Przejdź do komentarzyKonstantin Simonow - Przypadek Połynina /3
Tekst 253 z 252 ze zbioru: Tłumaczenia na nasze
Autor
Gatunekhistoryczne
Formaproza
Data dodania2020-01-14
Poprawność językowa
Poziom literacki
Wyświetleń1461

W tym miejscu artykułu autor wrócił do swej relacji i ponownie opisał w zasadzie wszystko zgodnie z prawdą: i to, jak Połynin poczuł po swoim uderzeniu, że śmigło jednak zostało uszkodzone, a silnik tak często przerywa, że długo na nim tak nie polecisz, bo w każdej chwili całkiem może się zadławić; i to, jak nie chciał katapultować się, gdyż wiatr wiał w stronę Niemców, i dlatego, zamiast to właśnie zrobić, postanowił za wszelką cenę ciągnąć swój samolot na przymusowe lądowanie - co w rezultacie mu się w końcu udało: usiadł gdzieś na lodzie niewielkiego jeziora na linii przedniej; wreszcie i to, jak go tam nasi odnaleźli dopiero w nocy oraz to,  jak o mało co nie zaczął strzelać do swoich, myśląc wówczas, że wylądował na tyłach fryców. Lecz na samym końcu całej tej relacji był akapit, który sprawił, że Połynin poczuł się, jakby go wrzątkiem oblało. Czego tam nie było: i o Suworowie *), i o Kutuzowie **), i o sile spokoju rosyjskiej odwagi, i o tym, że z takimi ludźmi jak on victoria nad faszyzmem nie za górami!


W głębi duszy nasz lotnik uważał, że jeśli u nas będą latać nie gorzej, niż on sam i jego koledzy z pułku, i jeśli zamiast ``łosiów`` ***) jak najszybciej dostaniemy jak najwięcej nowych maszyn takich jak ``migi`` ****) czy choćby nawet te sąsiadów ``hurricany``, to w nalotach nie zginiemy, przynajmniej nie w formacji myśliwstwa powietrznego. Słowa korespondenta, że jego walka w dniu 27. października - to dla każdego pouczający bardzo wzór bohaterstwa, wprawiły Połynina w zawstydzenie.


Kiedy w szpitalu sam wspominał ten lot albo rozmawiał o nim  z innymi, znającymi temat, profesjonalistami, to uczciwie przyznawał, że w tej całej akcji daleko nie wszystko było takie pouczające i wzorowe, począwszy od tego, że w końcówce tych łowów zgubił z pola widzenia wszystkich swoich współtowarzyszy, a przede wszystkim to, że, wbrew swoim żelaznym zasadom, wprost po szkolniacku dał się ponieść emocjom, tracąc na tego drugiego Niemca cały swój zapas amunicji, z powodu którego to własnego wszak błędu w istocie musiał, spotkawszy się z ostatnim *messerem*, ryzykować i własną maszyną, i swoim życiem, co w efekcie zakończyło się pójściem na taran.


Jednakże z drugiej strony, oczywiście, na to ostatnie rozwiązanie trzeba się było musowo zdecydować. I w głębi serca już wiedział, ile kosztuje taka decyzja, kiedy podejmujesz ją świadomie.


To były fakty: Połynin rzeczywiście postanowił staranować wroga, i jego strącił, a sam przeżył - i ocalił samolot. Wiedział, że za czyn ten już został przedstawiony do odznaczenia tytułem Bohatera Związku Radzieckiego, i bardzo się z tego cieszył. Tym bardziej, że w jego karierze takie nominacje - co prawda zakończone niczym - już dwa razy miały miejsce wcześniej: pierwszy raz po powrocie z Hiszpanii, kiedy to ostro i bardzo nie w porę pożarł się z naczalstwem, a drugi raz po Hałhin-Golu; w tym ostatnim przypadku też nie otrzymał tego wyróżnienia, i nikt mu nie wyjaśnił, dlaczego.


Mimo tych swoich uczciwych zastrzeżeń co do tego ostatniego swojego nie bardzo *pouczającego* bojowego lotu, pułkownik i tak czuł się bohaterem dnia. I, doczytawszy artykuł o sobie do końca, nie wytrzymał i natychmiast zaczął jego powtórną lekturę.


- Może zajedziesz? - w pewnym momencie, dotykając jego ramienia, na ucho i szeptem zapytał go Gricko.


Połynin spojrzał w lusterko wsteczne; przejeżdżali właśnie obok teatru. Kierowca, zwalniając, również pytająco na niego popatrzył, jednak nasz lotnik tylko burknął: *Jedźmy na lotnisko.* i znowu wrócił do gazety.


........................................................


*) Generalissimus Alieksandr Wasiliewić Suworow (1729 - 1800) - zwycięzca słynnych wielkich bitw tamtych czasów, marszałek polny Austrii, tytularny książę Italii i Sardynii;


**) Książę smoleński Michaił Kutuzow (1745 - 1813) - generał feldmarszałek, pogromca Napoleona w bitwie pod Borodino na przedpolach płonącej Moskwy;


***) *łosie* - typ starego myśliwca;


****) *migi* - najnowsza (wtedy) generacja samolotów

  Spis treści zbioru
Komentarze (6)
oceny: poprawność językowa / poziom literacki
avatar
A cóż w tym dziwnego, Emilio, babki czytają to, co mądre, nawet prozę wojenną. ;D
Dziękuję za kolejny fragment.
avatar
Wiem :) Żarcik taki.

Mądre babki wszystko robią mądrze
avatar
Emilio umiesz w swoich tłumaczeniach oddać także niepowtarzany klimat tych tekstów :) Pozdrawiam serdecznie :)
avatar
Myślę, że elementarnym zadaniem translatora jest tłumaczenie maksymalnie bliskie tekstowi (co nie zawsze jest, przyznaję, proste, bo oryginalna idiomatyka i językowy real wszędzie na świecie mają własne niepowtarzalne smaczki). Jeśli chce on bujać w obłokach i tworzyć własne fantasmagorie, powinien pożegnać się z przekładami - i iść na piwo
avatar
Czytam dalej.
Uwaga co do zapisu:
*Hałhin-Goł - Chałchin-Goł.
avatar
Z zainteresowaniem, wracam do klimatów wojny, doskonale oddanych w tłumaczeniu.
© 2010-2016 by Creative Media
×