Autor | |
Gatunek | biografia / pamiętnik |
Forma | artykuł / esej |
Data dodania | 2018-12-03 |
Poprawność językowa | |
Poziom literacki | |
Wyświetleń | 2209 |
Trwa moja podróż w czasie.
Możesz w niej uczestniczyć, ponieważ o poczynionych obserwacjach informuję publicznie. W pierwszej odsłonie widziałem jak doszło do niesamowitej, ponad naturalnej przemiany szalonego w swej nienawiści do chrześcijan Szawła z Tarsu, młodego faryzeusza, który – nawet o tym nie wiedząc – prześladował samego Jezusa Chrystusa!
Lecz to On go zatrzymał w drodze do Damaszku, i to przeżycie nieodwołalnie odmieniło tego człowieka, znanego od teraz jako apostoł Paweł...
Pora jechać dalej moim wehikułem czasu, aby dotrzeć do celu tej pierwszej wyprawy – są nimi Ateny. Może mi się to dziś uda.
Podróż 1. Obserwacja 2.
Jedna narodowość, dwie postawy.
Widzę, jak Paweł jest już niedaleko Aten, ale po drodze ma krótkie przystanki w dwóch bardzo odmiennych miastach. To ich mieszkańcy sprawiali, że choć łączyła ich ta sama narodowość żydowska, to jednak bardzo różnie się odnieśli do tego, co słyszeli z ust Pawła, tego wielkiego misjonarza z połowy I wieku naszej ery.
Mowa o obywatelach Tesaloniki oraz Berei. O pierwszych sprawozdaje Łukasz:
Przeszli [Paweł z Sylasem, swym towarzyszem podróży] przez Amfipolis i Apolonię i dotarli do Tesaloniki, gdzie znajdowała się synagoga żydowska.
Zgodnie ze swoim zwyczajem Paweł poszedł tam i przez trzy szabaty wyjaśniał im Pisma.
Tłumaczył i przekonywał, że Chrystus [czyli Mesjasz] musiał wiele wycierpieć i zmartwychwstać. „Tym Chrystusem jest Jezus, o którym wam mówię”.
Niektórzy z nich dali się przekonać i przyłączyli się do Pawła i Sylasa. Podobnie uczyniło także wielu Greków i niemało wpływowych kobiet.
Wtedy zawistni Żydzi, dobierając sobie ulicznych awanturników, wywołali w mieście niepokoje i zbiegowisko. (...) W ten sposób zdołali podburzyć tłum i władze miejskie.
(Dzieje Apostolskie 17,1-8)
Nie wiem czy sentencja łacińska: `nec Hercules contra plures` była wtedy znana, ale okazała się prawdziwą ta zasada, że nawet Herkules nie pomoże przeciw wielkiej liczebności (żartobliwie: `i Herkules cielę, kiedy wrogów wiele` oraz `siła złego na jednego`). W tej sytuacji mój bohater musiał się ewakuować, aby głowy nie stracić!
Udał się do sąsiedniej Berei (dzisiejsze Verria), gdzie Żydzi chyba pochodzili z jakiejś innej planety, bo całkiem odmiennie zareagowali na coś dla nich nowego:
Jeszcze tej nocy bracia wysłali Pawła i Sylasa do Berei. Kiedy tam przybyli, znów weszli do synagogi.
Tamtejsi Żydzi byli bardziej otwarci niż Tesaloniczanie. Bardzo życzliwie przyjęli słowo Boże i szukali dla niego potwierdzenia w Pismach, które codziennie rozważali.
Dzięki temu wielu z nich uwierzyło: zarówno spośród wpływowych kobiet greckich, jak i mężczyzn.
Jednak Żydzi z Tesaloniki dowiedzieli się, że również w Berei Paweł głosi słowo Boże. Przybyli tam i podburzając tłum, wywołali zamieszki.
Wtedy bracia natychmiast wysłali Pawła, aby uciekał w kierunku morza. A Sylas i Tymoteusz pozostali na miejscu.
Ci zaś, którzy towarzyszyli Pawłowi, odprowadzili go aż do Aten.
