Przejdź do komentarzyNo1
Tekst 1 z 8 ze zbioru: No1
Autor
Gatuneksatyra / groteska
Formaproza
Data dodania2013-01-02
Poprawność językowa
Poziom literacki
Wyświetleń2866

Kiedy patrzę w dół widzę spiralę mnóstwa schodów, która wije się długo, niknąc w przeraźliwej i ciężkiej ciemności. Gdzieś na granicy, gdzie widać jeszcze ostatnie stopnie, ciemność pożera brunatne barierki i rozkłada niedbale swój cień. 


Legenda głosi, że na samym dole, w całkowitej ciemności – takiej, przy której człowiek nie widzi różnicy, kiedy zamknie oczy – znajdują się drzwi. Wieńczą dumnie spiralę schodów. Gdyby tak stoczyć się po nich i nabrać odpowiedniej prędkości, być może udało by się je rozbić głową. 



*** 



Znajduję się w dosyć wielkim pomieszczeniu. Ziąb bije po kostkach jak wściekły, a ja spoglądam w punkt, który wydaje mi się oczywisty. To tak, jakbym bez wahania wiedział, gdzie mam patrzeć; jak gdyby ktoś wcześniej zaprogramował we mnie tę czynność. 


Chciałbym oderwać wzrok, ale nie mogę. Widzę opuchniętą żuchwę i szyję. Czemu nie może mnie gonić mechaniczny żuraw? Byłby w stanie zniszczyć mi dom lub przynajmniej zgnieść mnie jakimś ładunkiem. Albo wściekły goryl. Czemu nie wściekły goryl? Przecież mógłbym rozrzucić kilka bananów i liczyć na to, że nie jest ludojadem; w każdym razie miałbym szanse uciec. A tutaj? Jak można uciekać przed opuchniętą żuchwą? Przecież opuchnięte żuchwy nie gonią. Tkwią tylko w miejscu, gdzie zwykle znajduje się ten fragment układu kostnego i dają się sobie przyglądać. 


I choćbym nie wiem jak chciał i nie wiem jak pragnął, nie mogę oderwać wzroku. O ucieczce nie ma co nawet myśleć. Jest nielogiczna. 



*** 



- I co teraz będzie? – spytałem zatroskany. 


- Nie za bardzo rozumiem pytanie. Nie jestem jasnowidzem – odpowiedział jegomość w czarnym garniturze. Kręcił przy tym swoim cylindrem, który trzymał na kolanach. 


- Chodzi mi o to, co powinniśmy zrobić. To dla mnie nowa sytuacja. 


- Proszę przede wszystkim pozbyć się jednej szczoteczki. 


- I to wszystko? – odparłem zdziwiony. 


- Nie. Oczywiście, że nie wszystko. Z obiadami będzie podobnie. Możecie teraz kupować na przykład mniej ziemniaków. Tak samo z resztą artykułów. Starczy dla całej trójki – powiedział, jakby to było coś oczywistego. – No chyba, że urósł wam apetyt. W takim wypadku więcej dla was – dodał z szyderczym uśmiechem. Jego drobne, smoliste wąsy zsunęły się wzdłuż kącików ust. 


- Ale mi nie chodziło… 


- Nikt panu nie powie, co jest konieczne, a co lepiej sobie darować – podnósł głos jegomość. Wstał przy tym z fotela i nałożył cylinder, zakrywając lśniącą łysinę. – Letni poranek będzie tak samo słoneczny, wiatr będzie wiał z taką prędkością jak zwykle, a muchy nie przestaną być mniej irytujące niż przedtem. Proszę po prostu pozbyć się tej cholernej szczoteczki! 


- Z łazienki? – spytałem lekko wystraszony. 


- Tak! I tej z głowy również! 



*** 



Wyszorowałem swój mózg. Robiłem to powoli i bardzo dokładnie, czyszcząc w skupieniu każdą nadrobniejszą zmarszczkę. Zacząłem od prawej półkuli, czyszcząc pełne kolorów zagajniki, pola tulipanów i maków, układając poprzewracane nuty i renowując nową scenę dla trzech, a może nawet czterech tupiących butów. Spróbowałem nawet wyprostować wszystkie pięć lin, tak, żeby nuty nie zjeżdżały na boki i nie spadały na nie swoje poziomy, ale niektóre zwoje były tak poplątane, że ostatecznie musiałem się poddać. 


Potem przeszedłem do lewej. Szczoteczka wypolerowała wszystkie liczby, ustawiając je gęsiego. Zadbałem o każdy szczegół. Dosłownie. Później pochowałem do zielonkawych szuflad zdania – zarówno te pogubione, urwane, czy pokaleczone, jak i niesamowicie składne, brzmiące tak , jakby tylko czekały na wygłoszenie ich podczas sympozium naukowego. 


A później pozwoliłem mu lśnić. Szczoteczkę oczywiście wyrzuciłem.

  Spis treści zbioru
Komentarze (5)
oceny: poprawność językowa / poziom literacki
avatar
Nas pewno nie jest to rewelacyjny tekst, a fabuła nie powala czytelnika, jednak może on w swoisty sposób zaintrygować czytelnika. Poza kilkoma potknięciami jest on dość poprawnie zapisany. Brakuje przecinka w pierwszym zdaniu przed "widzę" oraz w piątym akapicie przed "i nie wiem". Zbędny jest też myślnik w końcówce tekstu. Największym błędem jest "udało by" napisane rozdzielnie.
avatar
Chciałem napisać "Na pewno", a wyszło "Nas pewno". To pomyłka.
avatar
Nie szkodzi. Nie utrudniło mi to zrozumienia komentarza. Dziękuję za konstruktywną krytykę ;)
avatar
Własna, niepokojąca wizja intymnego świata i własny, bardzo plastyczny, obrazowy język. Doskonałe wyczucie formy, jaką jest zbiór od "No 1" po "No 10" i jeszcze dalej. Czytałam kolejne teksty wspak (przez przypadek zajrzawszy na tę właśnie stronę), i już widzę, jak cudownie harmonijnie wszystkie spaja narrator i jego niezwykła optyka.
avatar
Świat przedstawiony /a w nim bohater/ nie musi przylegać do doświadczeń Odbiorców - wystarczy, żeby z nimi /doświadczeniami/ ten świat chciał korespondować. Sama intencja nawiązania dialogu już ułatwia kontakt.

Mroczna, wizyjna proza
© 2010-2016 by Creative Media
×