Autor | |
Gatunek | historyczne |
Forma | proza |
Data dodania | 2020-10-22 |
Poprawność językowa | - brak ocen - |
Poziom literacki | - brak ocen - |
Wyświetleń | 1010 |
Wermachtowcy zaczęli zrzucać swoją broń na jedną kupę. Z drugiego transporteru wysiadł potężny Murzyn i zaczął uderzeniami o ziemię rozbijać tym karabinom i automatom kolby.
- Zróbmy tak, panowie, - rzekł amerykański porucznik, przyglądając się, jak jego żołnierz radzi sobie ze swoim zadaniem. - Ja tu nie mam czasu na spacerki. Fryców zabieramy ze sobą. Niech już tam na miejscu w sztabie naszej 3 Armii się z nimi certolą. Pan, kapitanie Bogdanoff, może robić, co chce. Wieś jest wasza. Ej, Henry! Właźcie już z powrotem! Jedziemy!
Amerykanie wsiedli do swoich pojazdów. Razem z nimi do środka weszli też Czajnik i jego ludzie.
Z odkrytą głową i kapeluszem w rękach od jakiegoś czasu stał przed nami jakiś staruszek, jak się okazało, sołtys Meckenlohe. Z przerażeniem patrzył na żołnierzy USA, na naszych marynarzy i jeńców wojennych. Za chwilę z jego wioski nawet kamień na kamieniu nie ostanie... Zaczną się gwałty i grabież...
Żegnając się z dowódcą Amerykanów, Bogdanow poprosił:
- Kiedy będziecie już w sztabie, bardzo proszę, natychmiast przekażcie komuś z przedstawicieli komendantury radzieckiej, że jesteśmy tutaj, w Meckenlohe i z niecierpliwością oczekujemy jakichś środków transportu do naszych domów w CCCP.
- O`kay! Za kilka dni będę w sztabie i wszystko tam przekażę. Good luck! Musicie tutaj radzić sobie sami. Goodbay! Zaraz... jeszcze coś! Gdybyście czegoś potrzebowali, póki co amerykańska komendantura stoi w Eihstadt. To miasteczko kilka kilometrów stąd.
Oba transportery zawróciły i wyjechały z podwórza. Do Bogdanowa podszedł, mnąc swój kapelusz w rękach, staruszek-sołtys.
Aronowicz tłumaczył:
- Herr kapitan, my wam wszystko damy! Zarżniemy kury, świnie, krowy i wszystko wam będziemy gotować... Zwolnimy nasze mieszkania w domach. Nakażcie tylko, żeby wasi ludzie zachowywali się po ludzku, bo to byłoby straszne. Mieszkają tutaj dobrzy chłopi, pracowici. W domach zostali tylko starcy i kobiety z dziećmi.
- Przygotujcie dla nas kwatery i jedzenie. O resztę proszę się nie niepokoić. Nie jesteśmy esesowcami.