Przejdź do komentarzySzipot cz.3
Tekst 44 z 51 ze zbioru: poważne historie
Autor
Gatunekprzygodowe
Formaartykuł / esej
Data dodania2018-08-05
Poprawność językowa
Poziom literacki
Wyświetleń1351

MUZYKA. Stamtąd znam CIOS z Chmielnickiego ( trash’roll/ punk), GOGODZY GANSKY ( mieszacze i poszukiwacze brzmień) i Rusłanę, ale ją tylko dlatego, że widziałem fotki z koncertu, gdzie ona w miniówce i bez majtek. Byłem ciekaw czegoś więcej. I to dla mnie mroczny aspekt tej wyprawy.

We Lwowie i w maszrutkach gra ruskie disko. A fuj! Ten, co nas wiezie do granicy, gdy wracamy, włącza Radio Szanson. Nie moje ulubione, ale dobrze zagrane piosenki. Taki dobry pop – nostalgiczne, wpadające w ucho melodie. To coś o kilka poziomów wyżej niż polskie Vox FM, by dać porównanie. Da się  słuchać. Protestujemy, gdy przełącza na Radio Zet.

Dobrze oddaje ich podejście do muzyki to co słyszymy, gdy wiozą nas z Wołowca w góry. Gatunek: metalika. Kawałek się zaczyna jak Metallica, a kończy jak Rammstein. Taka jest ich wizja muzyki dla bardziej wymagających. Jeżeli metal, to nie jakiś konkretny, ale przekrojowy, prezentujący całe dziedzictwo gatunku. Taki mix.

A kiedy siedzimy przy namiotach, przy ognisku, pytam o ich zespoły. Czego słuchają? Hipisiarstwo z lat 60 i 70, trochę hard rocka ( starego – bo Turbonegro to rzecz tu nieznana, a ja zachwalam ich: pediki z Norwegii, ale ładnie rypią). Sonics – ów i the Stoogies nie znają.

Rammstein budzi ich zachwyt, ale nic nie wiedzą o Laibachu.

A pewnego ranka przy ognisku i wódeczce jeden z Ukraińców bierze gitarę i gra hity Perfectu, Laskowskiego i tak dalej. Pytam o Kabaret Mat’ Pariadka ( przecież to Ukraińcy robili doń muzykę, te wszystkie wpadające w ucho melodie), śpiewam: „nie zabije mnie robota, nędza nie przyszpili, stryczek szyi nie omota, skończę na syfilis” – to dla nich zupełnie obce.

Taperka, tak ostatnio w Polsce popularna, u nich jest nieznana – a w Kielcach jeden z lepszych perkusistów udzielających się tak to Vlad, Ukrainiec.

Lubią jazz, bluesa i hillbilly ( „Gdzie jesteś, bracie?” braci Coehn).

I na tym polu widzę spore różnice. Granicę. Nie do przekroczenia. Lubią rzeczy, których tu już nikt nie słucha, starocie sprzed lat, sprzed dekad. Pytam o psychobilly. Puszczam z telefonu Astrozombies i Monstersów. To muzyka spoza obszaru ich zainteresowań.

Ale już tam, na Szipocie, oprócz gitar w użyciu są flety i bongosy – konstrukcja z kompozytów, dobra, bo odporna, na górskie, wilgotne warunki. Koledzy na to narzekają, ale sekta tarabanistów, upalonych zielem, robi niezłe tło muzyczne do tego, co tam się dzieje. Transowe bębnienie chyba nie ustaje, czasem narasta, czasem przycicha, ale koryguje puls. Robi tło.


Poza tym grafitti, takie jak i u nas. Murale i napisy. Szablony z podobiznami i opisami zabitych przez Berkut na Majdanie. No i oczywiście wlepki – choć te głównie kibolskie.

Z książek, które czytają, widzę, że i tu największym wzięciem cieszy się klasyka. Pytam o współczesnych ukraińskich pisarzy. Słyszę tylko dwa nazwiska, które, niestety, szybko mi z głowy ulatują.

  Spis treści zbioru
Komentarze (1)
oceny: poprawność językowa / poziom literacki
avatar
"Co kraj, to obyczaj"
Inna też religia,
Inny język, inna świata wizja.
© 2010-2016 by Creative Media
×