Autor | |
Gatunek | sensacja / kryminał |
Forma | proza |
Data dodania | 2021-05-29 |
Poprawność językowa | |
Poziom literacki | |
Wyświetleń | 909 |
- Powiem, wszystko powiem, nawet to, czego nie wiem! Służbę zacząłem z powodów genetycznych. Dziadek, ojciec, wujek, wszyscy byli żołnierzami, prostymi przynieś – wynieś, pozabijaj. W tych czasach każdy, kto dał się poznać i zdobył uznanie szefa, piastował godność cyngla na posyłki, a jak się wykazał pod kątem skuteczności, mógł liczyć na awans. Tak i ja. Wkrótce dostałem cynk, że wylosowano dla mnie bezpłatne stypendium i stwierdzono, że jestem upoważniony do wyjazdu na Sycylię celem podnoszenia kwalifikacji.
Mówiąc bez ogródek, lubiłem sobie wtedy podnosić byle co, szczególnie wtedy, gdy mnie to gilało. Więc zadecydowałem. A jako że nie miałem za wiele forsy, postanowiłem szarpnąć się na zakup rozpylacza, bo słyszałem, że tam każda spluwa jest na wagę kicia i nikt mi nie da postrzelać za Bóg zapłać, no, ale mówi się trudno i kocha się dalej.
Jednakże, zanim zdążyłem się gruntownie ucieszyć, przyszła nowa wiadomość i już nie miałem z czego być zadowolony, bo nakazano mi, bym dał sobie spokój z Sycylią, wrócił do domu i zrobił porządek z B. (którego zdjęcia figurowały w każdej szanującej się komendzie).
Powiadano o nim, że prowadzi nielegalne machloje na boku. Za dnia był z niego potulny komiwojażer, niepozorny facet obarczony rodziną i gustownym lumbago. Ale pod wieczór, gdy wychodził z domu, żegnany rozkochanymi serenadami pod tytułem ach kiedy, ach kiedy powrócisz jedyny, z głupola przeobrażał się w człowieka czynu, któremu nikt nie podskoczy. Wzrok miał wtedy ostry jak brzytwa, marynarkę z kuloodpornymi guzikami i okulary spawalnicze dla szpanu.
Chociaż był z niego dosyć porządny obwieś, szef zawyrokował, że dosyć się nażył i pora mu do piachu. Został uzgodniony do odstrzału na najbliższy wtorek, w dzień targowy, gdy do miasteczka ściągają najbogatsi handlarze końmi rasy wyścigowej i we wszystkich zajazdach nie idzie wetknąć czapki z daszkiem, a ja miałem dać mu krzyżyk na drogę.
*
Moje zadanie było proste. Opowiem, choć co to da? Dzień przed egzekucją zapowiadał się fest, toteż z lekko uniesioną brwią filuta, udałem się do przygotowanej czatowni. Uzbrojony w kordelas z tłumikiem i fuzję na trefne charaktery, już od rana siedziałem na rozwalającym się zydlu.
Była to zaciszna dziupla samochodów z odzysku po kapusiach, istne rumowisko przestrzelonych dętek i sparciałych opon. Tam i sam ścieliły się żebrowane truchła kaloryferów, tu i ówdzie wynurzała się drżąca ze strachu i trzęsąca się z zimna opuszczona uszczelka, a gdzie nie spojrzeć, nie było nic widać. Słowem – ohyda.
W nocy, gdy nawet szczury pokładły się na zasłużony odpoczynek i zawzięcie gadały przez sen, kiedy ustał wszelaki chrobot, dziupla ożywiła się i zajechała furgonetka do przewozu podejrzanych osób, z której wyguzdrał się B. w muskularnej asyście steryda z dwururką.
Pierwszy strzał ugodził ochroniarza. Fajtnął na wznak bez żadnych ale. Drugi trafił B. w plecy tak, że większym kawałkiem siebie znajdował się w furgonetce, a mniejszym na zewnątrz, co wyglądało, jakby nie mógł się zdecydować, gdzie ma spocząć na zawsze. Było po ptakach i co rychlej należało się zmyć, ponieważ gdyby mnie kto przydybał w towarzystwie truposzy, nie mógłbym udowodnić, że zabiłem ich na własną prośbę.
oceny: bezbłędne / bardzo dobre
..............................
ZADANIE DOMOWE /dla Czytelnika/
Czym jest /drastyczny/ kontrast w sztuce słowa
i
do czego służy
?
(patrz tekst)
W kontekście kryminalnym taka perspektywa - pogodnego szczebiotu niebieskiej ptaszyny - lokalizuje ją /ptaszynę/ w bliskim sąsiedztwie podwarszawskich Tworków
typowym dla wszystkich w permanentnej recydywie git-ludzi
jest ton prześmiewczy i szyderczy rechot wobec wszystkich tych, których okradli, dotkliwie pobili, tych, których wykorzystali, zgwałcili czy których zamordowali.
Jakaś skrucha? Poczucie winy??
Za-pom-nij!
Wina? Owszem, ale tylko jako jabole!