Autor | |
Gatunek | horror / thriller |
Forma | proza |
Data dodania | 2020-10-14 |
Poprawność językowa | - brak ocen - |
Poziom literacki | - brak ocen - |
Wyświetleń | 711 |
Liście lipy posadzonej za oknem lekko drżały poruszane przez majowy watr. Oświetlane promieniami połudnowego słońca tworzyły niesamowity klimat w dziecięcym pokoiku w którego kącie stało białe, proste łóżeczko. Prześlizgując się pomiędzy szczebelkami promienie leciutko pieściły małą buźkę i ciałko leżącego w nim dziecka. Chłopiec poruszył ustami i odwrócił na drugi bok, teraz słońce rysowało poprzeczne linie na jego plecach. Stojąc w drzwiach mogła obserwować każdy jego ruch, bez konieczności ujawniania swojej obecności. Lubił to robić, sama doświadczona prez los, lubiła oglądać szczeście innych. Jako sierota często opiekowała się dziećmi mieszkających we wsi chłopów w zamian za jedzenie i miejsce do spania. Poza dorywczą pracą niańki pasała gęsi. Nie było to zbyt dochodowe zajęcie ale jej akurat na pieniądzach zależało najmniej. Po protu cieszyło ją pomaganie innym i dawanie od siebie czegoś dobrego. Zawsze chciała powiedzieć, że zachowuje się tak bo została tak wychowana ale w jej przypadku takie stwierdzenie miało niewiele wspólego z prawdą. Nie zanała swoich rodziców. wychowywała się w przytułku w małym miasteczku. Nie wspomina tego czasu ze szczególnym sentymentem i też nie wraca do niego zbyt często. Po ukończeniu szesnastu lat postanowiła odejść, a raczej nie miała innego wyboru, musiała to zrobić. Jednak wydawało jej się to narmalną koleją rzeczy. Jakimś porządkiem świata, regułą. Pewnwgo dnia po prostu wstała i wyszła za drzwi przytułka. Od tego momenty zaczeła życie włuczęgi. Po kilku tygodniach spędzonych w miasteczku zdecydowała się zmienić otoczenie i przenieść się w miejsce gdzie znajdzie znacznie przyjaźniej nastawionych ludzi. Bez zastanowienia ruszyła w kierunku wioski. -Co Ty tutaj robisz?- ostry głos przerwał jej zamyślenie-Znowu rzucasz uroi ?!zabieraj się stąd! Sieroca suka! -Przepraszam- wybełkotała i cofneła się do korytarza po czym szybko wyszła na dość przestronne podwórze. Mijając stajnię przyspieszyła kroku i weszła w gęsty las, który po mimo południa sprawiał niepokojące wrażenie. Idąc nie rozglądała się na boki. Doskonale znała drogę do miejsca do którego zamierzała pójść. Po kilkunastu minutach pomiędzy drzewami pojawił się wreszcie niewielki skrawek starej kapliczkki. Z każdym krokiem stawała się coraz wyrźniejsza. Kiedy w końcu zatrzymała sie przed nią podniosła oczy, wcześniej utkwione bez przerwy w ziemi. Kapliczka była taka jak zawsze. Stanowiła jej ostoję i miejsce gdzie mogła ukrywać się przed światem. Może gdzieś w głębi duszy traktowała ją jako dom, którego nigdy nie miała. Kapliczka była z rodzaju tych większych, w których srodku często stał posąg Mayi czy innej świętej osobistości. Jej odrapane ściany, porośnięte mchem sprawiały, że ta wykonana ludzką ręką budowla stwałą się częścią lasu. Drzwi za których starą klamkę właśnie chwyciła otwarły się z lekkim skrzypieniem i oporem. Mimo upłuwu lat szyby nadal tkiwiły w okiennicach. Weszła do środka. Poanowała tam dziwna cisza, jakby otwierając drzwi wchodziła do innego świata. Znała na pamięć karzdy centymetr tego niewielkiego pomieszczenia. Wewnątrz nie było żadnej figury, co nie powinno dziwić, pewnie została zabrana w obawie przed całkowitym zniszczeniem. N ścianie przed wejściem znajdował się niewielki krzyż. Wykonany pewnie z drewna orzechowego, wydawał się dziwnie nowy w porównaniu do reszty budynku. Na początku zastanawiała się również dlaczego nie ma na nim Jezusa. Wszytkie krzyże jakie widziała do tej pory uwieczniały Jego wizerunek. Uklękła i zaczeła się modlić. Pobyt w przytułku miał jedną dobrą stronę, nauczyła się odmawiać pacierz. Modlitwa zawsze ją uspokajała, a ta dziwna kapliczka w środku lasu zapweniała poczucie bezpieczeństwa. -„Ojcze Nasz Któryś Jest w Niebie, święć się Imię Twoje, Przyjdź...”- zaczeła odmawiać półszptem po czym odwróciła głowę w stronę brudnej okiennicy. Stał tam i patrzył jej w oczy.