Autor | |
Gatunek | obyczajowe |
Forma | proza |
Data dodania | 2024-05-13 |
Poprawność językowa | - brak ocen - |
Poziom literacki | - brak ocen - |
Wyświetleń | 192 |
Marcin był zły na Kevina. Nie tylko dlatego, że był nowym uczniem w klasie i zwracał na siebie uwagę nauczycieli i dziewczyn, ale też dlatego, że był bezczelny i arogancki. Pewnego dnia Kevin zrobił Marcinowi psikus, wylewając mu sok na spodnie i udając, że to wypadek. Marcin poczuł się upokorzony i zapragnął zemsty.
Postanowił namówić swojego najlepszego kolegę Mateusza, by pomógł mu ukraść zeszyt z plecaka Kevina. Marcin wiedział, że Kevin bardzo dbał o swoje notatki i ładnie je ozdabiał naklejkami i rysunkami. Myślał, że jeśli zabierze mu zeszyt, to go zdenerwuje i zmusi do przeprosin.
Mateusz nie był pewien tego pomysłu, ale nie chciał odmówić Marcinowi, bo był jego przyjacielem. Po lekcjach, gdy Kevin poszedł do szatni, chłopcy podkradli się do jego plecaka i wyjęli z niego zeszyt z historii. Potem szybko wyszli ze szkoły i pobiegli do bloku Mateusza.
Tam postanowili ukryć zeszyt na dachu windy. Zrobili to, otwierając smyczą od kluczy drzwi do szybu windy, stojąc piętro wyżej niż była aktualnie winda. Wsadzili zeszyt przez szczelinę i położyli go na górnej części kabiny. Potem zamknęli drzwi i poszli do mieszkania Mateusza.
Tam jednak zaczęli mieć wyrzuty sumienia. Marcin zdawał sobie sprawę, że jego zemsta była głupia i niesprawiedliwa. Mateusz bał się, że ktoś odkryje ich kradzież i będą mieli kłopoty. Postanowili więc oddać zeszyt Kevinowi i przeprosić go za to, co zrobili.
Wrócili więc do windy i ponownie otworzyli drzwi do szybu. Mateusz schylił się, by sięgnąć po zeszyt, ale wtedy usłyszeli dźwięk dzwonka. Ktoś wezwał windę na górze. Mateusz nie zdążył się wycofać, gdy kabina ruszyła w górę. Marcin krzyknął i próbował złapać za rękę Mateusza, ale było za późno.
Mateusz został przygnieciony przez windę i stracił przytomność. Marcin wpadł w panikę i zaczął wołać o pomoc. Na korytarzu pojawili się sąsiedzi, którzy usłyszeli hałas. Ktoś zadzwonił po pogotowie i policję.
Marcin nie mógł uwierzyć w to, co się stało. Żałował swojej głupoty i nienawiści do Kevina. Przeżywał ogromny smutek i lęk o życie Mateusza. Zdał sobie sprawę, że stracił nie tylko zeszyt, ale też przyjaciela.
Marcin został przesłuchany przez policję, która badała sprawę kradzieży i wypadku. Przyznał się do wszystkiego i wyjaśnił, co się stało. Policjanci byli surowi, ale też zrozumieli, że Marcin nie chciał zrobić krzywdy Mateuszowi. Powiedzieli mu, że będzie musiał ponieść konsekwencje swoich czynów i zapłacić odszkodowanie za zniszczony zeszyt i windę.
Marcin nie sprzeciwiał się temu. Był gotowy na karę, byle tylko Mateusz wyzdrowiał. Nie miał jednak odwagi odwiedzić go w szpitalu. Bał się, że Mateusz go nienawidzi i nie chce go widzieć. Nie miał też kontaktu z Kevinem, któremu oddał zeszyt przez nauczycielkę historii. Nie wiedział, czy Kevin mu przebaczył, czy też chciał się zemścić.
Marcin czuł się samotny i nieszczęśliwy. Nie miał już przyjaciela ani radości ze szkoły. Zamykał się w sobie i unikał ludzi. Jego rodzice byli zmartwieni o niego i próbowali mu pomóc, ale Marcin nie chciał z nimi rozmawiać.
Pewnego dnia, gdy wracał ze szkoły, zobaczył przed blokiem Mateusza karetkę pogotowia. Pomyślał, że to znak, że Mateusz umarł lub stan jego zdrowia się pogorszył. Poczuł się winny i zrozpaczony. Pobiegł do klatki schodowej i chciał wejść do windy, by pojechać na ostatnie piętro i skoczyć z dachu.