(Dzieje Apostolskie 17:10-15)
Co leżało u podłoża tak gwałtownej reakcji Żydów w Tesalonice, która była stolicą Macedonii i największym jej portem (dzisiejsze miasto portowe Saloniki)? Tekst podaje, że była to zawiść (inne przekłady tłumaczą jako: zazdrość)! O co?! O to, że spora liczba, głównie Greków, ale też i pewna część Żydów, zaczęła wierzyć inaczej, niż do tej pory. Zwłaszcza przyjęcie wiary w Jezusa przez wiele znaczących greckich kobiet wywołało wielką wrogość Żydów, gdyż fakt ten oznaczał dla nich utratę wpływów. To na tym tle, nie mogąc siłą argumentu obronić swego stanowiska, ludzie ci użyli argumentu siły, aby tylko pozbyć się z miasta tych, co śmieli burzyć odwieczny porządek.
Czy historia się powtarza? O tak, z całą pewnością – w każdym wieku! Prześladowania na tle religijnym były, są i będą. Obecnie nawet nasilają się, o czym niewiele słychać, bo to temat politycznie mało poprawny...
Tak obserwuję z pokładu mojego wehikułu czasu, jak rozważni Berejczycy co dnia badają treść żydowskich Pism, aby w nich sprawdzać, czy na słowa ich rodaka z Tarsu jest jakieś potwierdzenie. Wielu je znalazło i zostali naśladowcami Mesjasza, którego te Pisma od wieków zapowiadały!
Tak o znaczeniu Pisma Świętego napisze apostoł Paweł na krótko przed swoją śmiercią:
Widzę z daleka, jak Paweł właśnie dociera do Aten. Zaraz go dogonię, ale najpierw krótko zamyślę się nad moim podejściem zarówno do żydowskich (Stary Testament) jak i chrześcijańskich Pism (Nowy Testament). Czy jest ono nacechowane postawą Berejczyków?! Obym, nie daj Boże, nie był „zameldowany” w Tesalonice...
cdn
oceny: bezbłędne / dobre
Dzięki za odzew pozytywną ocenę :)
---
Rację masz - religia bywa wykorzystywana do władania nad masami; ja tego nie popieram!
Serio uważasz, że ludzie - cytuję: "już nie potrzebują wielkiej, przedawnionej i skomplikowanej księgi" ?!
Masz na myśli Biblię, tak?
I naprawdę uważasz, że ludzie już jej wcale nie potrzebują (żadnego tam brania dosłownie - jak piszesz)?!
A to czego, wg Ciebie, ludzie POTRZEBUJĄ?!
I, co jeszcze ważniejsze: czy to mają?!
Popatrz na kraje islamskie, zacofanie, bieda, ale zaufanie do siły sprawczej Allaha, czyli ile dzieci się zrobi, tyle Allah wykarmi :)
Zbyszek, ale po co się karmić starożydowskimi mitami? Przecież mamy cywilizację, w której człowiek świetnie się odnajduje, nie potrzebując żadnych straszaków w postaci diabła. A Bóg? Do czego nam Bóg, skoro on nic nie może? Czy nie chodzi czasem o sprawowania władzy za pomocą wyimaginowanego Boga?
Rób tak, a tak nie rób, a z jakiej racji?
Takich przykładów jest więcej!
Mity?!
Nie! Rzeczywistość!
Na kulturze judeo-chrześcijańskiej zbudowano wspomnianą przez Ciebie Europę (owszem były przy tym błędy, ale generalnie nie da się tego zanegować, że wyszło to na dobre, że – zwłaszcza dawniej – ludzie liczyli się z Bogiem, i np. nie było gorszących parad zboczonych osób po ulicach miast; nie zwalczam ich jako ludzi, ale nie muszę oglądać ich zachowań – niech je w zaciszu domów praktykują, jeśli muszą).
Szczycisz się cywilizacją. OK, ma ona swoje plusy, ale czy brak minusów?! Jest ich wiele, nie da się ukryć.
W oparciu o co twierdzisz, że „Bóg nic nie może”?!
Jeszcze tak spójrzmy wprzód – dalszy niż 29 lutego. Czy ta ucywilizowana Europa (ba, świat cały), do Tobie coś więcej niż max 100-110 lat życia?!
A co potem?!?
Jeśli POTEM nic nie ma – to żadna strata: nic nikt nie straci, ani nie zyska (ja też ze swą wiarą niczego nie zyskam wtedy bo potem nic nie ma...).
Ale, rozważ proszę taką opcję: POTEM jest coś, a nawet KTOŚ – Bóg, który się przyjrzy naszemu życiorysowi... I co wtedy?!
Ja, tylko na mojej wierze w Niego mogę zyskać (brzydkie słowo, ale użyjmy go tu); a co z Tobą?!?
