Autor | |
Gatunek | fantasy / SF |
Forma | proza |
Data dodania | 2022-06-01 |
Poprawność językowa | |
Poziom literacki | |
Wyświetleń | 717 |
Elegant wrócił z omletem i mrugnął okiem.
- Pychota, pyszności - Wzdychał, stawiając omlet na stół. Kołysał przy tym tym swoim odwłokiem, jakby był jakąś pszczołą. Zjadał wzrokiem. Ale nie omlet. Zorientowałem się, że on się tak mizdrzy do mnie. Że dopadł go deficyt sexu i nie potrafi ukryć swoich preferencji.
Nie przeszkadzało mi to. W cementowni mieliśmy różnych junaków. A pod prysznicem naoglądałem się erotycznych animozji. Praca, ciężka praca fizyczna, wyzwala w człowieku to owo. Pozbywasz się skrupułów, wyłazi na wierzch o co naprawdę ci chodzi, nikt nie chce się dłużej ukrywać. Bo ta cząstka energii co do ukrywania się jest potrzebna, naraz potrzebna jest gdzie indziej. To znaczy do tego, by utrzymać ciało w kondycji i uzypełnić braki.
Normalnie się wdzięczył jak panienka.
- A może ci zrobić loda? - Czytałem z jego ust.
Piwo mi smakowało.
- Czy jeszcze można w czymś panu służyć - Ogarniał segment rzeczywistości, w którym moja postać oferowała światu siebie. Ale nie patrzał prosto w oczy.
- Piwo mam. Omleta przyniosłeś pan takiego, jakiego żem chciał. No nie wiem.
- Bo gdyby tylko coś... - Zadrżał.
- Kakao. Proszę mi przynieść kakao - Odezwała się jakaś babka, co przysiadła.
Niechętnie odwrócił się. Pokołysał.
- Jestem do pana dyspozycji - Jeszcze raz się odwrócił i pomachał głową. I już był przy onej damie, co mogła mieć ze 60 lat.
Taki mały kapsel się tam przy niej czołgał. Mówiłem, to już druga tura na wychodzenie z psem.
Dopiłem piwo.
oceny: bezbłędne / znakomite