Przejdź do komentarzyNiello
Tekst 255 z 255 ze zbioru: Mioklonie
Autor
Gatunekpoezja
Formawiersz biały
Data dodania2024-12-30
Poprawność językowa
- brak ocen -
Poziom literacki
- brak ocen -
Wyświetleń32

nie chcę, by w moich słowach wybrzmiała 

nieumyślna groteskowość, ani – o zgrozo – 

niezamierzona drwina. jestem jak najdalszy  od 

jakiejkolwiek szydery. chcę się rozmarzyć, puścić 

wodze fantazji – i niech, wyprzęgnięta, by nie rzec: 

wyuzdana, cwałuje przez skute lodem grudy pól! 


ani trochę nie dostrzegam w tobie rysów semickich, 

kochanie, ale nie w tym rzecz. wyobraźmy sobie, że 

okazujesz się być daleką i nie w linii prostej, a 

w jakiejś szalenie menadrycznej linii, potomkinią... 


pewnego cieśli z Nazaretu; dziesiątą, ba – pięćset 

osiemdziesiątą szóstą wodą po kisielu, 

daleką prawnuczką zmarłego na krzyżu 

wędrownego kaznodziei, 


jakby to rzec, by nie zabrzmiało kuriozalnie... 

Jezusoidką. 


w jaki sposób wpłynęłoby to na nasze relacje, 

na miłość? czy widziałbym w tobie więcej chmur, 

słońc, nowe kosmosy, wymiary, skompresowane 

niebiosa, odchłanie.zip? 


skądże! jaśniałabyś tak samo, jak teraz, 

w równym stopniu chciałbym wyczarowywać... 

sama wiesz, co. takie małe, niegrzeczne, 

pozabiblijne cuś, na czym osadza się sól. 


wiesz... aż boję się przyznać, że 

teraz twoja krew to refugium nieskażone 

koszmarami lat terroru i wojen, 

ostoja, w której pragnę znaleźć schronienie. 


ale to prawda. i taką bądź. niech niewidzialny 

desakralizator pracuje na pełnych obrotach, 

kusząca czerń, która jawi się 

tylko przed moimi oczami, 

skrzy się, pełna wewnętrznych złoceń.

  Spis treści zbioru
Komentarze (0)
oceny: poprawność językowa / poziom literacki
brak komentarzy
© 2010-2016 by Creative Media
×