Ty Boga nie uznajesz, nie znasz Go; mitologią Jego Słowo nazywasz... - jak myślisz: czy taka Twoja postawa TU I TERAZ, będzie wpływać na TAM I POTEM?!
Pomyśl o tym...
Z tymi słowami Cię zostawię, zapewniając, że diabeł nie jest jakimś tam straszakiem, a... - ale o tym może kiedyś :)
Kulturę i rozwój zawdzięczamy starożytnym, ale nie Żydom, tylko Grekom i Rzymianom - matematyka, astronomia, geografia itd.
Tjaaaaa, zepsucie było, jest i będzie, w starożytności też było, powiada się nawet, że Rzym upadł przez rozpustę :)
A możesz mi odpowiedzieć logicznie, po co żyć wiecznie?
Biblia jest kompilacją różnych starożytnych tekstów, stąd pewne historyczne fakty można w niej znaleźć. Ale ponieważ było to dzieło propagandowe, całe fragmenty dotyczące żydów zostały zmyślone. Nie ma najmniejszych śladów po potężnym państwie Dawida i Salomona. Tę historię należy między bajki włożyć.
Z chęcią natomiast zawsze odpowiem na zagadnienia natury duchowej, takie jak np. pytanie Yakamoz:
"A możesz mi odpowiedzieć logicznie, po co żyć wiecznie?"
---
:) Po co wiecznie żyć?
A po co chcesz żyć do końca dzisiejszego dnia? Albo do końca roku tegoż, tudzież pewnie i dalszego?...
No, po co?!
Wyjaśnij mi to, a ja Ci potem napiszę coś więcej...
Za to znam nauki Pisma Świętego i w oparciu o nie wiem, że życie bez Boga jest puste i krótkie, bo tylko dotyczy doczesności, która mnie nie zadowala!
Mam od Boga daną ofertę WIECZNOŚCI, i zamierzam z niej skorzystać!
Moje aspiracje sięgają dalej niż Twoje, prawda? Może jednak zmienisz zdanie?!
Póki żyjesz, masz na to szansę...
Bywaj zdrów :)
Czyli sens życia doczesnego widzisz w "dotrwaniu"...
Dość to słaby ten sens, przyznam szczerze :(
Taka egzystencja na zasadzie: muszę! wyboru nie mam... - jakoś się doczołgam!
I nie widzisz sensu w życiu wiecznym...
To bardzo ciekawe! A czy mogę Cię poprosić o opisanie, jak sobie wyobrażasz to życie wieczne, którego sensu nie widzisz?
Czemu go nie widzisz?
Czy np. dlatego, że wyobrażasz sobie je jako strasznie nudne? Albo coś innego... Czy może opowieści czyjeś ukształtowały jakąś wizję takiego życia?
---
Przypomina mi się, jak ktoś opowiadał, że podczas lotu samolotem, jego sąsiad na fotelu obok bardzo narzekał na Boga, że nie wierzy w Niego!
Ten chrześcijanin zapytał: a możesz mi opisać, w jakiego Boga nie wierzysz?!
No to tamten zaczął długą litanie zarzutów, oskarżeń itp. inwektyw pod adresem Boga sypać...
Gdy skończył, zadowolony z siebie, rozmówca powiedział spokojnie: wiesz, ja w takiego Boga, jakiego opisałeś TEŻ NIE WIERZĘ!!
Zamurowało gościa!
A wtedy chrześcijanin zaczął mu tłumaczyć co naprawdę Biblia naucza o Bogu i Jego prawdziwym charakterze (a nie tym wykoślawionym przez ludzkie niezrozumienia tematu)...
Przy końcu lotu, ateistyczny pasażer był jak nowy!
---
Yakamoz, mi się wydaje, że może podobnie być z Tobą: masz jakieś wyobrażenia o życiu wiecznym, które nie są dla Ciebie atrakcyjne, i dlatego nie widzisz w nim żadnego sensu...
Stąd moja prośba:
opowiedz mi coś o tym, ok?
Miłego wieczoru :)
Kim ty jesteś, aby oceniać życie innych ludzi?
Nie jesteś historykiem, Bogiem też nie jesteś, ty tylko czytałeś Biblię. To trochę mało, by ogłaszać światu, że się WIE!
Jeśli się poczułeś urażony to przepraszam -nieraz się coś napisze a potem już nie cofnie.
Przeważnie nikt nie wie, kiedy zgaśnie jego świeczka, wiedział ojciec Klimuszko, po ciężkim pobiciu przez Niemców otworzyło mu się trzecie oko.
