Przejdź do komentarzyprzeznaczone
Tekst 237 z 240 ze zbioru: Zielone lustro
Autor
Gatunekpoezja
Formawiersz / poemat
Data dodania2024-10-23
Poprawność językowa
- brak ocen -
Poziom literacki
- brak ocen -
Wyświetleń73

nie myślałem kiedy mi to przejdzie 

nie wiedziałem że tak można kochać 


słowa mogą ranić mogą zabić 

słowa na pocieszenie nadzieją 

dlaczego okłamują wewnętrznie 


przecież nie będzie lepiej łatwiej 

brnę pod prąd nie zważając 

na życie na szczyt 

z którego muszę spaść 


nie zaskoczyłaś mnie 

wręcz przeciwnie 

dowiedziałem się ile znaczę 

wszystko co powiedziałem 

zabrał z wiatrem

kurz przydrożnych pól


drogą szedłem przeznaczony 

myliłem się młody zakochany 

dostałem po plecach 

jak łobuz jak drań za darmo 


patrząc głębiej w drugą stronę 

przecież każdy ciągnie swój wóz 


wierzyłem że śnimy ten sam sen 

dzień odsłonił karty przyszedł list 

kolor koperty mówił wszystko 

nie otworzyłem go nie zadzwoniłaś 


ostatnie dni 

nie były najlepszymi życzeniami 

usychałem gdzieś daleko w knajpie 

to nie było dobrym rozwiązaniem 


zakochany wcisnąłem kamasze 

zapomnieć dzień i listonosza gest 

więcej nie widziałem cię 


czasem patrzymy na gwiazdy 

to co podzieliło 

łączy więzi niewidzialne 

może to było przeznaczenie 

zerwane przez ciebie

  Spis treści zbioru
Komentarze (0)
oceny: poprawność językowa / poziom literacki
brak komentarzy
© 2010-2016 by Creative Media
×