Autor | |
Gatunek | obyczajowe |
Forma | proza |
Data dodania | 2019-11-04 |
Poprawność językowa | - brak ocen - |
Poziom literacki | - brak ocen - |
Wyświetleń | 1339 |
W ciągu całej swej 16-letniej służby Natalia Dawydowna tylko raz wykorzystała dłuższy urlop - właśnie wówczas, kiedy za poradą doktorów musiała dla poratowania nadszarpniętego pracą zdrowia wyjechać na 4 miesiące na lecznicze kąpiele w odesskich limanach. Prócz tego jednorazowego przypadku prawie nie opuszczała ścian swego instytutu. Jedynie z rzadka, nie częściej niż raz na dwa - trzy miesiące, prosiła o zgodę na spędzenie nocy z soboty na niedzielę u swojej chorej ciotki, mieszkającej gdzieś na peryferiach miasta i cierpiącej już od paru ładnych lat na jakąś nieuleczalną kobiecą przypadłość, która szanownej tej damie nie pozwalała wstać nawet z fotela.
Spędziwszy męczącą noc u pościeli chorej staruszki, zmagającej się ze straszliwą bezsennością i przy tym kapryśnej i wiecznie rozdrażnionej, Natalia Dawydowna wcześnie rano zjawiała się na pensji, aby wraz ze swoją klasą jeszcze przed lekcjami zdążyć na poranną mszę. Tuż po nabożeństwie, kiedy dyrektorka jako pierwsza całowała krzyż i stawała na widocznym miejscu przy chórze przed ołtarzem, a wszystkie wychowawczynie, wracając od krzyża, czyniły przed nią reweranse, ta nieznacznym skinieniem głowy przyzywała do siebie Natalię Dawydowną:
- Eh bien! Comment se porte madame votre tante?
- Princesse, Dieu seul peut la sauver. Elle souffre beaucoup, - odpowiadała ta, wzdychając i patrząc badawczo na swoją pracodawczynię.
- Pourquoi n`etes-vous pas restee encore aupres d`elle?
- Je suis venue pour remplir mon devoir, princesse.
- Mais vous meme, mon enfant, vous avez l`air maladif.
- Ma tante n`a pas ferme l`oleil pendant toute la nuit.
- Pouvre enfant! Vous perdez votre sante. Allez vite vous reposer, ma cherie. *) Zaraz przykażę przysłać pani rosołu i wina.
Wygląd Natalii Dawydowny w te niedziele bywał wręcz chorobliwy. Wydawało się, że dopiero co wstała po ciężkiej chorobie z łoża, tak była blada i umęczona jej twarz z wpadniętymi, podkrążonymi cieniem oczyma, z szorstkimi, pokąsanymi usty.
.............................................................
*) w tłumaczeniu na nasze dialog dyrektorki z N. D.:
- No, i jakże się czuje wasza cioteczka?
- Bóg tylko może ją uratować, księżno. Bardzo staruszka cierpi.
- To dlaczego nie została pani jeszcze z chorą?
- Wróciłam, żeby spełnić swoje obowiązki, księżno.
- Ależ, moje dziecko, pani też wygląda jak chora.
- Moja cioteczka przez całą noc nie zmrużyła powiek.
- Biedne dziecko! Pani gubi swoje zdrowie. Proszę jak najszybciej odpocząć, droga moja.
Bała się innego życia a może miłości? Czy po prostu innego po tylu latach nie znała...myślę, że w głębi duszy była miękka i czuła, tylko zatraciła lub bardzo głęboko owe uczucia chowała i przed sobą i światem.
Dziękuję Emilio i pozdrawiam :)