Autor | |
Gatunek | fantasy / SF |
Forma | proza |
Data dodania | 2022-03-12 |
Poprawność językowa | - brak ocen - |
Poziom literacki | - brak ocen - |
Wyświetleń | 634 |
Zatelepało się trochę, ino trochę, to wiadro. Ale się zatelepało. Normalnie to jestem przyzwyczajony, że z okna wygląda ktoś i nadaje - A przestań że sie telepać z tym wiadrem! A jak kto nieuczony i morde ma nie od parady to doda jeszcze - Ty s...
Ale tutaj nikt do mnie mordy nie wydziera. Owszem, wyglądnął ktoś, zadarł kobzę - tak se mówię na te ich brodate okołokręgi, i nawet się uśmiecha. No, co stoi za tym uśmiechem to nie odgadniesz.
I właśnie - że są przyzwyczajenia. Pierwsze jest że se słoneczko wstaje. Chociaż to nie tak. Bo przecie to nie ono wstaje, tylko się Ziemia kręci wkoło tego. Matka nasza. Ale ja, jak nie pomyślę, to się znowu daję nabierać. Nieważne kto wstaje, najważniejsze że świeci. Dzieci idą do szkoły. To też jest z przyzwyczajenia. Inaczej się nie da tego wytłumaczyć. A ludzie, co idą do pracy? To musi być z przyzwyczajenia, bo inaczej nie może być. Bynajmniej ci co idą na cementownię. W cementowni ciężka praca. I jedyny profit dla ludzkości jest taki, że sałata przy cementowni najlepiej rośnie.
Ale ja tutaj opowiadam o filozofii, a wiaderko tuż tuż. Dotyka już spodem dna tafli wody. Studnia jest głęboka, a gdzie jest jej dno, to prawdziwe, to nie wie chyba nawet Przeor. Bo tafla jest dnem dla wiaderka. Ale zaczerpnąć - to musi przebić dno. I tam nachylam się. Srebrem oddaje światełko. I pluskiem miłym dla ucha. No, nabrałem.
- Hu! Hu! - Sprawdziłęm czy działa echo.
Echo odpowiedziało. Jak by nie odpowiedziało, to ja nie wiem co bym zrobił. Wskoczyć do studni, to może nie. Aż taki ze mnie desperat nie jest. Ale musiałbym się mnogo nagłowić, komu zaufać i opowiedzieć o onym echo, co nie odpowiada. Jak jednak już wspomniałem - echo odpowiedziało. - Huuuuu Huuuuuuuuuu
Jeszcze raz sprawdzę, czy za każdym razem odpowiada tak samo. Sprawdziłem.
Może nie jotka w jotkę, ale też muszę usprawiedliwić, że moje Hu Hu, za drugim razem nie było takie same co pierwotnie.
Zadowolony zakasałem rękawy. Będę teraz wyciągał. Nie spiesząc się. Szmata schnie. Aaaa. Niech se schnie. I tak ją muszę zamoczyć.