Autor | |
Gatunek | publicystyka i reportaż |
Forma | artykuł / esej |
Data dodania | 2021-09-09 |
Poprawność językowa | - brak ocen - |
Poziom literacki | - brak ocen - |
Wyświetleń | 802 |
HODBYT 5
MASKI. W sobotę udałem się wraz z sąsiadem, towarzysko, do galerii handlowej. Tam w pasażach wciąż obowiązują maseczki, w sklepach i punktach również. Niesieni nonszalancją nie zakładamy ich. Sąsiad chce sobie zrobić zdjęcie do dowodu. Docierając do punktu foto nagle zdajemy sobie sprawę z poziomu komplikacji wyzwania, jakie stanęło przed nami. Pytamy pana, który obsługuje punkt foto, czy musimy założyć maseczki? Nie. A do zdjęcia sąsiad musi mieć założoną maseczkę? Nie. A przepisy mówią, że owszem.
Luka w prawie. Przepisy kłócą się ze sobą.
KONWENCJA. A potem idziemy do „empiku”. Ja szukam muzyki, sąsiad się rozgląda. Znajduję płytę Martyny Jakubowicz – lubię ją za „Kiedy będę starą kobietą” i za całokształt. Płacę i przy okazji sprzedawca pyta, czy to wszystko? Nie – mówię – macie coś z psychobilly? A co to jest? Taka konwencja muzyczna. A jak to się pisze? Tłumaczę i objaśniam, choć nie powinienem, bo to on sprzedaje muzykę. Nie mamy. Nie liczyłem na to – szczerze mówiąc. „Empik” jest słaby w tym temacie. Komety zna cały świat. Poza „empikiem”.
TRUP. To ksywa. Byli u mnie ostatnio panowie z pogotowia gazowego, a Trup pracował w tej firmie. Pytam, czy go znali, pamiętają? A jakże! Zanim poszedł za biurko jeździł na takie interwencje z nimi. I wspominają, że kiedy trafiali gdzieś do sklepu podczas takich wyjazdów, to Trup wypijał piwo zanim pani zdążyła mu wydać resztę. On taki szczypior był, jakieś 168 wzrostu.
Ja też go pamiętam takiego. Zmarł kilka lat temu.