Autor | |
Gatunek | romans |
Forma | proza |
Data dodania | 2019-08-16 |
Poprawność językowa | - brak ocen - |
Poziom literacki | - brak ocen - |
Wyświetleń | 1174 |
Rozdział VI
- To moja sekretarka. Sprawdzę o co chodzi.
- Czego chcesz? Mówiłem , że jestem zajęty i masz nie dzwonić do mojego przyjazdu. Co było niezrozumiałe dla Ciebie?
- Przestań być taki oschły. Chciałam Cię tylko usłyszeć. Czy to coś złego?
- Jasne , że nie, ale nie musisz tego robić akurat na naszym wyjeździe. Jesteś kompletnie nie odpowiedzialna. Jeśli to wszystko się wyda to obiecujęże zapłacisz mi za to.
- Grozisz mi? To raczej ja powinnam Tobie. W końcu niedługo się żenisz, a twój ślub stoi pod wielkim znakiem zapytania, jeśli ona się o wszystkim dowie.
- Jak śmiesz kurwa! Podejrzewałem, że zadawanie się z Tobą to nie jest dobry pomysł. Wcześniej czy później będziesz się na mnie mścić. O to teraz mam tego efekty !
- Nikt Ci nie kazał wskakiwać ze mną do łóżka na tej imprezie. Sam tego chciałeś!
- I byłem głupi. Poza tym alkohol zrobił swoje i doskonale o tym wiedziałaś. Mogłaś wykorzystać sytuację. W końcu już pierwszego dnia latałaś za mną jak piesek. Nie mogłem się od Ciebie odgonić.
- Nie zasłaniaj się tu alkoholem. Ja Ci go do gardła nie lałam. Poza tym to ty się od razu
przy mnie rozbierałeś w pokoju hotelowym. Mam dowody i się nie wymigasz kochany!
- Nie wkurwiaj mnie. Pogadamy o tym jak przyjadę do Polski. Cześć.
Co za głupie babsko! Będzie mnie tu teraz szantażować. Skąd ona ma te dowody? Musiałem za dużo wypić skoro tego nie pamiętam, a ta wariatka to wykorzystała. Nie daruje jej tego!
- Czemu jesteś taki zdenerwowany? Stało się coś?
- A weź. Ta dziewucha wszystko popsuła. Nie można jej nawet na parę dni zostawić samej, bo od razu
wszystko spierdoli. Ciekawe kiedy ja to teraz poprawię skoro nie ma nas na miejscu.
- Nie przejmuj się. Dacie radę. A na, kiedy macie to skończyć?
- Za 2 tyg.
- To jest jeszcze dużo czasu. W końcu jutro już wracamy do domu i możesz tego przypilnować
- Myślisz, że to takie proste? Na to poszły już pieniądze. Nie wiem, czy nowych nie będzie trzeba dokładać. Ma nauczkę! Dołoży ze swojej pensji i może wtedy się nauczy.
- Nie bądź taki okrutny. Każdy ma prawo popełniać błędy. Daj jej szansę!
- No dobrze, ale robię to tylko dlatego, że mnie o to prosisz. Będzie musiała Ci za to podziękować.
- Daj spokój. Nie musi. Zajmijmy się lepiej sprawą tego pierścionka. Miałam Ci to wyjaśnić.
- A no właśnie. Cały czas żyje w niewiedzy. Może w końcu mi to jakoś wytłumaczysz.
- Sprawa jest taka, że ja wiem, że to moja matka wymusiła na tobie te oświadczyny. One nie były z twojej woli,a na coś takiego to ja nie pójdę. Przykro mi.
- Co ty gadasz? Oczywiście, że z mojej. Twoja mama nie miała z tym nic wspólnego.
- Czyżby? A to umawianie się za moimi plecami? Ja o wszystkim wiem. Nie raz słyszałam wasze rozmowy przy kawie. Myśleliście, że się o tym nie dowiem? Mogę Ci nawet je wszystkie przedstawić, ale myślę, że nie ma takiej potrzeby. Wiesz o co chodzi.
- No fakt. Wywierała to na mnie przy każdej okazji. Nawet zapraszała do siebie do domu, kiedy Ciebie nie było w pobliżu. Trochę mi głupio, ale nie mogłem Ci tego powiedzieć. Obiecałem jej.
- Rozumiem. Wychodzi na to, że słowa mojej matki liczą się bardziej od moich. Brawo!
- To nie tak skarbie. Ja chciałem się tobie oświadczyć wcześniej czy później. No wyszło tak, że ubiegła mnie ona i musiałem to wszystko zorganizować. Zapewniała,że bardzo mnie kochasz i już jej wspominasz o tych oświadczynach. Stwierdziła,że wyjazd do Hiszpanii to wspaniała okazja do tego. Po przyjeździe chciała nam już organizować ślub!
- A ja mogę Ci teraz powiedzieć jedno! Straciłam do was zaufanie. Jeszcze jedna taka akcja, a z nami koniec. Z matka też sobie jutro porozmawiam. Nie będziecie się wpierdalać w moje życie i go organizować po swojemu. Zrozumiano?
- Tak. Przepraszam kochanie. To już się więcej nie powtórzy. Teraz będę Ci już mówił o wszystkim.
- Zobaczymy.
- W takim razie przyjmiesz teraz moje oświadczyny? Są naprawdę szczere.
- Chyba sobie kurwa żartujesz. Po tym wszystkim? Teraz to musisz sobie na nie zasłużyć, żebym mogła powiedzieć tak.
- Rozumiem. A kiedy może to nastąpić? Zależy mi na czasie.
- A gdzie Ci się tak spieszy? Mamy przed sobą całe życie. W końcu skoro mnie tak kochasz to poczekasz ile będzie trzeba.
- Racja. Niby nigdzie. Dam Ci tyle czasu ile będzie trzeba kochanie.
- Matka nie będzie mi układać życia. To ja mam prawo głosu i zapamiętaj to sobie. Co do dzieci też. A to jest akurat dziwne, bo ty długo nie chciałeś ich mieć. Twierdziłeś, że będą Ci przeszkadzać w karierze zawodowej i ja szanowałam tę decyzję, bo sama nie byłam gotowa. A tu nagle taka zmiana! Widzę, że matka też maczała w tym palce.
- Nie chciałem jej robić przykrości to się zgodziłem. Widziałem jaka była szczęśliwa na te słowa.
- To zrozum człowieku, że takie rzeczy to ty masz ze mną ustalać. Jak będę gotowa na dziecko i ślub to Ci o tym powiem.
- Ok. Już nie będę się do tego mieszał. Chciałem dobrze.
- Zakończmy ten temat. Jestem głodna. Schodzimy na śniadanie?