Autor | |
Gatunek | poezja |
Forma | wiersz / poemat |
Data dodania | 2018-05-08 |
Poprawność językowa | |
Poziom literacki | |
Wyświetleń | 1930 |
LII
I pada nieprzytomna!
Porwawszy ją w ramiona,
Z bezcenną tak zdobyczą,
Porzucając wszystko,
Co w partii swej oboje wszak wygrali,
Garin schwycił sprzed domu bryczkę,
I w siną dal ot, tak jak stali...
Po prostu razem odjechali.
Od świtu potem w mieście grzmiała
Wieść tak zabawna, nierozumna,
Że lud nasz nawet w gumnach*)
Przez rok ją potem mielił
Przy każdym piwku przy niedzieli.
A starzec? Znalazł swych obrońców:
Rotmistrza przeklął damski krąg.
------------------------------------
*) gumno - klepisko w dawnej wiejskiej zagrodzie, gdzie cepami lud młócił zebrane jesienią pokłosie
LIII
Tak oto romans dobiegł końców...
Przyznajcie, Państwo: nieźle-ście
Mnie tu objeżdżali, jak kotłu przyganiali?
Akcji krwistej czekali? Namiętności miłości
W modzie zawsze i na chodzie,
I wszyscy łakną tylko krwi - też damy!
Bez krwi wszak nie ma żadnej dramy!
Ja zaś jak jakiś uczniak głupi
Kończę w takiej chwili! Ani się tutaj
Z kim pobili, nikogo nie zabili - ot, tak se
W siną dal we dwoje razem oddalili...
Cóż począć? Ot, cała opowieści treść,
Przyjaciele. Sam także znikam. Cześć!
1838
oceny: bezbłędne / znakomite
Emilio, całość przeczytalam z przyjemnością. Świetna translatorska robota, przekład wartościowego dzieła.
Brawa!
Jeśli przyjąć, że charakterystyka Garina, oparta w finale na słowach "w każdym razie 5 lat temu był to wierny portret jemu" dotyczy czasu rzeczywistego, możemy dosyć precyzyjnie ustalić daty opisywanych zdarzeń - i byłoby to lato roku 1833??
Dwa stulecia wstecz pozbawiona praw wyborczych, ubezwłasnowolniona kobieta potrafiła rzucić w twarz obrączkę swojemu wiarołomnemu mężowi. Jako osiemnastolatka bez większych szkół nie szuka sprawiedliwości u archimandryty, nie odwołuje się do jakichś moralnych wyższych instancji czy sądów - sama wymierza publicznie symboliczną "karę": odchodzi.
Czy jednak rzeczywiście to Dunia jest główną bohaterką poematu? Tytułową postacią, owszem, tak, bez wątpienia. Ale... ile strof konkretnie o niej nam opowiada? Trzy? Pięć? Na bitych 53 - tylko... kilka??
Dla mnie ten tytuł - to bardzo Lermontowska prowokacja, rodzaj haczyka z przynętą, za którą kryje się dużo szersza problematyka, a duch wolności unosi się nad jej przestworzami...
Ps. Jacy z górniejszej półki Czytelnicy - taki dla nas wielki honor :)