Przejdź do komentarzyMroczne umysły, mroczna dzielnica
Tekst 11 z 13 ze zbioru: Rrropień
Autor
Gatunekpublicystyka i reportaż
Formaartykuł / esej
Data dodania2023-03-26
Poprawność językowa
- brak ocen -
Poziom literacki
- brak ocen -
Wyświetleń456

MROCZNE UMYSŁY, MROCZNA DZIELNICA

Te filmy mają robić wrażenie i dlatego zrobiono je w konwencji gonzo.  Same brzydkie rzeczy. A to co ładne, miłe, ciekawe w pozytywny sposób – takich rzeczy nie widzimy. Nie oglądałem innych produkcji z tej serii, bo przede wszystkim nie znam tych dzielnic z innych miast i dlatego nie mam prawa się o nich wypowiadać, ale jeśli są zrobione w podobny sposób to nie należy ich traktować ich poważnie. Jeśli takie filmy mają pokazać samą brzydę, to są tylko ciekawostką, a nie poważną opowieścią.

W paru momentach film „Mroczne dzielnice: Czarnów” wyprodukowany przez TVP 3 Opole, pomysł serii: Magdalena Kuydowicz, scenariusz i reżyseria: Zbigniew Górniak, rozbawił mnie do łez. Dużo o tej dzielnicy ma do powiedzenia nadkomisarz Karol Macek z Komendy Wojewódzkiej w Kielcach, bo najpierw dojeżdżał tu spoza miasta do liceum, a potem pracował jako policjant na tej dzielni. On oczywiście ma wypaczoną pespektywę ze względu na wcześniejsze doświadczenia. Negatywnie ocenia ludność osiadłą tu. Pada z jego ust taki komentarz ( a widzimy gościa idącego z „manhatanu” – to jeden z tych budynków z mieszkaniami socjalnymi – do „biedronki”, akurat znajdującej się naprzeciw, po drugiej stronie ulicy): „ o, tam idzie taki typowy przedstawiciel, dres, i do „biedronki”, wiadomo po co”.  Nie wiem, po co w umyśle policjanta chodzi się do „biedronki”, ale ja myślę, że po zakupy. Pan Macek mówi też: grupa osób przyblokowych. Albo: typowa przestępczość domowa. Albo: w okolicy tego bloku prowadziły ścieżki, chodniki dla uczniów. Nigdy czegoś takiego nie widziałem, ale policjant przecież nie widzi świata tak jak przeciętny człowiek i może na świecie są takie ciągi komunikacyjne dla wybranych grup ludności. Ja nie rozumiem co on do mnie mówi.

O „manhatanie”, najbardziej niepozornym budynku z mieszkaniami socjalnymi, ale będącym na dzielni najsilniej bijącym źródełkiem problemów, nie ma w tym „reportażu” ani słowa. Odpowiednio obskurnie, więc i malowniczo medialnie, wyglądają dwa: „burdelchatka” ( znany w całej Polsce wieżowiec przy Młodej 4) i „tartak” ( wieżowiec przy Grunwaldzkiej), i one się przewijają, są wciąż pokazywane.

Są w filmie nośne medialnie akcenty. „Fekalia na kwiatach” – to w odniesieniu do „tartaku” ( a nazwa wzięła się stąd, że dawniej mieścił się w nim hotel pielęgniarek). O „burdelchatce” różni ludzie mówią, że lokatorzy nie mają zwyczaju wynosić śmieci do śmietnika, tylko frygają nimi przez okna. No i policjant Macek mówi, że w czasie interwencji w „burdelchatce” przybywali tam w większej grupie niż zwyczajowy, dwuosobowy patrol, a radiowozy zostawiali w pewnej odległości od budynku. Bo jeśli podjeżdżali pod sam wieżowiec, to po interwencji zastawali radiowozy zdemolowane, albo zbombardowane czymś co wypadło z okien. A widoczki prezentowane z pijackim uporem pokazują obskurne, zdewastowane wnętrza obu wieżowców.

Nie rozumiem po co – skoro mowa o Czarnowie – w filmie pełno jest widoczków z centrum miasta. Jaki jest ich związek z tematem.

