Przejdź do komentarzyKurze jaja i teoria względności 5
Tekst 229 z 255 ze zbioru: Arcydzieło
Autor
Gatunekfantasy / SF
Formaproza
Data dodania2022-06-01
Poprawność językowa
- brak ocen -
Poziom literacki
- brak ocen -
Wyświetleń645

Nagle nadleciały. Trudno policzyć, dwa, osiem, i jeszcze pięć. W zwartym szyku. Rozleciały się.

Cienie obiektów muskały przedmioty - stoły, krzesła, to co na nich stało i osoby co na nich siedziały.

Nalot.

Wystraszyłem się. Bo pomyślałem, że przylecieli po mnie.

Zawirowały, znów ustawiły się w szyku.

Dama co usiadła by się napić kakao zrobiła sobie daszek z dłoni żeby się przyjżeć.

Chciałem się gdzieś skryć. Ale gdzie się skryjesz?

Zniżyli loty.

- Spokojnie, wszystko będzie dobrze - Elegant poprawił grzywkę i stanął z tacą. Zadarł głowę.

I wtedy one wysunęły drabinkę. Zobaczyłęm znowu ich flagę - Czechosłowacką.

- One tylko przylatały po budeweissera - Kelner podszedł do platformy, odebrał zamówienie. Coś mu tam napisały na karcie. A po paru minutach przywlókł dość dużą partię skrzynek, wjechał z nią wózkiem, odczepił.

Pomachały mu.

I znowu z trąbkie wydobyły się śpiewy.

- One to lubią tego budeweissera - Wytłumaczył.

- Z czym płacą - Zainteresowałem się.

- Noramalnie w złocie, ale dzisiaj im dałem na kredyt.

Odlatały. Po chcili już było, jakby nic się nie stało. Dama z pieskiem coś tam furczała, ale widać ona też była przyzwyczajona.

- To dajże mi tez budeweissera - Zamówiłem.

Kelner odemknął kapsel i polał. Uśmiechając się do mnie zalotnie. Z nadzieją że coś z tego będzie.

  Spis treści zbioru
Komentarze (0)
oceny: poprawność językowa / poziom literacki
brak komentarzy
© 2010-2016 by Creative Media
×