Tekst 137 z 213 ze zbioru: międzyczas
Autor | |
Gatunek | poezja |
Forma | wiersz biały |
Data dodania | 2018-05-28 |
Poprawność językowa | |
Poziom literacki | |
Wyświetleń | 1600 |

zaczyna dzień od szminki,
jak Maria Antonina i Josephine Baker.
potem kawa i poranny aromat
na dzień dobry, a tutaj
słowa przychodzą na schadzkę
i czekają zdyszane w różnej kolejności,
jak motyl na palcu.
chciałyby się rozgościć,
usiąść przy stole
wydotykane,
a najważniejsze między wersami.
i wtedy nie potępiam winorośli
że nie umie mówić,
ani trzciny przybrzeżnej
że każda osobno.
kocham od zawsze
ciebie we mnie.
ciekłokrystaliczną,
niepalną
i wspinami się słowami,
gdzie czekasz najbardziej.
tak blisko, że bliżej nie można...
ust, które czekają na mnie,
jakby nie wiedząc o tym.
https://youtu.be/f2QwFbH7lyg
oceny: bezbłędne / znakomite
Najbardziej:
/czekasz najbardziej.
tak blisko, że bliżej nie można...
ust, które czekają na mnie/
oceny: bezbłędne / znakomite
- wiarygodne
- niewiarygodne
Ten należy do tej drugiej kategorii
w y ł ą c z n i e tekstu
To?
Że w tym lirycznym związku wystarczają same słowa /wyrazy/