Autor | |
Gatunek | poezja |
Forma | wiersz / poemat |
Data dodania | 2021-05-12 |
Poprawność językowa | - brak ocen - |
Poziom literacki | - brak ocen - |
Wyświetleń | 786 |
Chłopkowie nasi przepchnęli się
Przez tłum na trakcie konnym
I wdrapali się po skłonie wzgórza tam,
Gdzie wielką kopą leżały wszelakie
Kosy, grabie, brony, podkowy,
Sierpy, narzędzia do naprawy wozów,
Obręcze, chomąta, siekiery
I co tam jeszcze dobry Bóg dał.
To tutaj szedł dzielny handel
Z żarcikami, biciem się po rękach,
Z przysięgami na Chrystusa żywego
I zdrowym gromkim śmiechem.
Bo i jakżeż się tu nie śmiać?
Jakiś chłopek malutki jak pchła
Chodził po tym targu
I próbował obręczy:
Pogiął w obu ramionach jedną -
Nie spodobała się,
Chwycił za inną,
I dawaj ją z wysiłkiem zginać,
A ta jak się nie rozegnie -
I trzask! go w łeb,
Aż wszystkie gwiazdy zobaczył,
Chociaż słonko w zenicie!
Krzyczy chłopina,
Obręcz przeklina:
- Czarcia dębina
Jak ta sprężyna!
Inny wieśniak podjechał
Z wikliną: z koszykami,
Kobiałkami, plecionkami -
I wywrócił się z całym załadowanym wozem!
Pijaniuteńki w trupa! Oś się złamała,
A kiedy zaczął ją naprawiać,
Pękł trzonek jego siekiery!
Stoi chłopek zadumany nad swą dolą,
Toporek od czci wyzywa i zawstydza,
Jakby gadał do człowieka:
- Tyś nie siekiera, a podlec jeden!
Co do ciebie należy, nawet tego nie potrafisz!
Całe swoje życie się kłaniałeś,
Ale żadnej łaski-ś nigdy nie uczynił!
1865