Dobór postaci występujących jest co najmniej osobliwy i dość ekscentrycznie zaprezentowanych. Wiktor Pytlak jako lokalny aktywista ma krótką wypowiedź. Bo mówi prawdę. Karol Macek jako policjant jest wyraźnie spaczony i mało wiarygodny. Aleksandra Rękas (z eM Radio) jako zajmująca się historiami kryminalnymi w tej stacji – też krótkie kwestie.  I wreszcie Artur Gierada, podpisany jako „społecznik”. Mieszkańcy Kielc znają go raczej jako byłego posła PO, bo tak się pokazał, że jest byłym, a obecnie radny. Prezentuje on m. in. panią magister, byłą kierowniczkę klubów osiedlowych, obecnie mieszkankę „berdelchatki”, jako przedstawicielkę elity narodu(!).

Konwencja gonzo wymusza pewne przemilczenia. Istotne. Bo ich uwzględnienie burzyłoby całą konstrukcję. Bo to osiedle to nie tylko ten mrok i ta brzyda. Tak, owszem, one tu są, jak przyprawa dodająca wyrazistości. Zresztą to inne są perspektywy: gościa/ przechodnia i autochtona, jakim chyba już jestem. Tylko gówniarze napadali na mieszkańców osiedla, a swój, jeśli nie był gnojem to nie doświadczał zła. Dziś janosikostwo to wymarła tradycja. Nie atakuje się „na wyrwę”.

Są śliczne murale. Nie zobaczymy ich na ekranie. I są zacni kielczanie, mieszkańcy tego osiedla zarazem. Pan Woś, światowej sławy kompozytor. Prawie całe życie tu przemieszkał Piotr Gajda, malarz. Tu też znany grafik Kolasa. I Igor Nawrocki, człowiek wielu talentów – plastycznych i zawodowych. I Rafał Nowak, długoletni wydawca bezpłatnej broszury miesięcznej „Wici”, organizator festiwalu „Firmament”, a także muzyk zespołu AUTOMATIC. I to on mi  zdradził tą wieść, że na osiedlu działa zespół – dla mnie ten gatunek nazywał się industrial, ale muzycy mówią, że grają/ tworzą harsznoise. I wreszcie wielki nieobecny – pominięty? – Patryk Cylara? Ten gość przypuścił sporą ofensywę na miasto, w trosce o Czarnów, ale miasto pokazało mu pierdziawę. A żaden z postaci występujących, poza Gieradą, nawet się nie zająkuje o tym, że to władze miasta wygenerowały większość problemów, z którymi potem przyszło im się mierzyć. Gierada wspomina, że to był błąd: zgromadzenie mieszkań komunalnych w jednym miejscu i dodanie do nich jeszcze skupiska mieszkań socjalnych. I ten chaos decyzyjny! Jednego roku miasto inwestuje w nowe chodniki, by kilka miesięcy później zezwolić wspólnotom mieszkaniowym grodzić bloki, co skutkowało przegradzaniu tych chodników, a nawet ich rozbieraniu przez wspólnoty. Tworzymy ciągi komunikacyjne, by chwilę potem je przerywać. Ludzie wydeptują więc nowe ścieżki przez trawniki, by tworzyć szlaki ułatwiające dotarcie do sklepu, przystanku MPK.

Chcesz widzieć brzydkie, to je zobaczysz. Chcesz dostrzec piękno, to je dostrzeżesz. Czarnów na pewno nie jest nudny. Czarnów jest doprawiony, przerysowany – osiedle komunalne, do tego bloki mieszkań socjalnych. To nie jest nudne blokowisko. Taki eufemizm: urokliwe osiedle. Czarnów.

Nie znam tych innych dzielnic zaprezentowanych w serii . Z dużą dozą prawdopodobieństwa  mogę jednak mogę założyć, że te inne dzielnice też były tak wypaczono zaprezentowane.


Mimo wszystko to miłe zobaczyć swoją dzielnię w serialu dokumentalnym. Ktoś też się przygląda temu co ja. Ja robię to dłużej, z sympatią,  - przyglądam się. Inne jednak wyciągam wnioski i szerszą mam perspektywę. Mroczniejsze są te dzielnice dla snobów, poogradzane, z ochroniarzami przy szlabanie.  Nudne jako widoczki, ale tam to dopiero wyprawiają się ciekawe historie. Tam gnieździ się patologia z wyższej półki.

Końcowa refleksja: film trwa tylko 24 minuty, a tyle mojej uwagi zajął. Mimo gonzo zaangażował myśli.


  Spis treści zbioru
Komentarze (0)
oceny: poprawność językowa / poziom literacki
brak komentarzy
© 2010-2016 by Creative Media
×