O jakim wyborze mówisz? Musisz wierzyć, bo inaczej pójdziesz do piekła, to co to za wybór? To przymus!
Nie wyobrażam sobie życia wiecznego, bo go nie potrzebuję, wystarczy mi tu i teraz :)
Świetnie się wypowiedział na temat Boga i religii Frank Zappa:
Nie mógł zrozumieć, jak można budować "całą tę desperacką socjologię na pomyśle, że istnieje Facet w Chmurach, który ma Wielką Księgę, który wie, czy jesteście źli czy dobrzy, i którego to obchodzi". – Budować to wszystko na tym, ludzie, to przecież myślenie godne szympansa – dziwił się.
Chrześcijaństwo nazywał religią w najwyższym stopniu antyintelektualistyczną. Szydził z telewizyjnych kaznodziejów. Zapewniał jednak, że nie przeszkadza mu, iż ktoś odczuwa potrzebę przynależenia do jakiejś religii. - Jednak byłbym wdzięczny, gdyby ludzie ci okazali więcej szacunku tym, którzy nie podzielają ich poglądów, religijnego entuzjazmu i wiary w nekroegzystencję.
oceny: bezbłędne / znakomite
Tymczasem mamy już chyba i u nas tę wyśnioną w snach, co to nam się nawet nie śniły, mamy w końcu i my tę cud demokrację i wszyscy nareszcie jesteśmy siostrami i braćmi?? ojcami i matkami w Bogu??
I ODPUŚĆ NAM NASZE WINY...
Pliiiis!
Czy jeśli wpadniesz do wody, a nie umiejąc pływać (załóżmy, bo może jesteś mistrzynią Osiedla) zaczniesz tonąć, to czy poczujesz się PRZYMUSZONA uchwycić z całych sił rzucone Ci koło ratunkowe?!
Czy może to koło z ogromną ulgą, radością WYBIERZESZ, jako Twój jedyny ratunek?!
Widzisz, ja na sprawę zbawienia patrzę jako na “koło ratunkowe” rzucone mi, abym nie utonął, bo wpadłem do wody i tonę (nie umiem pływać, więc łatwo mi sobie to wyobrazić)!
Tą “wodą” są moje grzechy. “Ratunkowym kołem” jest Chrystus ze Swoją śmiercią, zmartwychwstaniem i powtórnym przyjściem oraz to wszystko, co z tym i z Nim się wiąże (a więc i wieczne życie w lepszym świecie, itd - nawet nie sposób sobie tego wyobrazić w pełni).
Wiara w tej analogi, to moja dłoń wyciągnięta po “koło ratunkowe”. Gdy ręką nie złapię koła, to utonę (choć koło było tak blisko, że mogłem złapać)!
Czy zatem to jest jakiś przymus, aby uwierzyć i być URATOWANYM?! Ja tego nie widzę jako przymus, ale jako możliwość i to dokładnie taką, jakiej potrzebuję, w czasie i miejscu, w którym jestem - więc czuję się wręcz wyróżniony, że mogę wierzyć, czyli trzymać się koła bo to znaczy, że nie utonę!
Wiara to wybór, nie przymus (Bóg nie przymusza do bycia zbawionym/uratowanym), ale czy w takiej okoliczności (toniesz!!) ktoś będzie narzekał na to, że musi uwierzyć, aby przeżyć?!
Czy topielec wyciągnięty z wody będzie na brzegu marudził - “ech, musiałem się tego koła złapać i trzymać…; czułem się taki zniewolony, taki przymuszony, ech, za za pech…”
Czy wyobrażasz sobie taką scenę?!
Zapewne masz się dobrze (materialnie i zdrowotnie) i jesteś z życia zadowolona... ale gdybyś była przykuta do łóżka od wielu lat, z ograniczoną swobodą ruchu w nim, w biedzie, to czy też byś tak samo stwierdziła: “wystarczy mi tu i teraz” ?
Czy byłabyś zadowolona z takiej doczesności?
To, że w krajach bogatych spada pobożność, to się tego upatruje właśnie w dobrobycie. Ludzie mając wszystko, stwierdzają: a po co mi jakiś Pan Bóg, przecież mam wszystko…
Nie chcę przez to powiedzieć, że wiara w Boga to takie antidotum na biedę i choroby, ale chcę powiedzieć, że pomimo życia w dobrobycie, taka osoba - gdy wierzy - to ma perspektywę jeszcze WIĘKSZEGO DOBROBYTU!!
