Autor | |
Gatunek | obyczajowe |
Forma | proza |
Data dodania | 2015-12-14 |
Poprawność językowa | |
Poziom literacki | |
Wyświetleń | 2539 |
Mayśka podeszła do płota od Śmiloków,coby nie pedzieli,ze im włazi na podwórko i samowole robi.Krzyknęła do stary Śmilokowy,coby z domu wylazła.
-Śmilokowo,a podejdźna no tu,jak cie wołom.
-A dyć ta,juz leca,ino podwine kieca,bo mi gawyndzi.
Maryśka poczekała na niom,a niechta,co bedzie to bedzie.Powi o tym,co u Śpiesznoków sie zawdzioło.
Śmilokowo z chałupy po niejakim czasie wylazła,nawdziowszy na łeb copke bo zimno było już czuć i od płota zaświrkała prawie jak przepiórka.
-A koguś tam niesie?
-A mnie zawżdy,co by nowiny przyniś jakom,bo na wsi nuda aże piscy,jak tyn mróz.
-Ano-Śmilokowo przytaknyła zgodnie.-Na wsi jak na wsi,nie to co w mieście,muszom sie ludzie cym żywić.
Maryśka pomyślała,ze ta Śmilokowo łeb mo nie od parady,chocios ładno jes.
-A wicie,ze tyn od Śmigawcow dzicko zmajstrowoł Maryjannie?
-E,tam,pirsze słysza.
-Co bym nie widziała,to bym nie godała,jak mi matko świnto kozała.
-Co ty Maryśka plecisz,ino ona chudo jes przeca.
-Jako jes tako jes,ale że bachora nosi to wim.
-A skond wisz?Jakeś tako mondro to powidz!-Śpiesznokowo dwiema rencami podparła sie pod boki i czekała na odpowidź.
-A stond,że i jak tyko z kościoła wylazła za prog,to sie tego swojego Zdziśka czymała,jakby iś ni mogła sama..A matka pedziała,że jej matka pedziała,że obiodu nie zyżarła w niedziela,i co Śpiesznokowo?!-teroz to Maryśka była górom,ucieszono na gembie jak ta lala malowano,że wi,co wi.
-A jak dyć,co mówi matka,to wi.Przeca to matka,to swojom dziołche zno,co jom urodziła..
-A wicie,że w niedziela to było?
-Nie wim,a skond mom wiedzieeć?
-A jo wim,bo mi sama pedziała,jak była na zabawie i przy stole zasiedła koło mni.
-A toś ty Maryśka kuto na cztery nogi,bo z pirszy renki wisz.
-No chyba,a co?I juści.A tero ida do ksindza na plebanije,coby mu posprzontać,bo na nowom gospodynie mie przyjon.
-Aaaa,to ty teroz wilko pani bedziesz?-Śpiesznokowo zrobiła rozdziawionom gembe.-A gotować umisz chocioż na tyla?
-Umie-Maryska była cerwono jak burok i staro Śpiesznokowo nie wiedziała od cego-Umis cy nie umis?Przyznaj sie,coś tako cerwono?
-No bo dyć mi nie wierzycie,a jo prowde godom.Spytojcie sie moi matki.
-Eeee,ty coś cyganisz.Ale coby prowda była,to póde do ni z pudnia.
oceny: bezbłędne / znakomite