Jednak gdy dotarł do windy, zobaczył coś, co go zatrzymało. Na drzwiach windy był napisany kredką napis: `Marcin, nie rób tego. Mateusz żyje i czeka na ciebie`. Marcin nie mógł uwierzyć w to, co widział. Kto zrobił ten napis? Czy to był Mateusz? Czy to był Kevin? Czy to był ktoś inny?
Marcin poczuł nadzieję i ciekawość. Postanowił sprawdzić, czy to prawda. Zamiast wejść do windy, poszedł po schodach na piętro Mateusza. Zapukał do drzwi jego mieszkania. Otworzyła mu matka Mateusza, która była zdziwiona jego widokiem.
- Marcin? Co ty tu robisz? - spytała.
- Chciałem... chciałem zobaczyć Mateusza - wyjąkał Marcin.
- Mateusz jest w domu - powiedziała matka Mateusza. - Wrócił dzisiaj ze szpitala. Lekarze mówią, że ma szansę na pełne wyzdrowienie.
- Naprawdę? - spytał Marcin.
- Tak - odpowiedziała matka Mateusza. - Ale nie wiem, czy chce cię widzieć. Nie odwiedziłeś go ani razu w szpitalu.
- Wiem... wiem... przepraszam... - powiedział Marcin.
- Wejdź - powiedziała matka Mateusza. - Zobaczysz sam.
Marcin wszedł do mieszkania i poszedł do pokoju Mateusza. Tam zobaczył swojego przyjaciela leżącego na łóżku, owiniętego bandażami i gipsem. Mateusz spojrzał na niego ze smutkiem i gniewem w oczach.
- Marcin? Co ty tu robisz? - spytał.
- Chciałem... chciałem cię zobaczyć - powiedział Marcin.
- Po co? Żebyś mi jeszcze raz zrobił krzywdę? - spytał Mateusz.
- Nie... nie... przepraszam... - powiedział Marcin.
- Przepraszasz? To wszystko? - spytał Mateusz.
- Nie... nie... chcę ci powiedzieć, że... że bardzo cię przepraszam i że... że jesteś moim najlepszym przyjacielem i że... że nigdy cię nie zapomnę i że... że chcę, żebyś wyzdrowiał i że... że jest mi bardzo przykro za to, co się stało - wyznał Marcin.
- Naprawdę tak myślisz? - spytał Mateusz.
- Tak, naprawdę - odpowiedział Marcin.
- To dlaczego nie odwiedziłeś mnie w szpitalu? - spytał Mateusz.
- Bo bałem się, że mnie nienawidzisz i nie chcesz mnie widzieć - przyznał Marcin.
- Głupiutki - powiedział Mateusz. - Ja też się bałem, że mnie nienawidzisz i nie chcesz mnie widzieć. Ale wiesz co? Ja ci wybaczam. Bo też jesteś moim najlepszym przyjacielem i też nigdy cię nie zapomnę i też chcę, żebyś był szczęśliwy.
- Naprawdę mi wybaczasz? - spytał Marcin.
- Tak, naprawdę - odpowiedział Mateusz.
- Dziękuję - powiedział Marcin.
- Nie ma za co - powiedział Mateusz.
Marcin podszedł do łóżka Mateusza i przytulił go ostrożnie. Mateusz odwzajemnił uścisk. Chłopcy poczuli, że ich przyjaźń jest silniejsza niż kiedykolwiek. Zapomnieli o wszystkim, co się stało. Byli tylko sobą i sobą dla siebie.
Na drzwiach pokoju pojawiła się matka Mateusza. Uśmiechnęła się na widok ich szczęścia. Za nią stał Kevin, który przyniósł kwiaty dla Mateusza. Zobaczył Marcina i Mateusza i też się uśmiechnął. Wiedział, że oni też mu wybaczyli. Wszedł do pokoju i podał kwiaty Mateuszowi.
- Cześć, chłopaki - powiedział. - Jak się macie?
- Cześć, Kevin - odpowiedzieli Marcin i Mateusz.
- Przepraszam za to, co zrobiłem Marcinowi - powiedział Kevin. - Byłem głupi i niesprawiedliwy. Nie chciałem was skrzywdzić.
- My też cię przepraszamy za to, co zrobiliśmy tobie - powiedzieli Marcin i Mateusz. - Byliśmy głupi i niesprawiedliwi. Nie chcieliśmy ci zrobić krzywdy.
- To dobrze, że się rozumiemy - powiedział Kevin. - Może moglibyśmy być przyjaciółmi?
- Może tak - powiedzieli Marcin i Mateusz.
Kevin dołączył do nich na łóżku i zaczęli rozmawiać o szkole, sporcie i dziewczynach. Chłopcy śmiali się i żartowali ze sobą. Czuli się dobrze i spokojnie. Wiedzieli, że wszystko będzie dobrze.