Czy to nie jest pociągające?
Czy nie chciałabyś, jak ja, oczami wiary widzieć siebie zawsze młodym, bez nawet cienia choroby, w świecie wolnym od zła, z takimi możliwościami realizacji swych zdolności i wykorzystywania możliwości, że po prostu “głowa mała”, tego się nawet nie da ogarnąć wielką wyobraźnią…
Paweł apostoł pisze:
1Kor 2:9
>>Jak to ujmuje Pismo: „Żadne oko nie widziało, żadne ucho nie słyszało ani żadne ludzkie serce nie pojęło, co takiego Bóg przygotował dla tych, którzy Go kochają”.<<
Mnie to bardzo pociąga - zobaczyć, doznać, brać w tym udział, obserwować, badać, poznawać, próbować, itp. itd. - to wszystko, czego teraz nie mam, ale kiedyś to Bóg da i jeszcze więcej!...
Czy, Yakamoz, naprawdę masz tak małe wymagania, oczekiwania, że to, co doczesne teraz i tu, Ci wystarcza?! Nie chcesz WIĘCEJ, LEPIEJ, PIĘKNIEJ, BOGACIEJ, RÓŻNORODNIEJ, WSPANIALEJ… przeżywać życia, które się NIGDY NIE SKOŃCZY??! (i które nie będzie nudne!, bo się niestety często tak myśli)
Proszę, na spokojnie, przemyśl to, czy faktycznie masz takie mizerne oczekiwania i to czy to Cię autentycznie zadowala?!...
Bo mnie nie! Dlatego wierzę w Boga, który ma dla Swoich dzieci to wszystko, a nawet więcej…
:)
bo nadal czekam na Twoją interpretację tych słów. Ja swoją napisałem, czekam na Twoją...
Piszesz o ekspansji każdej religii...
To fakt, ale spójrz na to z tej strony, że ta ekspansja chrześcijaństwa (o nim chcę mówić) jest RATUNKIEM.
Wyobraź sobie, że jesteś w niebezpieczeństwie, i Twoje życie zależy od tego, czy dotrze do Ciebie wiadomość o zagrożeniu, czy nie!
Np. jesteś w pomieszczeniu, gdzie się ulatnia czad; nie wiesz o tym! Twoje życie jest zagrożone..
Czy będziesz zła na kogoś, kto Ci powie o czadzie??!
Jeśli wiara w Jezusa jest ratunkiem (wyżej o tym piszę też), to ja jestem bardzo wdzięczny, że przodkowie otrzymali i podali dalej tę wiadomość o tym Ratunku!
Czemu mam się na nich gniewać, że to zrobili??
Czy jestem na tyle głupi, aby się cieszyć z niewiedzy i zginąć?!
Czemu mam mieć komuś za złe, że dalej o tym Ratowniku mówi tym, co Go nie znają? Czy mam być skończonym egoistą - tylko o sobie myśleć, że ja jestem uratowany, ale inni to niech giną?
---
Emilko, wspomniałaś też na publixo są chrześcijanie...
Czy mogę się zapytać: Jesteś chrześcijanką?
A jeśli tak, to czy możesz mi napisać: Kim dla Ciebie (dla Ciebie, nie dal sąsiadki) jest Jezus Chrystus?
Bardzo proszę, odpowiedz (nawet jak nie jesteś chrześcijanką).
Z góry dziękuję.
Po owocach ich poznacie.
Zapraszam do lektury - tutaj na publixo czy na latarni-morskiej.eu - do lektury moich reportaży albo moich przekładów na nasze? Autor tekstu zostawia swoje linie papilarne na każdej swojej produkcji
Po owocach ich poznacie".
:)
100% racji - Emilio! Też tak uważam, że nie słowa, manifesty, deklaracje i co tam jeszcze, ale CZYNY! Tego naucza cała Biblia, a Pan Jezus (o Którego zapytałem Kim On dla Ciebie jest?, ale chyba się nie dowiem) to szczególnie.
Czyli doszliśmy, po wybojach i wertepach, do jakiegoś zgodnego zdania...
Zawsze to lepsze niż nieustanne utarczki :)
Pozdrawiam.
PS. A Kim dla mnie jest Jezus, to może tu nawet w postaci konkretnego tekstu, a nie tylko komentarza, napiszę kiedyś...
