Tekst 117 z 213 ze zbioru: międzyczas
Autor | |
Gatunek | poezja |
Forma | wiersz biały |
Data dodania | 2018-04-15 |
Poprawność językowa | |
Poziom literacki | |
Wyświetleń | 1689 |
świat ma włosy blond kiedy ciepły deszcz zmywa nasze ślady z ulicy
słońce wchodzi przez otwarte okno a miasto pachnie twoimi słowami
jak jęczmień w zielonej trawie kołysany szeptami polnych stokrotek
zabierasz moje myśli drżeniem skóry pod palcami...
wycałowana mlecznym zmierzchem kolejnej nocy
oddajesz duszę w jasyr
i wtedy pociąg wyjeżdża z oczu na pożegnanie
nie napiszę ci miłosnej piosenki
ale obiecuję że zostawię włączone światło
powoli za każdym razem
gdy podnoszę głowę
wyglądasz taka znajoma
gdziekolwiek bym nie poszedł
widzę siebie w twoich ramionach
pachnącą fioletem magnoli
wydotykanej czerwienią maków
oceny: bezbłędne / znakomite
oceny: bezbłędne / znakomite
Bardzo ładna delikatna liryka :)
oceny: bezbłędne / znakomite
(patrz środkowe wersy)
to albo dowód na to, że fizycznie (pociągowo) nie da się tutaj być poetą i kompozytorem jednocześnie...
albo kobieta, o której w wierszu mowa, nie zasługuje wcale na takie wyróżnienie, i jest to jedynie zwykły fizyczny pociąg z wagonami 3.klasy (patrz nagłówek)
jak jęczmień w zielonej trawie
kołysany szeptem stokrotek...
(cytuję z pamięci)
Liryka bardzo sensualna, odbierana naskórkowo czułymi wszystkimi "siedmioma" nadzmysłami