Autor | |
Gatunek | satyra / groteska |
Forma | fraszka / limeryk |
Data dodania | 2011-03-11 |
Poprawność językowa | |
Poziom literacki | |
Wyświetleń | 2808 |
Księżniczką jestem w wysokiej wieży,
która samotnie w wielkim łożu leży.
Lecz już niebawem, gdy zmierzch zapadnie nowy,
przybędzie młodzieniec do mej alkowy.
Słyszę już kroki! Noc zapadła cicha,
przez okno się sączy miękkie światło księżyca.
Ach, przybądź wreszcie! Przybądź mój książe!
Nim sen mnie zmorzy, zanim zasnąć zdążę.
Książe się dzielnie wysoko wspiął po bluszczach,
okienko mu otwieram, do komnaty wpuszczam
i od razu, od razu do łoża prowadzę.
A nim się obejrzę już jesteśmy nadzy!
On ze mnie halkę zdarł niecierpliwie
i zachłannie patrzy, aż sama się dziwię,
że tak pożądać można, upajać się widokiem.
Ach, to dlatego za dnia tak mi tęskno za zmrokiem!
On moje ciało gładzi bardzo czule,
wtenczas ja rozpinam jego spodnie i koszulę.
Miękkie jego wargi moich dotykają,
po chwili raz jeszcze – a mnie wciąż zbyt mało!
I nagle cała w pocałunkach tonę
i pocałunki tylko mam na swą obronę.
A boski książe mnie pieści coraz śmielej,
po twarzy, szyi, po całym mym ciele!
Czuję jego usta, czuję jego dłonie
na mej piersi, na mym udzie, na łonie.
Dotykam jego brzucha, na plecach piegi całuję,
słyszę bicie serca, gorący oddech jego czuję.
To ciało księcia niczym posąg piękne!
Zaś spotkanie nasze, ach, jakże namiętne!
Do szaleństwa nas wiodą wzajemne pieszczoty,
jest tylko dotyk i dotyk i dotyk!
W rozkoszy pokój wiruje, świat cały znika...
I wtedy słyszę złośliwy dźwięk budzika.
16 października 2006
oceny: dobre / bardzo dobre
Wersy dobrze się rymują ze sobą. Czyta się swobodnie. Wiersz pobudza wyobraźnię :)