I odpuść nam nasze winy, jako i my odpuszczamy. Amen
Na Boga! odpuśćmy sobie w końcu te wszystkie tutaj grożenia palcem i mękami zza grobu, te strachy na Lachy i to swoje "ja wiem najlepiej". W 3. Tysiącleciu każdy umie czytać przynajmniej "Biblię".
Nie proś się o potępienie, nie wódź nas na pokuszenie oraz nie szukaj guza. Współuczestnictwo - istota myśli chrześcijańskiej - nie jest ludzi dzieleniem ani tym bardziej wykluczaniem. Taka jest moc SŁOWA
https://www.youtube.com/watch?v=Bpj2mnNtiQs
A od czego mam się zbawiać?
Nikogo nie zabiłam, nikogo nie okradłam, nikomu nawet przysłowiowej świni nie podłożyłam, żyję przykładnie jak Bóg przykazał, baaaaaaaaa, nawet nie palę, a od alkoholu stronię :)
Wciskanie na siłę koła ratunkowego to przymus, gdy tonący sobie tego koła nie życzy, może chce się brzytwy złapać? :) Jego wybór, w końcu ponoć człowiekowi Bóg dał wolną wolę.
Nie, nie potrzeba mi większego dobrobytu, szczególnie głoszonego przez jehowitów, gdzie wszyscy z grobów wstaną i będą w szczęśliwości żyli, tjaaaaaaaaaa, to jest właśnie nekroegzystencja, o której wspominał Zappa.
Właśnie tak, gdzie bieda i zacofanie, tym największa wiara w Boga, ale współczesny człowiek nie da już sobie wciskać bajek o facecie na chmurce, co to wszędzie jest i wszystko może, tylko jego działań nigdzie nie widać.
Człowiek ciężko zapracował na dobrobyt, wystarczy poczytać o początkach kapitalizmu, dlaczego więc mu dziś ten dobrobyt wypominać?
A jaki jest sens życia w biedzie, cierpieniu i chorobie?
Pewnikiem wszystkie głodujące dzieci w Afryce żywcem do nieba pójdą.
Kora /zmarła na raka/, zapytała księdza, dlaczego tak cierpi, ksiądz odpowiedział, że Jezus też
cierpiał. I to ma być sens wiary? Przez cierpienie do zabawienia? Cierpienie nic nie daje, człowiek staje się zgorzkniały i ma pretensje do świata, i słusznie. Niech sobie masochiści cierpią, skoro lubią.
No to co zrobić?!
Trzeba Was obie (i nie tylko) chyba na razie zostawić w tym miejscu bo siłować się nie zamierzam.
Natomiast chciałbym dalej tu coś publikować z tej dziedziny chrześcijańskiej; może się nowe wątki z tego wyklują i one może wyjaśnią, gdzie prawda leży...
Pozdrawiam i za rozmowę dziękuję :)
Urodziłam się w Polsce, wyobrażasz sobie nie być ochrzczonym?
Tjaaaaaaaaaa, to stary numer z tym powiedzonkiem:
a bo ty nic nie rozumiesz :)
Skoro uważasz, że rozumiesz, to np. proszę - napisz mi, tak abym zrozumiał, co Biblia naucza o tym jak człowiek może być zbawiony?
Zrób to proszę tak, jak bym nic na ten temat nie wiedział, a Ty wiesz i masz okazję się tym podzielić, bo ja Cie grzecznie proszę..
Z górki dziękuję
:)
Zbyszku, Ty zrobisz to lepiej ode mnie, a ja się odniosę, ale dopiero jutro.
Tymczasem i dobrego dzionka :)
Pozdrawiam :)
i dzięki za życzliwe słowo.
oceny: bezbłędne / znakomite
Od siebie dodam: WIARA TO NIE WIEDZA, DLATEGO WIERZĄC NIE SZUKAM DOWODÓW, TYLKO PRZYJMUJĘ, CO MÓWI PISMO.
Kiedy 10 lat temu chowałam swojego Ojca, patrząc na trumnę wkładaną do grobowca, dudniło mi w głowie: MUSI ISTNIEĆ COŚ WIĘCEJ! Co nie oznacza, że to więcej przyjmuje kształt nieba i piekła w sensie dosłownym. Tego nie wiemy...
Uważam, że wiemy tyle, ile nam jest objawione w Biblii (tak piszę z punktu widzenia chrześcijanina), a to wystarcza, aby mieć pewność, że jest coś więcej - jest zmartwychwstanie! [pożegnanie Twego ojca nie było ostatnie]