Na górę Trzech Krzyży

czyli na którą górę, bo jest ich kilka?/

wchodzę z ruczajem

(vide nonsens powitalny)

Wbrew grawitacji i swoim zwyczajem,
Byleby tylko coś zrymować
Na absurdów skraje.

Kuriozalna groteska.

-----------------------------

Taka np. wileńska Łysa Góra /czarownic/,

dzisiaj tzw. góra Trzech Krzyży

/dla Chrystusa i dwóch w tym samym czasie powieszonych łotrów/

wznosi się na wysokość 112 metrów w pionie. Wyobraźmy sobie ten ruczaj /czyli strumień/, płynący "pod prąd" i pionowo w górę /tej góry/ na jej szczyt.

Czy taki obrazek jest fizycznie możliwy na Matce Ziemi?? Że rzeczka płynie do swego /w niebie/ źródła?

Jak najbardziej tak! Steamboat Geyser w Parku Yellowstone/USA wyrzuca aż pod same obłoki swoje wrzące wody na wysokość ponad 90 m.

Rację ma anioł stojący na cokole
d m ą c y w złoty róg w ucho świata,
Całą resztę jednak ja chromolę i dalej sobie pitolę jak Piekarski na swego brata, kata-psubrata.

Po raz n-ty to powtórzmy:

RAZEM Z CHRYSTUSEM NA GOLGOCIE ZAWIŚLI /KAŻDY NA SWOIM KRZYŻU/ DWAJ ZŁOCZYŃCY

i to oni są w tej /jakżeż chrześcijańskiej!/ narracji

WRAZ Z BOGIEM

kompletnym milczeniem,

całkiem jakby ich nie było,

po prostu pominięci.

KOGO UPAMIĘTNIAJĄ 3 KRZYŻE?!

Są ruczaje, są krzyże, są włości, są strzeliste świątynie, są słoneczne promienie, są koronki, paciorki itp., itp.

przedmioty,

NIE MA NAWET CIENIA CIENIA

Tego Który Jest

Brak autorefleksji nad własną /pożal się Boże/ kompulsywną pisaniną -

i to tu jest pies pogrzebany