Autor | |
Gatunek | publicystyka i reportaż |
Forma | artykuł / esej |
Data dodania | 2024-10-20 |
Poprawność językowa | - brak ocen - |
Poziom literacki | - brak ocen - |
Wyświetleń | 136 |
Podobno coraz mniej ludzi pochłania pasja zagłębiania się w treść artykułów. Rzekomo wyroby te nie cieszą się zainteresowaniem wybiegającym poza tytuł. Moim skromnym zdaniem, to dobrze, że się nie cieszą, ponieważ konsekwentne ich omijanie, stanowi gwarancję, że się nam językowy gust nie zepsuje do reszty.
Pisane są polszczyzną umowną, nieskładną, monotonną i szablonową. Pełną językowych baboli oraz braków zachowania dyscypliny jedności czasu i miejsca. Pokonanie i przebrnięcie przez wszystkie opóźniacze, komunikacyjne i koniugacyjne nieporozumienia, graniczy z wyczynem. Z trudem wszechstronnie daremnym.
Szwankuje odmiana słów. Korekta nie istnieje. Liczebniki hasają po umysłach autorów, aż miło. Bohaterzy o wyraźnie zaznaczonej płci zmieniają jej cechy i okazuje się, że kiedy na pierwszej stronie tekstu mężczyzna jest mężczyzna, to już na drugiej występuje jako osobnik żeński.
Delikwent lub delikwentka zapoznaje się z przynętą, wabikiem czy kuszącą zapowiedzią tego, co znajduje się w środku tekstu i zainteresowany czy zainteresowana dowiedzeniem się konkretów, dowiaduje się, że zamiast spodziewanej rewelacji, w miejsce istotnych argumentów i niezbitych faktów, lektura zawiera same przypuszczenia i pytajniki. Co w sumie daje nieradosny efekt w postaci zmarnowania czasu; pokonanie i przebrnięcie przez wszystkie opóźniacze i komunikacyjne i koniugacyjne nieporozumienia, graniczy z wyczynem. Z trudem wszechstronnie daremnym.
Czytanie, pisanie i czas
Artykuły powinny być teraz krótkie, szybkie, niemęczliwe. Przydługie, najeżone brakami gramatycznej i stylistycznej ogłady, są dla dzisiejszego czytelnika z lekka nieodpowiadające dzisiejszości. Nie ma w tym nic dziwnego, bo świat się spieszy, bo odbiorca literatury dysponuje większym wyborem tego, co warte lektury Do tego jest zawalony mrowiem gazet, a ich różnorodność zaczyna go osaczać, nużyć, i – w rezultacie – irytować. Niecierpliwić ilością słów, zdań, pstrokacizną tekstów niegodnych wzroku.
*
Czytamy coraz mniej; obok gazet mamy kino, teatr, telewizję, kolorowe pisma lansujące brukową dulszczyznę. Mamy też pisma poważne, fachowe, wyspecjalizowane w jakiejś hermetycznej branży, ukierunkowane na poruszanie zagadnień interesujących grono profesjonalistów.
Media nas atakują, kuszą ofertami, reklamami, popularnymi programami. Wszystkie publikatory namawiają nas na uczestnictwo w swoich przedsięwzięciach. Gazety zwiększają zawartość, mnożą artykuły. Wszystko to trzeba przeczytać, obejrzeć, choćby na chybcika, choćby po to, by wiedzieć z grubsza, gdzie i co komu piszczy w trawie.
I na tym polega problem: czasu mamy jego ograniczoną ilość, a tekstów do przeczytania - wiele. Dlatego, by zapoznać się z jak największą ich liczbą, wybieramy krótkie, zwarte, zrozumiałe od razu. Długie, zawiłe, mało klarowne, wymagające namysłu, a niekiedy powtórnego przeczytania i zastanowienia się, odrzucamy. Odrzucamy, bo wymusza to na nas pojemność naszej psychiki. Oddalamy od siebie, wypieramy z siebie i jest to nasz ratunkowy sposób na przetrwanie w świecie atakujących nas, lawinowo powstających możliwości dokonywania wyboru, gdy zaś do faktów tych dodamy, że musimy zajmować się prozą życia, czyli zarabianiem na chleb, że oprócz czytania i pisania, musimy znaleźć czas na życie towarzyskie, na miłość i przyjaźń, rodzinę i znajomych, lub na wędrówki w nieznane, łatwiej przyjdzie nam zrozumieć, dlaczego wolimy teksty mini.
Lektury poważne
Cholera mnie ciska, bo już po ich tytułach wyczuwam, że z dziką rozkoszą bym się z niektórymi zapoznał. Jednakowoż hola, hola i zyg zyg, mocium panie! Jak chcesz przeczytać W CAŁOŚCI, to PŁAĆ.
W dziele pożądliwości celuje Wyborcza, lecz gazet każących sobie bulić, jest więcej niż sporo. Co która, to znaleźć w niej można jakiś tematyczny rodzynek wart przeczytania DO KOŃCA. Ale w ciemno bulić za każdy tekst do głębszego przemyślenia, nie mam finansowej pary. Ponieważ to loteria, gdyż nie wiem, czy środek artykułu zgadza się z jego tytułem. Czyli: mając niewiele forsy, jest ze mnie kulturalny cep.
To samo widzę ze swoimi tekstami, zwłaszcza na FB - krótkie, żartobliwe, okraszone przyciągającą fotką/rysunkiem - mają dużo wejść. Teksty długie - odpadają w przedbiegach. Wtedy jest tylko kilku/nastu zainteresowanych; przeważnie ci, którzy czytali moje książki i czekają na następne.