Tekst 41 z 62 ze zbioru: Kobieta
Autor | |
Gatunek | fantasy / SF |
Forma | wiersz / poemat |
Data dodania | 2018-08-31 |
Poprawność językowa | |
Poziom literacki | |
Wyświetleń | 2303 |
Ani tyś mnie nie zgwałcił
ni ja ciebie uwiodła
sami chcieliśmy tego
Tę (po)-południu miłość
gdy ze mną ty a ja z tobą?
Martwią się szóste zmysły
Ty moje ciało jak pigwę
ścisnąłeś w swych palcach giętkich -
ja im uległam
A teraz tworzymy grupę
figur. I ramę zwierciadła
rzeźbioną w jednym tworzywie
13.04.2013
oceny: bezbłędne / znakomite
oceny: bezbłędne / znakomite
bo gdzie tu Rzym, gdzie Krym - i gdzie nasze nadwiślane gusła, klechdy i omamy...
W cyklu poetyckim "Kobieta" nie mogło zabraknąć obu tych postaci, skoro my-Słowianki chrzest przyjmowałyśmy w obrządku łacińskim
Dziwożona
Co sto lat tu zlata ptaszek,
Złoty ptaszek, Gregoraszek,
Puka w dąb: niech w dębu szparze
Dziwożona się pokaże!
Stuk, puk! z dziupli wypłoszona
W świat wybiega Dziwożona,
O, już tańczy zwijanego,
Gonionego, wyrwanego.
Leśnej bajce dając wątek,
Pośród modrych tańczy łątek,
Gra jej ciepła trzcin muzyka,
O, ucieka już, już znika.
Pobiegnijmy za nią w ślady,
Na wywiady, na wypady,
Zanim dąb się zamknie za nią,
Za tańczącą Złotopanią!
Bo ptak złoty lubi zwlekać,
Więc sto lat będziemy czekać,
Aż drzwi dębu otworzone
Znów pokażą Dziwożonę.
Faun z kolei wywodzi się ze staropolskich lasów rozdźwięczanych Pieśniami J. Kochanowskiego oraz od bohatera tegoż Poety w jego dziele "Satyr albo Dziki Mąż".
Przecież nikt brzydactwa nie uczyni swoim modelem, ozdobą w artystycznym przedmiocie, jakim jest niewątpliwie lustro?
Co absolutnie nie wyklucza innych pól interpretacyjnych. Synkretyzm - także w świecie sztuki - jest zjawiskiem wszechogarniającym wszelkie możliwe przestrzenie
"A teraz tworzymy grupę
figur. I ramę zwierciadła
rzeźbioną w jednym tworzywie"
Nie, Pani Emilio, w Pani (domniemanej) wnikliwej analizie pobrzmiewa zwyczajna złośliwostka. Bo niby wszystko ładnie: i ta strzygodziwożona, i faunosatyr...
Puenta wiersza jest jednak taka jest: artystyczna rama zwierciadła przedstawia złączone w miłosnym uścisku piękno. Urodę kobiety [w wieku obojętnym] i czarującego brzydala w osobie fauna.
Ja piszę po polsku oraz odwołuję się do polsko-uniwersalnych reminiscencji, nie takich bądź innych, zresztą nie do końca sprawdzonych oraz udokumentowanych, mitologiczno-słowiańskich wersji ;)
"Co autor miał na myśli", nieśmiertelne pytanie podczas szkolnego omawiania takiego bądź innego poetyckiego utworu. Ponieważ sama (jeszcze) żyję, to uprzejmie teraz wyjaśniam, co ja miałam na tej myśli, kiedy pisałam ten wiersz, z którego zresztą podtekstu pobrzmiewają osobiste, z odniesieniem do autoironii, reminiscencje.
Ani tyś mnie nie zgwałcił
Ni jam ciebie nie zwiodła
(patrz początek - cytat z pamięci)
Po co dziwożona te słowa mówi do swego kochanka? Czyżby nie pamiętał, co go z nią łączyło?
I dalej:
Ty moje ciało jak pigwę
Ścisnąłeś giętkimi palcami
I ja im uległam.
Te ich amory są przecież już w samym tekście wystylizowane "na śmieszno" i "na dziwno", gdyż/ponieważ/bo oboje ci kochankowie są z tak różnych, obcych nam-ludziom światów?
przede wszystkim proszę zawsze pisać: "według mnie", "moim zdaniem", "w moim odczuciu", wtedy wszystko będzie jasne. A Pani stale i wciąż w rozmaitych komentarzach generalizuje, dlatego teraz przedstawiam odautorskie zdanie.
Bo i "dziwożona", i "faun / satyr" to frazeologizmy. "Dziwożoną" nazywano m.in. królową Barbarę Radziwiłłówną [gdyż omotała sobą ostatniego Jagiellona]; mówi się też o "starych satyrach" [nadpobudzonych seksualnie niemłodych panach], rzeźby faunów zdobią w Polsce rozmaite parkowe ogrody, był nawet swego czasu bardzo sympatycznie pachnący męski dezodorant o nazwie "Faun".
Jest też wyjątkowo fajny czeski film "Bardzo późne popołudnie fauna"[inspiracja: Claude Debussy: "Popołudnie fauna"].
Ten żartobliwy dyskurs, to po prostu wzięty z życia casus, kiedy niemłodzi, choć nadal piękni urodą późnego popołudnia, ludzie, przeżywszy wspólną miłość, teraz ją sobie - pogodnie, bez nutki żalu - przypominają. Pani jednak na modłę upierdliwej belfry, z maniakalnym wręcz uporem forsuje własny punkt widzenia... Prawie dogmat.
Chyba autorka dobrze wiedziała, co (na)pisała?
Wystawiłam oceny m.in. za niebanalny frywolny charakter tego utworu (z dziedziny fantasy/SF).
I to już wszystko, co miałabym do powiedzenia w tej materii
oceny: dobre / dobre
Bo "wartość literacka" może być zerowa, wszak w przypadku tzw. poprawności językowej, to mnie twoje oceny jako neofilologowie wprost uwłaczają :]
2. Tytuł jak najbardziej adekwatny, zob. wyżej polemikę z panię Emilią. I wcale nie muszę się przed nikim tłumaczyć z własnego zamysłu, podobnie określony czytelnik nie musi mnie komentować, ewentualnie tę swoją (zaniżoną) ocenę ewentualnie może przenieść do "poziomu literackiego".
3. Wreszcie: kto powiedział, że musi się zaraz wlepiać cenzurki? Można przecież zamieścić swoje nad-krytyczne uwagi bez podawania ocen?