( 2 zmiana), czy akurat przyszedł Marian Pedał ( a pedał dlatego, że przyjeżdżał do pracy na rowerze – nie ze względu na preferencje seksualne), którego pod prysznicem spotykaliśmy na zakończenie 1 zmiany. I tu dialog był o tyle ciekawszy, że częściowo opierał się na improwizacji na temat. Ten z Marianem Pedałem brzmiał mniej więcej tak ( słyszałem go co dzień, przez rok – a pracowałem tam jako oczyszczacz mechaniczny, potocznie śruciarz, które to zajęcie wykonywaliśmy w jednej z dwóch kabin, zwanych potocznie komorami), że Marian wchodzi i pyta:
Goryl ( jeden z kolegów zawdzięczający ksywę dość charakterystycznej aparycji) jest?
W komorze.
Już go gazują.
Już po nim.
Aż pewnego dnia, w wyniku roszad w obsadzie zmian Robert znany jako Goryl był z nami. I:
Goryl jest?
Jestem, jestem, Marianku.
A potem dialog – bo oni już tą sytuację trenowali wcześniej – potoczył się stosownie do okoliczności – Robert jest, więc:
Kąpiesz się, to będziesz walił?
Pewnie, nie ma, że boli.
Najpierw mnie te stałe, codziennie powtarzane frazy bawiły, potem irytowały, później wywoływały nerwowy chichot, a następnie zaczynałem je traktować jako stały element krajobrazu. A ich powtarzacze – tak to czuję – używają ich do oswajania tej wrogiej, trudnej rzeczywistości, w której przyszło im żyć.
oceny: bezbłędne / znakomite
Jak wszyscy ci bohaterowie wypowiadają się i zachowują w innych kontekstach sytuacyjnych? Równie szablonowo?
/wielokrotnie sprawdzoną - tutaj językową/
matrycą?
Żeby nie dać nic od siebie??
W swoich kontaktach społecznych pszczoły, termity i mrówki posługują się feromonami.
Spryskani kosmetykami i zmacerowani antyperspirantami ludzie w miejsce dawnej naturalnej starej dobrej biochemii stosują wypróbowaną na wielu osobnikach własną sygnalizację "dźwiękową"