Autor | |
Gatunek | fantasy / SF |
Forma | proza |
Data dodania | 2016-03-23 |
Poprawność językowa | - brak ocen - |
Poziom literacki | - brak ocen - |
Wyświetleń | 2077 |
Nie, nie był zupełnie taki, jakim go starałem się określić, ale na niemal wszystkich robił takie wrażenie. Zresztą cóż więcej mogę powiedzieć o istocie, która zaledwie mijała mnie niemal codziennie rano na głównym placu wsi. Czy mogę dziś powiedzieć, że go znałem, skoro przynajmniej raz nie podałem mu chociaż ręki ? I czemu on, jeden z ostatnich Moque jacy jeszcze żyli, tak mocno zapadł mi w pamięci – nie wiem. I choć, być może, nie ma to już większego znaczenia, słyszałem od innych tak wiele opowieści o nim i o jego niesamowitych wręcz umiejętnościach, że jego postać jawi mi się najpierw jako baśniowa poczwara a innym razem mit z odległych obszarów wszechświata. Zresztą nie będę nawet próbował pojąć sposobu myślenia i działania istoty, której mózg już wtedy liczył sobie, bez mała, kilkaset stuleci. I cóż wreszcie mogę wytłumaczyć wam, żyjącym tuż obok innych Moque, na innych galaktykach ? Może i zresztą wy rozumiecie ich znacznie lepiej i moja paplanina o zaledwie jednym z nich jest zupełnie pozbawiona sensu ? Ale skoro już się zdecydowałem... opowiem wszystko, po kolei, od kiedy sięgam pamięcią jako niemłody już Kroptonoxianin, aż do „dni ubiegłych”, kiedy to nasz Moque opuścił swój zaniedbany dom nad jeziorem, wprawiając jednocześnie w osłupienie i rodzaj panicznej obawy wszystkich żyjących w pobliżu cywilizacji i stawiając ich spokojną przyszłość pod wielkim znakiem zapytania.
Był tu zawsze lub przybył skądś – to będzie chyba najwłaściwsze wytłumaczenie jego pochodzenia, zresztą ja nie potrafię w dokładniejszy sposób tego przybliżyć. Musisz jednak wiedzieć, że to „skądś” mogło oznaczać najbliższą gwiazdę albo najdalszy znany nam układ planet. Czy był mądry ? O, tak ! Był bardzo mądry ! Był prawdopodobnie geniuszem pośród mędrców, no, może na swój własny, przynależny tylko jego rasie sposób. Nie każdy z prostych osadników potrafił go zrozumieć kiedy się do niego odzywał, wszak my wszyscy byliśmy w tej enklawie prostymi chłopami, praktycznie bez wykształcenia, ale on rozumiał wszystko w każdym języku i tylko na początku, kiedy przybył do wioski zdającej się nam prywatnie centrum wszystkich wsi, miał z tym niejakie trudności. Dodatkowo i to z przerażającą łatwością potrafił wskrzeszać umarłych lub pozbywać się żywych, lecz tylko wtedy, kiedy miał ku temu własne, istotne powody.
cdn...