Przejdź do komentarzyStary artysta tworzy
Tekst 21 z 62 ze zbioru: Kobieta
Autor
Gatunekpoezja
Formawiersz / poemat
Data dodania2015-10-19
Poprawność językowa
Poziom literacki
Wyświetleń3305

  

Kolumny złuszczone z trudem podtrzymują 

dach wklęśnięty niegdyś dwuspadowy i drzwi 

skrzypią upiornie. Klamka od niechcenia do ręki 

się wsuwa a z otwartym oknem można wyjść 


na spacer. W przodków gnieździe pawiment 

ze skruszonym stopniem pokornie do piwnic 

się czołga. Meble korniki zjadły skonsumowały 

kilimy mole myszy papiery gryzą i coś jeszcze


gada na strychu. Za to pan artysta z nieustannym 

zapałem zegary słoneczne tworzy pisząc przy okazji  

ikony. Bo choć niby demiurg sam w Boga nie wierzy 


to składa na dodatek całkiem zgrabne wiersze    

do swej uwielbianej lecz niemłodej donny - 

niemożliwie brudnej i śmierdzącej baby

  Spis treści zbioru
Komentarze (8)
oceny: poprawność językowa / poziom literacki
avatar
Zapis iście sonetowy, choć nie do końca :P
Widocznie, poetów nieboska iskra roznieca...

Pozdrawiam:)))
avatar
A kto niby powiedział, że to sonet? :P
Sonetopodobna fantazja, furią dyktowana ;-)
Ten artysta autentycznie zalazł mi za skórę, później się kajał, jednak wiersz pozostał :P

Serdecznie ;-)))
avatar
ot, musiał zaleźć porządnie za skórę
avatar
Końcówka mnie zaskoczyła .
avatar
nie wiem jak kto, ale ja ślepy bym był, gdybym się w nim nie widział :)
avatar
Z tym artystą historia najprawdziwsza ;-) Oczywiście, jedno z Forum :-))) I głupia użytkowniczka, czyli aktualna b_d_c, która podłożyła łapę niby ta żaba do kucia, bo pan artysta, n. b. podobno hrabia, ordynarnie zwyzywał - Bogu ducha winną - inną użytkowniczkę, b_d_c natomiast - pani kresowa - gdy komuś dzieje się krzywda (z)dzierżyć nie potrafi. To też i ona się doigrała.

Przypadek zrządził, że mimo woli rozszyfrowałam wspomnianego użytkownika: neopoganina, ale ciągnącego zarazem profity od prowincjonalnego proboszcza [ikonopodobne wizerunki], bluźniercę a jednocześnie chodzącą encyklopedię, siedzącego w kieszeniach znajomych - hochsztaplera. Przede wszystkim autora miłosnych, na miarę Petrarki, sonetów dedykowanych komu?

Pewnej mojej znajomej, którą niezmiennie na uczelni oraz w innych równie kulturalnych miejscach można było rozpoznać po jej - hmmm - zapachu.

Pani rozwódka, on żonaty: dziadek wnukom...

Przypomniałam zatem obu państwu tę naszą dawną znajomość oraz ich aktualne nieetyczne postępowanie... i wylano kubeł z pomyjami.

Byłam w żałobie, wciąż porozbijana, po takim dictum poczułam się niczym naga wypchnięta na ulicę, obrzucona końskim łajnem i opluta. Nie chcąc więc ciągnąć dalszych awantur, napisałam prywatnie do artysty, i wtedy o dziwo: przeprosił! Uprzejmie.

Wiersz jednak pozostał, bowiem jest prawdziwy. Niczym ta "rodowa" ponad stuletnia willa plus wyposażenie. Nie mówiąc o tragicznie flejtuchowatej bogdance.

Bo ja na tzw. zawinione smrody [oczywiście wyłączam chorobę, niedołęstwo i biedę) ogromnie jestem wyczulona. Oraz uczulona :]

:)))
avatar
No nieźle się naraził :) Z podobaniem :)
avatar
Atram! Był (jest) obscenicznie wulgarny. Na Portalach, w których "życiu" - z własnego oraz nieprzymuszonego wyboru - nie uczestniczę.

Ostatnio podarowano mi Antologię, gdzie ów pan - po swojemu, czyli: vide wiersz, starym zwyczajem się zaprodukował.

Serdecznie :)))
© 2010-2016 by Creative Media
×