Autor | |
Gatunek | obyczajowe |
Forma | proza |
Data dodania | 2022-02-08 |
Poprawność językowa | |
Poziom literacki | |
Wyświetleń | 655 |
Ławłazjan rozgniewał się i zamachnął na proroka swoją maszyną do pisania.
- Pan nam zazdrościsz! - krzyknął. - My na pewno nie będziemy śpiewać.
- Zaśpiewacie, gołąbeczki, zaśpiewacie. To nieuchronne. Wiem o tym wszystko.
- Nie będziemy śpiewali na pewno.
- Będziecie. I jeżeli jesteście porządnymi ludźmi, to natychmiast mi o tym napiszecie w widokówce.
W tej chwili rozległ się jakiś stłumiony okrzyk - to z dachu wagonu bagażowego zleciał fotoreporter Mieńszow, który tam wlazł, żeby zrobić zdjęcie momentu odjazdu. Przez kilka sekund leżał na peronie, trzymając nad sobą aparat, potem się podniósł, z troską obejrzał swój skarb i z powrotem wdrapał się na dach.
- I co? Spadacie? - zapytał Pogorszański, wysuwając się z okna ze swoją gazetą.
- To jeszcze nic, głupstwo! - z pogardą odparł fotoreporter. - Trzeba było widzieć, jak ja zleciałem ze spiralnej pochylni w Parku Kultury i Wypoczynku!
- No, no! - zauważył przedstawiciel gazety związkowej i schował się z powrotem.
Wlazłszy na dach i przyklęknąwszy na jedno kolano, Mieńszow kontynuował swoją robotę. Z wyrazem najżywszego zainteresowania przyglądał się temu norweski pisarz, który już się rozlokował w swoim przedziale i właśnie wyszedł na peron sobie pospacerować. Pisarz miał jasne dziecięce włosy i duży nos swych dzielnych przodków Waregów. Norweg tak był zachwycony alpinistyką Rosjanina, że koniecznie chciał się swoimi uczuciami z kimś podzielić. Szybkim krokiem podszedł do staruszka-stachanowca z wioski Trzy Górki, przystawił palec wskazujący do jego piersi i przenikliwie zawołał:
- Wy!!
Po czym wskazał na własną pierś i tak samo przenikliwie wykrzyknął:
- Ja!!
Wyczerpawszy w ten sposób cały swój zapas znanych rosyjskich słów, pisarz przyjaźnie się uśmiechnął i pobiegł do swojego wagonu, gdyż właśnie rozległ się drugi, ostatni dzwonek. Dziadziuś-przodownik pracy też poleciał do siebie. Mieńszow zlazł na ziemię. Ludzie zakiwali głowami, po raz ostatni uśmiechnęli się do siebie, wzdłuż wagonów przebiegł jakiś felietonista w płaszczu z czarnym aksamitnym kołnierzem. Kiedy ogon pociągu już motał się na rozjeździe, z sali bufetowej dworca galopem wypadli dwaj bracia-korespondenci - Lew Koszulkin i Jan Ławeczkin. W zębach tego ostatniego sterczał sznycel po wiedeńsku. Bracia, skacząc jak młode psiaki, co sił w nogach pognali przez cały peron, a kiedy ten się skończył, zeskoczyli na powalaną ropą naftową ziemię i dopiero teraz, pośród pokładów kolejowych, dotarło do nich, że niczego już nie dogonią.
Tymczasem pociąg, wylatując z nowozbudowanych kwartałów Moskwy, już rozpoczął swoją ogłuszającą śpiewkę. Bił kołami o szyny, jak sam bies chichotał pod mostami i dopiero kiedy znalazł się pośród ukrytych w lasach podmoskiewskich letnisk i ogródków działkowych, nieco się uspokoił i rozwinął sporą szybkość. Przed nim był długi wzdłuż równoleżnika na globusie łuk, na którym miał pokonać kilka stref klimatycznych, przejechać z krain miłego chłodku w gorące pustynie, minąć wiele większych i mniejszych miast i wyprzedzić czas moskiewski o całe 4 godziny.*)
1931
...................................................................................................
*) W Rosji jest de facto aż 12 /ściśniętych do 9/ stref czasowych; na potężnych obszarach, gdzie nie ma praktycznie ludzi, obowiązuje czas najbliższej strefy. Dla przypomnienia: w Polsce jest tylko jedna strefa czasu - czas środkowoeuropejski
oceny: bezbłędne / znakomite