Tekst 29 z 30 ze zbioru: Drabble
Autor | |
Gatunek | obyczajowe |
Forma | proza |
Data dodania | 2023-12-01 |
Poprawność językowa | |
Poziom literacki | |
Wyświetleń | 295 |
Spotkałem w mieście sobowtóra. Wykapany ja, jakby zrodzony z jednego pnia. Naprawdę!
Żeby tylko sobowtóra. Nie dał mi dojść do głosu. Mnie! Zaczęliśmy mówić jednocześnie, w końcu przekrzykiwać. Kurde, nawet w zachowaniu był taki, jak ja.
Wkurzyło mnie to jego pokrzykiwanie. Odwróciłem się i wzruszyłem wymownie ramionami, aby okazać mu całkowite „desinteressement”. „Sobowtór, ale niech rozmawiać z obcymi nauczy się! Kultura zobowiązuje”.
Jednak… może to mój bliźniak? Odwróciłem się en face. Dalej stał i tylko na mnie patrzył.
Nagle zniknął. Za to przede mną pojawił się całkiem obcy człowiek.
Cholera! Kto to wymyślił, aby w drzwi do budynku wmontowywać lustro?!
oceny: bezbłędne / znakomite
PS. Po dłuższym czasie niewidzenia spotkałem starszą wiekiem znajomą. Ta do mnie z pretensjami: "Widzieliśmy się z rok temu na ulicy, to nawet nie odpowiedziałeś na przywitanie. Przeszedłeś obok, jakbyś mnie nie znał!".
Po doprecyzowaniu czasu tego "spotkania", okazało się, że ja wtedy byłem w całkiem innej miejscowości. Tak że - mam sobowtóra, którego nawet nie znam. Nie spotkałem go nigdy.
oceny: bezbłędne / znakomite
Chociaż nie byłbym tego pewny - u ludzi złych żadne wpatrywanie się w siebie nie spowoduje ich poprawy.