Autor | |
Gatunek | proza poetycka |
Forma | proza |
Data dodania | 2011-02-27 |
Poprawność językowa | |
Poziom literacki | |
Wyświetleń | 3588 |
Sarny
Ich głowy jak u zgrabnych panien. Strzelające w górę nocą, może po to, by zębami przystrzyc rogi księżyca, to pochylone w dół, aby skubnąć kęs trawy. Uszy mają jak znaki zapytania, bezustannie skierowane ku szmerom przestrzeni. Wdzięczne w ruchu, zwinne jak tancerki, wachlują powietrze wrażliwymi nozdrzami. Wychwytują wszystkie wypływające z jakichś ciemności i skradające się, albo przyczajone na skraju łąki życia, niepokojące nutki zagrożenia.
Baczą uważnie, czy nie skrada się woń zgłodniałego lisa, psa lub wilka.
Czasem dociera do ich nozdrzy cuchnący zapach osobnika, dyszącego nadymającą go śmiertelną sytością. To homo z giwerą przystawia do oczu lornetkę. Ale w swym egoizmie i zachłanności, zamiast powiększać swój zachwyt urodą saren, on zda się częściej przybliżać ich zagładę.
Sarny wyznaczają swoją obecnością sam środek sceny pola, łąki, lasu, który stanowi centrum ich świętej ciszy. Niepokój spycha je po słonecznym w dzień, albo księżycowym w nocy ukosie horyzontu na daleki brzeg. Dalej pozostaje im już tylko skok przez Sarni Rów wpadający do Baryczy, który daje im na jakiś czas okruchy spokoju.
Za dorosłymi sarnami, jak jakieś przypadkowe księżycowe dziecko, czasem podąża na cieniutkiej nitce strachu i nadziei sarniątko, niczym przygarnięty podrzutek.
oceny: bardzo dobre / bardzo dobre
Kasia
oceny: bardzo dobre / bardzo dobre
oceny: bezbłędne / znakomite
Opozycja ZIEMIA - NIEBO ma sens równie szeroki, jak antynomia SARNY - WILKI, MY - ONI, PIEKŁO - NIEBO itd., itd.