Autor | |
Gatunek | biografia / pamiętnik |
Forma | artykuł / esej |
Data dodania | 2019-06-03 |
Poprawność językowa | - brak ocen - |
Poziom literacki | - brak ocen - |
Wyświetleń | 1217 |
Zapraszam do poznania treści mojej kolejne relacji ze szczególnej podróży w czasie. Trwa ona obecnie na terenie starożytnych Aten, gdzie na Areopagu – najważniejszym miejscu w mieście – znajduje się, i do zebranej tam publiki przemawia wędrowny kaznodzieja: Paweł z Tarsu, zwany kiedyś Szawłem (inna wersja jego imienia to Saul).
Kiedyś ten człowiek bezwzględnie prześladował wszelką naukę o Jezusie Chrystusie, ale obecnie głosi ją po sporej części Imperium Rzymskiego, ponieważ przeżył prawdziwe nawrócenie, gdy pod Damaszkiem objawił mu się nieznany mu osobiście zmartwychwstały Jezus Chrystus... Ewangelizacyjne wędrowanie apostoła zaprowadziło go do Aten, a ja – w moim wehikule czasu – przyglądam się jak przebiega tam jego pobyt.
Trwa ważna mowa Pawła do Greków. Już im wyjaśnił, że jest głosicielem nieznanego im Boga, który wszystko stworzył, ale sam jest ponad wszystkim i wszystkimi – dlatego nie mieszka w świątyniach ludzką ręką zbudowanych! Jego cechą najbardziej znamienną jest to, iż w odróżnieniu od martwych bożków, greckich, czy jakichkolwiek innych, On jest Bogiem Żywym i źródłem wszelkiego życia!
Właśnie zaczyna się dalsza treść Pawłowego poselstwa...
Podróż 1. Obserwacja 6.
“Jesteśmy z rodu Boga”
Ewangelista Łukasz, (który też napisał Dzieje Apostolskie), w swej relacji podał następujące słowa, będące kontynuacją trwającej mowy Pawła:
„On [Bóg] sprawił, że wszyscy ludzie na świecie biorą początek od jednego człowieka. On też rozmieścił narody na całej ziemi – wyznaczył im granice czasu i miejsca.
Uczynił tak, by ludzie szukali Go, choćby po omacku, i znajdowali – bo jest niedaleko od każdego z nas. W Nim bowiem istniejemy, żyjemy i poruszamy się. Jak to ujął jeden z waszych poetów: „Jesteśmy bowiem z Jego rodu”.
A skoro jesteśmy z rodu Boga, nie powinniśmy sądzić, że jest On podobny do bożka ze złota, srebra lub kamienia, wykonanego według ludzkiego pomysłu”. (Dzieje Apostolskie 17,26-29)
I cóż ja tu słyszę?! Wygląda to na coś, z czym i współczesna nauka się zgadza, że ludzkość ma jednego wspólnego przodka! Oczywiście, gdy są to ateizujący naukowcy, to tego przodka szukają bardziej w ZOO niż w Edenie, gdzie sięga myśl uczonych wierzących w Boga-Stwórcę (tak, są też tacy naukowcy). Dalej Paweł daje do zrozumienia, że nie jest słuszne przekonanie, iż każdy naród pochodzi od innego bóstwa i że wobec tego należy czcić swojego boga. To Bóg Jedyny - twierdzi apostoł - jest Panem dziejów każdego narodu. A miejsce i czas, w którym poszczególnym ludom wypada żyć, są w Jego władaniu.
To wszystko tak zostało urządzone, aby ludzie szukali Boga, który ten cały porządek ustanowił. Chodzi o to, że dzięki pewnym obserwacjom można dojść do poznania Boga (patrz List do Rzymian 1,18-32). A wobec tego swoistym obowiązkiem człowieka jest przede wszystkim szukanie Boga – „choćby po omacku” - ale jednak... On daje się znaleźć! Bóg nie jest daleko od ludzi.
Na dowód tego Paweł zacytował słowa z poematu niejakiego Aratosa z Cylicji, żyjącego w III w. przed Chr. A więc apostoł pokazał słuchaczom, że nie jest pierwszym, który w ten sposób myśli. Zwrotem, że w Bogu „istniejemy, żyjemy i poruszamy się” daje Paweł wyraz przekonaniu o całkowitej zależności naszej egzystencji od Boga; o naszym zjednoczeniu z Nim i o wszechobecności Boga pośród wszystkich Jego stworzeń – co było mocno akcentowane w Pismach świętych, jakie znał Paweł od dziecka.
A skoro tak się te rzeczy mają, mówi mój bohater - skoro jakby `jesteśmy z rodu Boga”, to wielkim błędem jest utożsamianie Go z wytworem ludzkich rąk, choćby były one całe ze złota czy srebra... Po prostu wszelka ludzka aktywność zmierzająca do zamknięcia Boga w murach świątyni (o czym mowa była chwilę wcześniej) oraz mająca wyobrażać Go i upodobniać do jakichkolwiek figur czy obrazów, jest strasznym i hańbiącym ludzi bałwochwalstwem, które drażni Boga, będącego ponad wszelką ludzką rzeczywistością i aktywnością!
Zawieszam na tym mój kolejny zapis w dzienniku podróży, aby jeszcze – przed dokończeniem mowy Pawła – zastanowić się, czy aby w moim życiu nie ma jakichś bożków?! Bo one nie muszą przybierać postaci materialnych wizerunków z drogich kruszców, ale to może być cokolwiek, co odciąga mnie do Boga i zajmuje Jego należne w moim życiu miejsce...
Opcji na praktykowanie bałwochwalstwa jest bardzo wiele; brak stosownej ostrożności jest tutaj szkodliwy. I nie chodzi o to, że Bóg nam na złość zabrania czegoś, proponując w to miejsce Siebie, ale to wynika z Jego dbałości o dobro stworzeń, jakimi jesteśmy, abyśmy się nie stali niewolnikiem czegoś lub kogoś...
dokończenie podróży wkrótce