Autor | |
Gatunek | fantasy / SF |
Forma | proza |
Data dodania | 2022-06-01 |
Poprawność językowa | - brak ocen - |
Poziom literacki | - brak ocen - |
Wyświetleń | 645 |
Nagle nadleciały. Trudno policzyć, dwa, osiem, i jeszcze pięć. W zwartym szyku. Rozleciały się.
Cienie obiektów muskały przedmioty - stoły, krzesła, to co na nich stało i osoby co na nich siedziały.
Nalot.
Wystraszyłem się. Bo pomyślałem, że przylecieli po mnie.
Zawirowały, znów ustawiły się w szyku.
Dama co usiadła by się napić kakao zrobiła sobie daszek z dłoni żeby się przyjżeć.
Chciałem się gdzieś skryć. Ale gdzie się skryjesz?
Zniżyli loty.
- Spokojnie, wszystko będzie dobrze - Elegant poprawił grzywkę i stanął z tacą. Zadarł głowę.
I wtedy one wysunęły drabinkę. Zobaczyłęm znowu ich flagę - Czechosłowacką.
- One tylko przylatały po budeweissera - Kelner podszedł do platformy, odebrał zamówienie. Coś mu tam napisały na karcie. A po paru minutach przywlókł dość dużą partię skrzynek, wjechał z nią wózkiem, odczepił.
Pomachały mu.
I znowu z trąbkie wydobyły się śpiewy.
- One to lubią tego budeweissera - Wytłumaczył.
- Z czym płacą - Zainteresowałem się.
- Noramalnie w złocie, ale dzisiaj im dałem na kredyt.
Odlatały. Po chcili już było, jakby nic się nie stało. Dama z pieskiem coś tam furczała, ale widać ona też była przyzwyczajona.
- To dajże mi tez budeweissera - Zamówiłem.
Kelner odemknął kapsel i polał. Uśmiechając się do mnie zalotnie. Z nadzieją że coś z tego będzie.